Wtorkowa sesja na nowojorskich parkietach przyniosła odreagowanie mocnych, poniedziałkowych spadków. Pretekstem do wzrostów było delikatne umocnienie juana. Wtorkowego odbicia „nie kupił” ani rynek długu, ani rynek złota. Ludowy Bank Chin zdecydował się na ustalenie kursu referencyjnego dolara poniżej oczekiwań rynku po tym, jak w poniedziałek wywołał na rynku popłoch pozwalając przekroczyć barierę 7 juanów za dolara. I choć kurs amerykańskiej waluty utrzymał się powyżej 7 CNY, to krok wstecz ze strony Chińczyków uznano za gest dobrej woli i minimalną deeskalację wojny handlowo-walutowej. Na Wall Street znów swoje chwile miała strategia „kupowania dołka”, zwana potocznie BTFD. Po 3-procentowych spadkach w poniedziałek, we wtorek S&P500 zaliczył wzrost o 1,3 proc. i przerwał serię sześciu spadkowych sesji z rzędu. Dow Jones poszedł w górę o 1,21 proc., a Nasdaq o 1,39 proc. Odnotujmy, że optymizmu inwestorów z giełdowych parkietów nie podzielił rynek długu, na którym rentowność 10-letnich obligacji USA utrzymała się blisko niemal 3-letniego minimum. Historyczne dno wciąż pogłębiały też m.in. 10-letnie obligacje Niemiec, które przynoszą już absurdalną rentowność -0,53 proc.

 

Kolejne banki centralne wpadły w popłoch. Na rynku panuje strach przed recesją. Stąd rosnący popyt na bezpieczne aktywa, w tym przede wszystkim złoto i nawet ujemnie oprocentowane obligacje skarbowe. Dziś nad ranem dolarowe notowania złota po raz pierwszy od kwietnia 2013 roku osiągnęły pułap 1500 dolarów za uncję. Tylko od końcówki maja notowania żółtego metalu poszły w górę o przeszło 17 proc. Drożeje także srebro, w środę rano wyceniane na 16,73 dolara za uncję, a więc o 1,6 proc. wyżej niż dzień wcześniej i najwyżej od czerwca 2018. Biały metal od początku czerwca zyskał prawie 17 proc. Od kilku tygodni ceny metali szlachetnych rosną za sprawą nagłej zmiany polityki pieniężnej na świecie. Rosnące notowania metali szlachetnych są też reakcją rynku na rozszerzającą się zarazę ujemnych stóp procentowych. Według stanu na wtorek dług o wartości nominalnej 15 bilionów dolarów notowany był przy ujemnej rentowności. Oznacza to, że inwestor trzymający te papiery do dnia wykupu poniesie gwarantowaną stratę nawet w ujęciu nominalnym i jeszcze większą w ujęciu realnym (czyli po doliczeniu inflacji).  Kolejne banki centralne, które jeszcze do niedawna zaostrzały swą politykę, podnosząc stopy procentowe, od początku 2019 roku w dość paniczny sposób zaczynają stopy obniżać. Tylko dziś w nocy redukcji stóp aż o 50 pb. dokonał Bank Rezerw Nowej Zelandii. To dwukrotnie mocniejsze cięcie niż oczekiwał rynek. Głębiej, niż sądzono, cięli także Hindusi. Główna stopa procentowa banku centralnego Indii została obniżona z 5,75 do 5,40 proc., przy oczekiwaniach na poziomie 5,50 proc.

 

W Ameryce rynek terminowy jest na 100 proc. przekonany, że już we wrześniu Rezerwa Federalna dokona drugiej obniżki stóp procentowych. Spekulacje dotyczą w zasadzie tylko tego, czy będzie to cięcie o 25 pb. (79 proc.) szans, czy o 50 pb. (21 proc. szans) – wynika z obliczeń FedWatch Tool. W lipcu Fed obniżył cenę pieniądza (o 25 pb.) po raz pierwszy od 2008 roku. Przewodniczący Powell sugerował wtedy, że była to tylko „korekta w trakcie cyklu”, a nie początek cyklu obniżek jak w 2008 roku. Jednakże coraz większemu gronu inwestorów obecna sytuacja przypomina właśnie rok 2008. W światowym przemyśle od wielu miesięcy trwa recesja. Maleją inwestycje, a wojna handlowa prezydenta Trumpa uderza w globalny handel i napędzają nieco już przycichłe, ale nigdy niewygasłe wojny walutowe.

 

Prezydent USA, Donald Trump obiecał chronić amerykańskich farmerów w razie gdyby ponieśli oni straty na skutek braku zakupu towarów rolnych przez Chiny, czym Pekin obecnie rozgrywa wojnę handlową. Na chwilę obecną bronią Trumpa są dopłaty, dotychczas rząd wypłacił $8,6 mld, a pierwsze transze dopłat z nowej puli $16 mld mają ruszyć w sierpniu. Analitycy szacują, że produkcja gazu ziemnego w USA wzrośnie do najwyższego w historii poziomu 91,03 miliarda stóp sześciennych dziennie (bcfd) w 2019 r. Bijąc rekord zeszłego roku wynoszący 83,39 bcfd. zużycie gazu w USA wzrośnie do 84,65 bcfd w 2019 r., Bijąc rekordowy poziom 82,07 bcfd rok temu. Oczekuje się, że produkcja ropy w USA wzrośnie w tym roku o 1,28 miliona baryłek do 12,27 miliona baryłek dziennie. Agencja podniosła prognozę wzrostu produkcji w 2020 r. Do 990 000 bpd z 900 000 bpd poprzednio.

 

Już ósmy miesiąc z rzędu Państwo Środka raportuje wzrost rezerw złota. Ludowy Bank Chin (PBOC) należy do najbardziej aktywnych banków centralnych na rynku złota na świecie. Na koniec lipca Chiny posiadały 1936,5 t złota, czyli o 9,9 t więcej niż miesiąc wcześniej – wynika z danych PBOC. Przez ostatnie osiem miesięcy Chińczycy powiększyli oficjalny stan posiadania o blisko 94 t. Trwająca zakupowa passa jest najdłuższą taką serią od przełomu 2015/16 r. – wówczas Pekin informował o zwiększeniu rezerw przez 11 miesięcy z rzędu. Państwo Środka należy obecnie do krajów najszybciej zwiększających zasoby złota na świecie. W pierwszym półroczu 2019 r. największymi zakupami pochwalił się Narodowy Bank Polski, który dokonał sensacyjnego zakupu stu ton złota w maju i czerwcu. Był to największy jednorazowy zakup kruszcu przez bank centralny od listopada 2009 roku, kiedy to Indie nabyły 200 ton od Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Drugie miejsce przypadło Rosji, która nabyła 94 t i ma już 2 207 t złota. Chińczycy byli trzeci z zakupami w wysokości 74,1 t. Oficjalnie Chiny mają szóste największe rezerwy królewskiego metalu na świecie. Liderem są USA (8133,5 t), a za nimi plasują się Niemcy (3369,7 t), Włochy (2451,8 t), Francja (2436 t) i Rosja (2 207 t). Jednak prawdopodobnie w rękach chińskich władz znajduje się znacznie więcej żółtego metalu. Mówi się zarówno o przedziale 5000-8000 t, jak i o ilościach astronomicznych, sięgających nawet 20 000 t. Chiny są za to na pewno największym producentem i konsumentem złota na świecie. Pekin poinformował dziś również o spadku wartości rezerw walutowych o 15,5 mld dol., do 3,1 bln dol.

 

Niemcy odnotowały największy roczny spadek produkcji przemysłowej od dekady. Gorsze wyniki przemysłu nad Renem mogą przenieść się na sektor usług i gospodarkę. Niemiecka produkcja przemysłowa spadła w czerwcu o 5,2 proc. względem ubiegłego roku.  Za ich pogorszenie odpowiadają przede wszystkim branża metalowa, maszynowa oraz motoryzacyjna. To największy spadek od końca 2009 roku, kiedy kraj podnosił się z recesji po globalnym kryzysie finansowym.  To kolejne już dane, które wpływają na pogorszenie się perspektyw największej gospodarki w Unii Europejskiej. Powodów jest wiele. Jednym z najważniejszych jest rosnące ryzyko wojny handlowej pomiędzy USA a Chinami. Ameryka zagroziła Państwu Środka wprowadzeniem nowych ceł na chińskie produkty. Eskalacja napięcia handlowego będzie miała poważne konsekwencje dla Niemiec oraz całej strefy euro. W obliczu niepewności w handlu oraz osłabienia globalnego wzrostu gospodarczego, niemieccy giganci przemysłowi, tacy jak np. Daimler czy Continental, byli zmuszeni do obniżenia prognozy zysków. Co więcej, firmy ogłosiły likwidację miejsc pracy, zaś bezrobocie zaczęło rosnąć.

 

Środowe notowania na rynku ropy naftowej stoją pod znakiem kontynuacji przeceny. Wycena surowca zeszła do najniższego poziomu od siedmiu miesięcy, donosi Reuters. W godzinach przedpołudniowych kontrakty na ropę Brent traciły niemal 2 proc. (11 centów) ustanawiając nowe siedmiomiesięczne minimum. Od tegorocznego szczytu, ustanowionego w kwietniu ta odmiana ropy została przeceniona już o ponad 20 proc.

 

Nigdy wcześniej Mercedes nie sprzedał tak wielu samochodów w lipcu jak w tym roku. Grupa sprzedała prawie 189 tys. aut czyli o 12,7 proc. więcej niż rok temu – i dwucyfrowy wzrost we wszystkich ważnych regionach, informuje faz.net. Daimler sygnalizuje, że to nie jest niespodzianka. “Najlepszy lipiec w historii sprzedaży Mercedes-Benz potwierdza nasze pozytywne oczekiwania na najbliższe miesiące”, mówi Britta Seeger, członek zarządu Daimler odpowiedzialna za rozwój.

 

Serena Williams numerem 1 na liście najlepiej zarabiających kobiet w świecie sportu. Pierwszą reprezentantką sportu innego niż tenis jest gwiazda piłkarskiej reprezentacji USA Alex Morgan, zajmująca miejsce poza czołową dziesiątką. Zarobki wszystkich pań to drobne w porównaniu z tym, co inkasuje Lionel Messi. Magazyn “Forbes” podliczył wpływy  z aren sportowych, i kontraktów reklamowych, za 12 miesięcy kończące się 1 czerwca 2019 roku.  Serena, starsza z sióstr Williams, na korcie wzbogaciła się w tym czasie o 4,2 mln dol. Poza nim o okrągłe 25 mln. Na podium znalazły się jeszcze dwie tenisistki: Japonka Naomi Osaka – 8,3 mln wypracowane na korcie, 16 mln poza nim – oraz Niemka Angelique Kerber – 5,3 i 6,5.  Drobne przy Lionelu Messim. Jego tygodniówka w FC Barcelona wynosi 1,51 mln, przeliczone już na dolary. W 12 miesięcy Argentyńczyk wzbogacił się o 127 mln, co – według listy najlepiej zarabiających sportowców świata opublikowanej przez “Forbes” w czerwcu – daje mu pozycję lidera. Drugi jest Portugalczyk Cristiano Ronaldo z Juventusu – 109 mln, też w dolarach.

Opracował: Sławek Sobczak

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *