Tuż po otwarciu poniedziałkowej sesji S&P500 ustanowił nowy rekord wszech czasów. Inwestorzy kupowali akcje spółek technologicznych po tym, jak Donald Trump ustąpił Pekinowi. Dla amerykańskiego biznesu to dobre wiadomości. Zwłaszcza dla branży technologicznej, dla której współpraca z chińskimi koncernami ma kluczowe znaczenie. Stąd też wynikał fakt, że na początku sesji Nasdaq wystrzelił w górę o blisko 1,8 proc. Dzięki temu S&P500 kilkanaście minut po otwarciu ustanowił nowy historyczny rekord na poziomie 2 977,93 punktów. Z tego miejsca osiągnięcie psychologicznej bariery 3000 punktów nie wydaje się trudne. Przypomnijmy tylko, że w dniu wyboru Donalda Trumpa na prezydenta USA (jesienią 2016) S&P500 ledwo przekraczał 2000 pkt., a dekadę temu sięgał 1000 pkt. Lecz giełdowym bykom szybko zabrakło animuszu i do głosu doszli sprzedający. Nowojorskie indeksy osuwały się przez resztę dnia, ze słabą podbitką w końcówce handlu. Ostatecznie S&P500 zyskał 0,77 proc. i zakończył dzień na poziomie 2 964,33 pkt. Nasdaq oddał prawie połowę zysków z otwarcia i zyskał 1,06 proc., nie poprawiając przy tym rekordu. Dow Jones poprawił się tylko o 0,44 proc. Mamy do czynienia z mocno niecodzienną sytuacją: światu i USA grozi pierwsza recesja od dekady, a S&P500 radośnie bije rekordy wszech czasów, rosnąc o 18 proc. od początku roku. Wszystko to tylko dzięki wierze, że poluzowanie polityki monetarnej doprowadzi do jeszcze jednej odsłony reflacji aktywów finansowych.

 

Być może tym, co powstrzymało wzrosty na Wall Street, była rzeczywistość gospodarcza, która rysuje się w coraz ciemniejszych barwach. Poniedziałek był dniem publikacji finalnych odczytów PMI dla sektorze przemysłowego. W Chinach, Japonii, Australii, Polsce, Hiszpanii, Szwajcarii, Czechach, we Włoszech i Niemczech wskaźnik ten znalazł się poniżej 50 punktów, sygnalizując regres aktywności ekonomicznej. Globalny “przemysłowy” PMI drugi miesiąc z rzędu znalazł się w terytorium recesyjnym (tj. poniżej 50 pkt.), w czerwcu osiągając najniższą wartość od 7 lat! Póki co ponad limitem 50 pkt. utrzymały się wskaźniki dla amerykańskiego sektora wytwórczego. Zarówno PMI jak i jego starszy brat ISM okazały się lepsze od oczekiwań, osiągając wartości odpowiednio 50,6 pkt. oraz 51,7 pkt. To wskazania sygnalizujące jednak już bardzo powolny wzrost aktywności w przemyśle. Inwestorzy mają więc świadomość, że z globalną gospodarką nie jest najlepiej i że od kilku miesięcy świat balansuje na krawędzi recesji. Owszem, Wall Street może liczyć na wsparcie Rezerwy Federalnej, EBC i całej reszty (w postaci niższych stóp procentowych i QE), ale nie wiadomo, czy to wystarczy, aby przedłużyć żywot mocno już wiekowej (liczącej sobie 10 lat) ekspansji gospodarczej w Stanach Zjednoczonych. Tym bardziej, że model prognostyczny Fedu z Atlanty wskazuje, że w drugim kwartale amerykański PKB rósł w tempie zaledwie 1,5 proc.  (w ujęciu zannualizowanym). Z kolei bazujący na nachyleniu krzywej terminowej model nowojorskiego oddziału Rezerwy Federalnej szacuje prawdopodobieństwo recesji w USA w ciągu następnych 12 miesięcy na blisko 30 proc.. Dodajmy, że w ciągu ostatnich 58 lat tylko raz zdarzyło się, aby tak wysoki odczyt tego modelu nie poprzedził recesji.

 

.

W drugim kwartale 2019 r. amerykańska gospodarka rozwijała się w tempie 1,5 proc. w ujęciu annualizowanym, ocenia oddział Rezerwy Federalnej z Atlanty w swojej cyklicznej prognozie. Oddział Fed nie zdecydował się na zmianę oczekiwań mimo że od poprzedniego oszacowania na rynek dotarła informacja o nieoczekiwanym spadku wydatków na inwestycje budowlane, które w maju zmniejszyły się o 0,8 proc. podczas gdy rynek spodziewał się poziomu z kwietnia.

 

Christine Lagarde, szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, może stanąć na czele Europejskiego Banku Centralnego, informuje Reuters powołując się na nieoficjalne źródła. Kandydatura Lagarde została ustalona przez Francję i  Niemcy, twierdzą informatorzy agencji. Miał ją wysunąć w rozmowie z kanclerz Angelą Merkel prezydent Francji Emmanuel Macron. Szefowa rządu Niemiec miała zareagować na propozycję „bardzo pozytywnie”.

 

Cena ropy spada pomimo uzgodnienia przez OPEC+ przedłużenia redukcji wydobycia o 9 miesięcy, informuje Reuters. Inwestorzy obawiają się, że spadek popytu na ropę będzie miał większe znaczenie niż utrzymanie niższej podaży przez największych producentów do marca przyszłego roku. Ropa WTI z sierpniowych kontraktów tanieje o 0,25 proc. do 58,94 dolarów. Ropa Brent z wrześniowych kontraktów tanieje o 0,2 proc. do 64,92 dolarów.

 

W Zjednoczonych Emiratach Arabskich powstała największa na świecie elektrownia słoneczna – Noor Abu Dhabi. Ma moc 1,177 GW i pozwala zmniejszyć emisję dwutlenku węgla o milion ton rocznie, czyli tyle, ile produkuje 200 tys. samochodów.  Zbudowana z 3,2 mln paneli słonecznych instalacja stała się pierwszą na świecie elektrownią słoneczną o mocy przekraczającej 1 gigawat. Największa dotychczas elektrownia słoneczna – oddana do użytku w 2015 r. Solar Star w Rosamond w Kaliforni, osiągała moc 579 megawatów. Budowa elektrowni pochłonęła ok. 870 mln dolarów. W kulminacyjnym momencie na budowie pracowało 2900 osób. Konstrukcja zajmuje 8 km kwadratowych. Prąd produkowany w Noor Abu Dhabi pozwoli zaspokoić potrzeby na energię elektryczną 90 tys. osób. Jak poinformowała firma EWEC, która zbudowała elektrownię, korzystający z dostarczanego przez nią prądu będą mogli liczyć na rekordowo niską stawkę – 0,02 dolara za kilowatogodzinę.  Do 2050 roku prąd z odnawialnych źródeł będzie stanowił w Zjednoczonych Emiratach Arabskich co najmniej 50 proc wytwarzanej energii elektrycznej, a emisja CO2 i gazów cieplarnianych spadnie o 70 proc. Noor Abu Dhabi już za kilka lat może przestać być najmocniejszą elektrownią słoneczną na świecie. Jak donosi portal Engadget.com, EWEC planuje budowę kolejnej elektrowni – tym razem o mocy 2 gigawatów. Tymczasem Arabia Saudyjska szykuje się do budowy w pobliżu Mekki elektrowni słonecznej o mocy 2,6 GW.

 

Arabia Saudyjska wznowiła przygotowania do oferty publicznej akcji naftowego giganta – koncernu Aramco. IPO może mieć rekordową wartość 100 mld dolarów, informuje agencja Bloomberg, powołując się na anonimowe źródła. Prace nad ofertą wstrzymano kilka miesięcy temu, by sfinalizować warte 69 mld dolarów przejęcie udziałów w chemicznej spółce Saudi Basic Industries Corp.

 

Browarniczy gigant, koncern Anheuser-Busch InBev zamierza pozyskać do 9,8 mld dolarów z oferty sprzedaży akcji swojego biznesu prowadzonego w Azji Pacyficznej na giełdzie w Hongkongu. Byłaby to największa w tym roku, jak do tej pory, oferta IPO na światowych giełdach. Może ona jednak zostać szybko zdetronizowana. Budweiser Brewing Company APAC, w którego portfolio wchodzi ponad 50 marek piwnych w tamtym regionie, sprzedaje 1,6 mld akcji w cenie od 40 do 47 HKD (5,13-6,02 dolara). Oznacza to, że pozyskane środki mogą mieć wartość od 8,3 do 9,8 mld dolarów. To oznacza, że mocno zadłużona spółka będzie miała kapitalizację rynkową na poziomie nawet 63,7 mld dolarów.

 

Republika Vanuatu jako pierwsze państwo na świecie zakazała właśnie używania pieluszek jednorazowych. Zakaz będzie obowiązywał od 2020 roku. Do tego czasu kraj ma czas na znalezienie alternatywy. Kraj zdecydował się na ten radykalny krok w trosce o środowisko naturalne, by chronić coraz bardziej zanieczyszczone morze. Vanuatu leży na 83 wyspach w Oceanii, mieszka na nich w sumie 283 tys. osób.  To właśnie odpady organiczne i pieluchy stanowią aż 75 procent wszystkich odpadów na Vanuatu – wynika z przeprowadzonych badań. A w ciągu 2 lat, kiedy dziecko z pieluszek korzysta, używa się ich około 5 tysięcy sztuk. Pieluszki zawierają plastik, a ich rozkład może trwać kilkaset lat. Zakaz zaskoczył i zdenerwował rodziców, którzy póki co nie mają żadnej alternatywy. Protestowały głównie matki, ale bezskutecznie.  W ubiegłym roku Vanuatu zakazał też stosowania plastikowych słomek i reklamówek. Od tego czasu, zdaniem Masauvakalo, plastikowych śmieci jest o wiele mniej, pojawiło się też w użytku sporo toreb z naturalnych materiałów. W przeszłości z podobną propozycją zakazu używania popularnych pampersów i innych jednorazowych pieluch wystąpił już brytyjski minister środowiska Michael Gove. Został jednak mocno skrytykowany i szybko wycofał się z pomysłu.

Opracował: Sławek Sobczak

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *