Inwestorzy handlujący na amerykańskich giełdach udawali się na weekendową przerwę w nieco słabszych nastrojach wywołanych piątkową przeceną. Już dzień wcześniej na parkiecie widoczne były oznaki zadyszki, która pogłębiła się na kolejnej sesji. Korektę wycen akcji wywołały m.in. obawy związane z globalnym spowolnieniem po tym jak dane o PKB Chin za II kwartał okazały się słabsze niż oczekiwano. Druga pod względem wielkości gospodarka świata rozwijała się w okresie lipiec-wrzesień w tempie 6,0 proc. co jest najsłabszym wynikiem od niemal 30 lat. In plus zaskoczyły za to odczyty dotyczące produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej oraz inwestycji w największych aglomeracjach miejskich. Fakty są takie, że choć amerykańskie spółki jak na razie gremialnie raportują wyniki „wyższe od oczekiwań”, to wciąż są to rezultaty średnio o ok. 3 proc. gorsze niż przed rokiem. Umowy handlowej kończącej trwającą już 15 miesięcy wojnę handlową USA z Chinami jak nie było, tak nie ma. I w zasadzie nie wiadomo, kiedy będzie. Może jutro, może za miesiąc, a może wcale. Dane makro raz są trochę lepsze, a raz gorsze, ale generalnie się pogarszają. Wydaje się za to, że przynajmniej kwestia brexitu zmierza ku jakiemuś końcowi: Wielka Brytania 1 listopada znajdzie się poza strukturami UE. Z umową albo bez.

 

Nad rynkiem wisi sporo czynników ryzyka i trudno się dziwić, że chętnych na kupowanie niemal rekordowo drogich akcji nie ma zbyt wielu. Nawet TINA (ang. There Is No Alternative – nie ma żadnej alternatywy) wyraźnie straciła na atrakcyjności. W takim oto szerszym kontekście w piątek Wall Street wypluło nam dość ciekawe wyniki sesji. S&P500 stracił tylko 0,39 proc. i zakończył dzień poniżej psychologicznej bariery 3000 punktów. Czyli tak, jakby nic się nie stało. Ale już Dow Jones zaliczył solidny spadek o 0,95 proc. i znalazł się poniżej 27 000 pkt. Indeksowi 30 największych spółek szkodziły zniżkujące o przeszło 6 proc. walory Boeinga oraz Johnson&Johnson.  Obu korporacjom zaszkodziło ujawnienie kolejnych starych grzechów, które od pewnego czasu wychodzą na jaw. Agencja Reuters podała, że z korespondencji pracowników firmy wynika, iż producent samolotów wprowadzał w błąd Federalną Administrację Lotnictwa (FAA) w sprawie bezpieczeństwa uziemionych samolotów 737 MAX. Z kolei w przypadku J&J znów zawinił azbest znaleziony w próbkach jednej z partii pudru dziecięcego. Ale zastanawiające jest, że aż o 0,83 proc. w dół poszedł Nasdaq Composite. Temu indeksowi we znaki dały się przecenione o przeszło 6 proc. akcje Netfliksa, czy taniejące o ponad 2 proc. walory Facebooka. Z drugiej strony rynek dobrze przyjął wyniki kwartalne Coca-Coli (+1,8 proc.). Drożały nawet papiery Schlumbergera, mimo że naftowy operator pokazał rekordową stratę kwartalną. Mimo lepszych od konsensusu wyników o prawie 2 proc. spadła wartość rynkowa American Express.

Mimo osiągniętego w ubiegłym tygodniu porozumienia pomiędzy Borisem Johnsonem a Unią Europejską, brytyjski premier zmuszony został do wysłania do Brukseli listu z prośbą o kolejne przesunięcie daty Brexitu. Okazało się bowiem, że mimo, iż członkowie wszystkich pozostałych, 27 państw państw członkowskich UE zaakceptowali wypracowane porozumienie, to brytyjska Izba Gmin zgłosiła poprawkę, która uniemożliwiła przeprowadzenie głosowania nad umową Brexitową.  – Wyjedziemy do 31 października. Mamy środki i możliwości, by to zrobić – powiedział w rozmowie z Sky News Michael Gove, minister odpowiedzialny za przygotowania do Brexitu. Dodał on także, że ten list został wysłany, ponieważ parlament wymagał jego wysłania…. ale parlament nie może zmienić zdania premiera, parlament nie może zmienić polityki rządu ani jego determinacji. Zgoła odmienne zdanie nt. działań Borisa Johnsona ma natomiast opozycyjna Partia Pracy, która oskarżyła go o działanie ponad prawem. – Jest dziecinny. Prawo jest bardzo jasne, że powinien był podpisać jeden list… Jeśli się rozbijemy, z powodu tego, co zrobił z listami, w ciągu 11 dni bez umowy ponosi za to osobistą odpowiedzialność – powiedział Keir Starmer telewizji BBC, dodając, iż jest pewien, że skończy się to w sądzie.

 

Przejmująca stanowisko po Mario Draghim, przyszła prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde powiedziała, że ​​wojna handlowa prowadzona przez prezydenta Donalda Trumpa z Chinami znacząco zahamowała globalny wzrost gospodarczy.  – Nie możesz przystosować się do wszechobecnej niepewności, więc co robisz? Budujesz bufory, budujesz oszczędności i zastanawiasz się, co będzie dalej. To nie sprzyja rozwojowi gospodarczemu – dodała Lagarde, która 1 listopada przejmuje stery EBC, zastępując Mario Draghiego. Zapytana czy wojna handlowa może popchnąć globalną gospodarkę w niewłaściwym kierunku powiedziała: – Z pewnością podetnie to skrzydła globalnej gospodarce. Spadek wzrostu o punkt procentowy oznacza mniej inwestycji, mniej miejsc pracy, więcej bezrobocia, mniejszy wzrost na świecie. Oczywiście, że wojna handlowa ma negatywny wpływ. Międzynarodowy Fundusz Walutowy, którym Christine Lagarde kierowała przez osiem lat, obniżył w zeszłym tygodniu swoją prognozę globalnego wzrostu na 2019 rok, powołując się na znaczne spowolnienie w największych gospodarkach świata w związku z napięciami handlowymi. Obecnie MFW oczekuje, że światowa gospodarka wzrośnie w tym roku o 3 proc., w porównaniu z 3,2 proc. w lipcu, a prognozy na 2020 r. spadły do ​​3,4 proc. z 3,5 proc.

 

Ludowy Bank Chin (LBCh) zdecydował dziś w nocy pozostawić stopy procentowe na niezmienionym poziomie (4,2 proc.). Taka decyzja zaskoczyła wielu inwestorów, którzy oczekiwali aktywnego reagowania LBCh w tle spowalniającej gospodarki światowej. Iris Pang, ekonomistka z Chin w ING zauważa pewną zależność między możliwym zakończeniem cyklu obniżania wskaźnika rezerw obowiązkowych (RRR) w IV kw. 2019 r., a poziomem stóp procentowych.  Pang oczekuje, że obniżka RRR wywrze presję na obniżenie stóp procentowych. Pomoże to zarówno sektorowi publicznemu w finansowaniu projektów infrastrukturalnych, jak i sektorowi prywatnemu w celu zmniejszenia kosztów długu. Inny ekspert, Ho Wein Chenz zauważa, iż produkcja przemysłowa i sprzedaż detaliczna odnotowały silniejszy wzrost we wrześniu, ale inwestycje w środki trwałe i handel spadały. Liczba nowych miejsc pracy w pierwszych trzech kwartałach wyniosła 10,97 miliona, osiągając prawie roczny cel wynoszący ponad 11 milionów. W jego ocenie istotny jest fakt, iż chiński rząd może utrzymać stabilność społeczną nawet przy spowolnieniu wzrostu gospodarczego.

 

Poniedziałkowy poranek przyniósł stabilizację kursu euro blisko najniższych poziomów od lipca. Dość zmienne były za to notowania brytyjskiego funta, który reaguje na wydarzenia brexitowe. Rano kurs euro kształtował się na poziomie 4,2809 zł, czyli nieco więcej niż w piątek wieczorem, gdy notowania wspólnotowej waluty wyznaczyły najniższą wartość od 29 lipca. Przez poprzednie trzy tygodnie złoty wyraźnie się umocnił – kurs euro obniżył się z niemal 4,40 zł do 4,28 zł. Rynek walutowy nie bardzo wie, jak zareagować na polityczny teatr rozgrywający się wokół brexitu. Sobota nie przyniosła bowiem oczekiwanego głosowania nad „umową rozwodową” z UE. Zamiast tego, brytyjski parlament zobowiązał premiera Johnsona do opóźnienia brexitu. Ten jednak wysłał do Brukseli dwa listy, w tym jeden niepodpisany. Początkowa reakcja rynku byłą negatywna – funt osłabił się względem dolara, ale o poranku brytyjska waluta zaczęła odrabiać straty. Te perturbacje odbiły się też na parze funt-złoty, której notowania zdążyły się podnieść z 4,94 zł do niemal 4,96 zł w poniedziałek rano. Notowania pary walutowej EUR/USD odnotowują wzrost już piątą sesję z rzędu i zbliżyły się do sierpniowego maksimum 1,1250. Dalsza aprecjacja europejskiej waluty otworzy drogę do czerwcowego szczytu 1,1410, a jego przebicie powinno znacznie wyhamować dominujący trend spadkowy.

 

Jeszcze w poprzednim tygodniu z Chile napływały informacje, że trwające tam negocjacje płacowe w kopalniach miedzi zakończą się porozumieniem. Jednak już końcówka tygodnia pokazała, że do spokoju w tym kraju jest daleko – i ten fakt ma wyraźne przełożenie na ceny miedzi. Chile to kraj, w którym wydobywa się najwięcej miedzi na świecie – odpowiada on za około jedną trzecią całkowitego globalnego wydobycia tego metalu z rudy. Tamtejsza produkcja może jednak zostać zaburzona ze względu na informacje o kontynuacji strajków w kopalniach miedzi należących do spółek Antofagasta Minerals oraz Teck Resources. Spory w kopalniach są jednak tylko częścią problemu – w Chile wybuchły gwałtowne protesty, w których życie straciło już kilka osób, a które uzasadnione są rosnącymi kosztami życia w tym kraju (wszystko zaczęło się 2 tygodnie temu od protestów studentów przeciwko rosnącym cenom transportu publicznego). Chociaż na razie niepokoje w Chile nie wpłynęły istotnie na produkcję miedzi, to przedłużająca się trudna sytuacja w tym kraju z pewnością będzie potęgować obawy o ograniczenie podaży tego metalu. Dzisiaj rano cena miedzi w Stanach Zjednoczonych ustabilizowała się w okolicach 2,63 dolara za funt, czyli niedaleko poziomu piątkowego zamknięcia. Pewnym wsparciem dla notowań miedzi są także optymistyczne informacje dotyczące złagodzenia konfliktu handlowego na linii USA-Chiny. Amerykański prezydent Donald Trump powiedział bowiem, że porozumienie z Chinami może zostać podpisane do połowy listopada br.

 

Kurs ropy naftowej WTI podczas poniedziałkowej sesji handlowej dociera do poziomów 54 dolarów za baryłkę. Surowiec po blisko trzech tygodniach konsolidacji na rynku – wykonuje podejście pod górne ograniczenia toczącego się trendu bocznego. Sposób jednak w jaki tworzone jest podejście sugeruje, że istnieje szansa na wygenerowanie sygnałów wzrostowych,  które wyczekiwane są przez inwestorów surowcowych. Zdaje się, że celem dla wykresu będzie poziom 56,75 dolarów za baryłkę, a strefą akumulacyjną obecne poziomy.

 

Niedzielna sesja przyniosła wyraźniejsze umocnienie Bitcoina (3,5 proc.), najsilniejsze od 11 dni, dzięki czemu najstarsza z kryptowalut odbijała od ważnej strefy wsparcia i wzrastała w okolice 8300 dolarów. W nowym tygodniu kurs BTC kontynuuje aprecjację (jak na razie jednak marginalnie), a weekendowy skok wartości przyczynił się również do wzrostu optymizmu na rynku altcoinów. Najwięcej zyskały na tym forki BTC – Bitcoin SV oraz Bitcoin Cash w ujęciu dobowym rosły kolejno o 7,2 proc. oraz 6 proc. Chociaż odbicie Bitcoina w niedzielę z całą pewnością zwiększa optymizm na rynku kryptowalut, to najstarszy z cyfrowych aktywów od miesiąca pozostaje w wąskim kanale zmienności o zakresie kilkuset dolarów, który jest przyklejony do wielomiesięcznych minimów. Jeżeli BTC miałby powrócić na właściwe tory i zdjąć ze swoich barków presję podażową, to musiałby powrócić co najmniej nad minima z lipca występujące na wysokości okrągłego poziomu 9 tysięcy dolarów.

 

Amerykańscy negocjatorzy, prowadzący niedawno rozmowy w sprawie programu nuklearnego Korei Północnej, zaoferowali rozwinięcie i dokończenie ulubionego projektu Kim Dzong Una, budowy w kraju nadmorskiego kurortu, donoszą media. Południowokoreański dziennik Hankook Ibo twierdzi, że strona amerykańska proponowała w zamian za denuklearyzację Korei Północnej pomoc w budowie kurortu Kalma, w skład którego ma wejść kilkanaście hoteli, centrum handlowe i aquapark umieszczony pod szklaną piramidą.

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *