Dane, jakie napłynęły wczoraj z USA nie dały wsparcia dolarowi, chociaż nie można powiedzieć, aby były słabe.  Liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w Stanach Zjednoczonych wzrosła w minionym tygodniu do 213 tys., poinformował Departament Pracy.  W finalnym oszacowaniu PKB Stanów Zjednoczonych wzrósł w II kwartale 2019 r. o 2,0 proc. w ujęciu annualiozwanym, wynika z danych Bureau of Economic Analysis (Biuro Analiz Ekonomicznych USA).  W sierpniu 2019 r. deficyt na rachunku obrotów towarowych Stanów Zjednoczonych wzrósł do 72,8 mld dolarów, wynika z danych Departamentu Handlu.  W sierpniu 2019 r. indeks podpisanych umów kupna domów w Stanach Zjednoczonych wzrósł o 0,6 proc., wynika z danych National Association of Realtors (Krajowe Stowarzyszenie Agentów Nieruchomości).  Regionalny wskaźnik koniunktury Fed z Kansas pokazał wyraźną poprawę nastrojów w lokalnych firmach przemysłowych. To miła odmiana po serii negatywnych raportów z amerykańskiego przemysłu (produkcja przemysłowa, PMI, indeks Fed z Filadelfii).

Przy braku nowych istotnych informacji z gospodarki nowojorskie indeksy zakończyły czwartkową sesję na lekkich minusach. S&P500, Nasdaq i Dow Jones utrzymują się tylko nieznacznie poniżej historycznych rekordów. Nie powiodła się szarża giełdowych byków, które pod sam koniec sesji na chwilę wyprowadziły indeksy nad kreskę. S&P500 zakończył dzień utratą 0,24 proc. i finiszował z wynikiem 2 977,62 pkt. To raptem 1,6 proc. poniżej lipcowego szczytu wszech czasów. Dow Jones po spadku o 0,30 proc. pozostał poniżej 27 000 punktów. Znów największą zmienność odnotował Nasdaq Composite, który poszedł w dół o 0,58 proc, ale utrzymał się powyżej 8 000 pkt.  Był to dość spokojny dzień pod względem informacyjnym. Zabrakło nowych komentarzy prezydenta Trumpa w kwestii sporu handlowego z Chinami. W środę Trump powiedział, że do porozumienia z Chińczykami może „dojść szybciej niż myślicie”. Ale w czwartek gospodarz Białego Domu zajęty był odpieraniem mocno naciąganych zarzutów płynących z obozu Demokratów usiłujących rozpocząć procedurę impeachmentu. Odnotujmy jednak, że tym razem rynek nie zareagował na sygnały z Pekinu. Rzecznik chińskiego ministerstwa handlu, Gao Feng powiedział, że chińskie firmy dokonały znacznych zakupów soi i wieprzowiny w USA. Feng zaznaczył, że te zakupy były zwolnione z ceł. To kolejny z serii gestów dobrej woli, które jednak nie przekładają się na dostrzegalny postęp w negocjacjach.

Znacznie więcej emocji budzą spółki, które debiutują lub mają zadebiutować na Wall Street. Na swej pierwszej giełdowej sesji akcje Peloton Interactive potaniały aż o 11 proc. To kolejna modna spółka usiłująca przy pomocy technologii informatycznych zrewolucjonizować tradycyjną branżę. Jeszcze więcej zamieszania jest z wciąż pozagiełdową WeWork, która zanim zdążyła przeprowadzić IPO stanęła na skraju bankructwa. W czwartek agencja S&P obniżyła rating WeWork do B-. To ostatnia nota „spekulacyjna” – poniżej rozpościera się pasmo ocen przyznawanych emitentom niewypłacalnym lub mającym lada moment utracić płynność finansową.

Bank Barclays, który od miesięcy zalecał kupowanie akcji, dał za wygraną i teraz radzi trzymać się obligacji.  Globalne spowolnienie, nie rozwiązany konflikt handlowy między USA i Chinami oraz ryzyko brexitu bez umowy to argumenty za tym, by inwestorzy ograniczali ekspozycję na ryzyko, pisze w czwartkowej nocie do klientów Ajay Rajadhyaksha z Barclaysa. Specjalista zaleca preferować bezpieczne obligacje wobec podatnych na pogorszenie koniunktury w gospodarce akcji. Ta rada wydaje się jednak być spóźniona, bo od miesięcy instytucja doradzała kupowanie akcji, a w tym czasie obligacje mocno zyskały, przy jednocześnie słabym zachowaniu indeksów giełdowych.  Według instytucji hossa na obligacjach powinna się utrzymać, jednak największy potencjał nie tkwi już w najbardziej bezpiecznym segmencie tego rynku. Po tym, jak rentowności obligacji niemieckich czy japońskich sięgnęły głęboko ujemnych wartości, lepiej inwestować w oferujące rozsądne oprocentowanie obligacje krajów rozwijających się oraz amerykańskich przedsiębiorstw.  „Za utrzymaniem się obligacyjnej hossy przemawiają bardzo niskie oczekiwania inflacyjne i spowalnianie globalnej gospodarki” – tłumaczy Ajay Rajadhyaksha.

Zarząd Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) wybrał  Kristalinę Georgievę na stanowisko Dyrektora Zarządzającego MFW i Przewodniczącego Zarządu na pięcioletnią kadencję, rozpoczynającą się 1 października 2019 r.  Georgieva, to bułgarska ekonomistka, która zastąpi za sterami MFW Christine Lagarde wybraną na szefa Europejskiego Banku Centralnego. Jak podano w oficjalnym oświadczeniu, nowa Dyrektor jest pierwszą osobą pochodzącą z rozwijającej się gospodarki rynkowej, która przewodzi MFW od czasu jego powstania w 1944 r. – To ogromna odpowiedzialność, aby stać na czele MFW w czasach, gdy globalny wzrost gospodarczy nadal rozczarowuje, utrzymują się napięcia handlowe, a zadłużenie jest na historycznie wysokim poziomie” – skomentowała Georgieva. 66-letnia Goergieva powiedziała, że „bezpośrednim priorytetem” MFW będzie pomoc krajom w minimalizacji ryzyka i „gotowość do radzenia sobie ze spadkami” przy jednoczesnym wspieraniu długoterminowej stabilności gospodarczej. Kristalina Georgieva, obywatelka Bułgarii, jest dyrektorem generalnym Banku Światowego od stycznia 2017 r. Od 1 lutego 2019 r. do 8 kwietnia 2019 r. była tymczasowym Prezesem Grupy Banku Światowego. Od 2010 r. pracowała w Komisji Europejskiej jako komisarz ds. współpracy międzynarodowej, pomocy humanitarnej i reagowania kryzysowego, a następnie wiceprzewodnicząca ds. budżetu i zasobów ludzkich. Georgieva uzyskała doktorat w dziedzinie nauk ekonomicznych oraz magistra ekonomii politycznej i socjologii na Uniwersytecie Gospodarki Narodowej i Światowej w Bułgarii, gdzie także uczyła w latach 1977–1991.

Na ropie naftowej możemy obserwować kontynuację spadków. Po tym jak trafiają do nas kolejne informacje od Saudi Aramco o szybszym przywróceniu produkcji, notowania systematycznie podążają w kierunku otwarcia luki weekendowej sprzed 2 tygodni. Jednak teraz kolejnym ważnym tematem są amerykańskie sankcje na paliwa importowane z Iranu. USA zdecydowały o nałożeniu sankcji na cztery firmy w tym także na COSCO Shipping Corp. Zostały one oskarżone o świadome łamanie zasad obrotu i dokonywania transakcji na irańskiej ropy naftowej. Dodatkowo zgodnie z oświadczeniami Departamentu Skarbu USA i Departamentu Stanu nałożono dodatkowe sankcje na kadrę kierowniczą i dwie inne firmy sprawujące kontrolę nad tymi przedsiębiorstwami. W czasie Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych, Mike Pompeo skierował swoją wypowiedź w kierunku Chin, a także innych narodów: “Wiedzcie, że obejmiemy sankcjami każde naruszenie zakazu”.  Wprowadzone przez Stany Zjednoczone sankcje mogą komplikować rozmowy mające na celu zakończenie wojny handlowej między USA a Chinami, która ma zostać wznowiona w Waszyngtonie w przyszłym miesiącu. Chiny, największy na świecie nabywca ropy naftowej, nadal importują stosunkowo niewielkie ilości ropy i produktów naftowych z Iranu, mimo że Biały Dom zablokował takie zakupy w maju.

Rezygnacja z jednego hamburgera oznacza oszczędność ponad 1421 litrów wody oraz takiej ilości energii, która jest potrzebna do ładowania  smartfona przez sześć miesięcy. Zatem jeśli mamy szczęście żyć w bogatym kraju, zrezygnujmy z mięsa na jeden dzień w tygodniu – czytamy w komentarzu redakcyjnym agencji Bloomberg. Globalne spożycie mięsa od lat 60 XX wieku wzrosło już ponad dwukrotnie, zaś produkcja mięsa do 2050 ma się dodatkowo podwoić. Z jednej strony stanowi to dowód na rosnące dochody i wzrost standardu życia w krajach rozwijających się. Ale tacy Amerykanie, którzy mają już rozwiniętą gospodarkę, spożywają trzy razy więcej mięsa niż wynosi średnia dla całego świata. Dlatego we własnym, dobrze pojętym interesie oni, a także przedstawiciele innych rozwiniętych narodów, powinni powściągnąć swoje apetyty na mięso. Hodowla zwierząt jest odpowiedzialna za 12 proc. emisji gazów cieplarnianych, które emituje człowiek na skutek swojej działalności. To więcej niż emituje przemysł lotniczy na całym świecie. Większość emisji CO2 pochodzących z hodowli jest związana z jednym zwierzęciem – z krową. W efekcie zmian klimatycznych światowy system produkcji wołowiny jest na najlepszej drodze do samozniszczenia. Ocieplająca się planeta już dziś stanowi zagrożenie dla światowych zapasów żywności.  Całkowita rezygnacja z mięsa sprawiłaby, że globalne emisje gazów cieplarnianych spadłyby o 8 gigaton rocznie. Podobny efekt miałoby zamknięcie ok. 2000 elektrowni węglowych.

Opracował: Sławek Sobczak

 

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *