Federalny Komitet ds. Operacji Otwartego Rynku (FOMC) przedstawił w środę protokoły z majowego posiedzenia dotyczącego polityki pieniężnej, w trakcie którego utrzymano stopy procentowe na niezmienionym poziomie i stwierdził, że zachowa „cierpliwość” przed kolejnymi decyzjami. Minutki z posiedzenia potwierdziły jedynie obecną retorykę banku centralnego, a dolar reagował marginalnym umocnieniem. Analityków i inwestorów interesowały przede wszystkim komentarze dotyczące inflacji. Część przedstawicieli FED wyrażała swoje obawy co do ryzyka niskich oczekiwań dynamiki cenowej. Protokoły FOMC zaznaczały jednocześnie, że zacieśnianie polityki pieniężnej może być ponownie niezbędne, wielokrotnie zwracano jednak uwagę na konieczność zachowania „cierpliwości”. W efekcie reakcja rynku Forex oraz rynków kapitałowych była wyraźnie ograniczona. W związku z brakiem większych niespodzianek w treści FOMC minutes, reakcja rynku była mocno stonowana.

Eskalacja wojny handlowej pomiędzy dwoma największymi gospodarkami świata – USA i Chinami – zwiększa ryzyko pogorszenia sytuacji i tak już słabnącej globalnej gospodarki. Bloomberg Economics oszacował koszty, jakie może ponieść świat w wyniku totalnej wojny celnej. Jeśli zapowiedziane w tym miesiącu przez Donalda Trumpa stawki taryf celnych na chińskie towary i odwet Państwa Środka pozostaną w mocy przez dwa lata, do połowy 2021 r. globalny PKB może być o 0,3 proc. niższy – szacuje BloombergEconomics. W czarniejszym scenariuszu globalny PKB może spaść o 0,6 proc., co w przeliczeniu na gotówkę daje pokaźną stratę na poziomie blisko 600 miliardów dolarów, w stosunku do sytuacji bez wojny handlowej. Analitycy spodziewają się, że pogłębienie spowolnienia w światowej gospodarce, wynikające z potyczek celnych na linii USA-Chiny, nastąpi już w drugiej połowie tego roku.

Francuski bank inwestycyjny BNP Paribas podwyższył z 20 proc. do 40 proc. prawdopodobieństwo, że Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej bez umowy, informuje Reuters. BNP Paribas to kolejna instytucja finansowa, która zwiększyła w tym tygodniu prawdopodobieństwo „twardego” brexitu. Stało się to po tym jak poprawioną propozycje umowy, przedstawioną przez premier Theresę May, odrzuciła zarówno jej partia, jak i opozycja.  Oczekiwane jest, że w związku z wydarzeniami ostatnich dni brytyjska premier odejdzie ze stanowiska jeszcze w tym tygodniu. Otworzy to drogę frakcji eurosceptycznej w jej partii do wskazania nowego premiera.

Problem nadmiernego zadłużenia gospodarstw domowych znów staje się tematem politycznych debat w USA. Sprzyjają temu zbliżające się wybory prezydenckie i niepokojące dane napływające z rynku. Nowojorski Fed informował niedawno, że łączna kwota zobowiązań konsumentów w I kw. 2019 r. przekroczyła 13,6 bln dolarów i jest obecnie wyższa niż odnotowana w III kw. 2008 r., czyli w momencie wybuchu kryzysu finansowego. Z badań przeprowadzonych na zlecenie serwisu CreditCards.com wynika, że ponad dwie trzecie Amerykanów nie wie, kiedy będzie w stanie spłacić obecne zobowiązania i czy w ogóle żyć będzie kiedyś bez kredytów. 25 proc. respondentów w reprezentatywnym badaniu wykonanym przez Ipsos oczekuje, że do końca życia nie zdąży wydostać się z zadłużenia. Pokolenie Millenialsów (18-37 lat) szacuje przeciętnie, że uwolni się od długów w wieku 43 lat. Generacja X (38-53 lata) spodziewa się, że ten moment nastąpi w wieku 54 lat, a „baby boomers” (pokolenie powojennego wyżu demograficznego, 54-72 lata) – w wieku 66 lat. Najczęściej amerykańskie gospodarstwa domowe obciążone są kredytem hipotecznym (54 proc.) oraz długiem na kartach kredytowych (53 proc.). Jedną z kategorii zadłużenia gospodarstw domowych notujących stały wzrost są kredyty studenckie. Ich suma przekroczyła 1,5 bln dolarów. Zobowiązania edukacyjne spłaca nadal ponad 3 mln osób w wieku ponad 60 lat. Część z nich zaciągnęła dług na własne potrzeby, ale spora grupa seniorów obciążona jest także spłatami kredytów wykorzystanych przez dzieci lub wnuków. W kwietniu 2019 r. kandydatka na prezydenta reprezentująca Demokratów, Elizabeth Warren, zaproponowała anulowanie części kredytów studenckich. Szeroko dyskutowany plan zakładał umorzenie zadłużenia do kwoty 50 tys. dolarów dla osób, w których gospodarstwie domowym roczny dochód nie przekracza 100 tys. dolarów. Osoby zarabiające lepiej (do 250 tys. dolarów rocznie) będą miałyby liczyć na częściowe darowanie długów. Na kartach kredytowych skoncentrowali się inni przedstawiciele tej partii – senator Bernie Sanders i zasiadająca w Izbie Reprezentantóws Alexandria Ocasio-Cortez. Proponują oni obniżenie maksymalnej wysokości oprocentowania plastikowego kredytu do poziomu 15 proc. rocznie.

Facebook jest tak duży, a jego zasięg tak szeroki, że niewiele firm może zaoferować konkurencyjną alternatywę. To oczywiste – ludzie wybierają sieć społecznościową, w której są już ich znajomi. W ten sposób zwycięska sieć stale rośnie i rośnie. Portal Fast Company zwraca uwagę na to, że  Facebook nie jest jednak wystarczająco ostrożny w kwestii prywatności danych osobowych. Po skandalu z Cambridge Analytica wielu użytkowników opuściło Facebooka, po czym wróciło – nie znaleźli innego miejsca. Czy jest jakaś firma, która mogłaby stanowić realną alternatywę dla Facebooka? Redakcja Fast Company odpowiada: Apple. Realny konkurent Facebooka będzie potrzebował dostępu do ogromnej masy potencjalnych członków.Apple już ją posiada dzięki 1,3 miliarda urządzeń iDevicesużywanych na całym świecie. Firma z powodzeniem wykorzystała ten dostęp do usługi Apple Music, która szybko stała się wystarczająco duża, by poważnie zagrozić innemu operatorowi – Spotify. Apple ułatwiłby wybór użytkownikom iPhone’a: mogliby korzystać z sieci społecznościowej, która już jest w ich telefonach. Dlaczego więc Apple nie tworzy takiej platformy? Facebook zarabia, gromadząc dane i sprzedając reklamy. To nie jest droga Apple. Może co najwyżej zapewnić atrakcyjne usługi, by dobrze wykonana sieć społecznościowa stałą się powodem posiadania telefonu, tabletu lub laptopa Apple. Poza tym firma już próbowała stworzyć taką sieć. Uruchomiła Ping w 2010 r., po czym zamknęła ją w 2012 r. Apple do tej pory uważane jest za „słabego w mediach społecznościowych”. Może to już czas, by spróbować raz jeszcze.

IKEA, największy na świecie sprzedawca mebli, w 2020 roku otworzy pierwszy sklep w Meksyku, informuje Reuters. Szwedzka spółka otwierać kolejne sklepy w Meksyku oraz na całym kontynencie południowoamerykańskim. Ma to pomóc przeciwdziałać negatywnym skutkom rosnącej konkurencji na dwóch głównych rynkach spółki, w USA i Europie. Pierwszy sklep IKEA w Meksyku zostanie otwarty jesienią przyszłego roku w stolicy kraju. Szwedzka spółka zamierza także uruchomić w kraju sprzedaż internetową. IKEA ma obecnie 427 sklepów w 52 krajach. W ubiegłym roku spółka zapowiadała wejście na rynek południowoamerykański, oprócz Meksyku m.in. do Chile, Kolumbii i Peru.

Prada rezygnuje ze stosowania naturalnych futer zwierzęcych we wszystkich swoich kolekcjach. To kolejny dom mody, który odcina się od przemysłu futrzarskiego. Odzież i dodatki Prady z naturalnym futrem wyprodukowane w poprzednich latach mają być  wyprzedawane aż do wyczerpania zapasów, zaś od sezonu wiosna-lato 2020 roku futra nie będą już przez firmę stosowane. Decyzja ta jest skutkiem współpracy z koalicją Fur Free Alliance, która zrzesza około 50 organizacji ochrony praw zwierząt w ponad 40 krajach na całym świecie, a w Polsce jest reprezentowana przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki. Dotychczas do programu Sklepy Wolne Od Futer przystąpiło ponad 1000 marek odzieżowych z całego świata, np. Chanel, Gucci, Versace, Burberry, Armani, Hugo Boss czy Michael Kors. Polskie marki, które przystąpiły do programu, to np. House, Simple, Mohito, Wojas, Risk czy Sinsay.

Akcje producenta samochodów elektronicznych, spółki Tesla, traciły w środę kolejne 6 proc. swojej wartości, spadając do poziomu 192 dolarów, który jest najniższym od grudnia 2016 roku. W momencie gdy analitycy z Wall Street wieszczą Armagedon i dalsze spadki, Forbes podaje trzy powody sugerujące, że Elon Musk może stracić na giełdzie o wiele więcej, nawet 95 proc. Tesla poinformowała w tym tygodniu, że redukuje ceny dwóch swoich najdroższych modeli pojazdów. W efekcie Model S sedan ma być tańszy o 3 tysiące dolarów, a Model X SUV o 2 tysiące dolarów. Chociaż w oświadczeniu spółki pojawiła się informacja, że okresowe dostosowania cen są praktyką stosowaną przez wszystkich producentów samochodów, to wśród inwestorów pojawiły się obawy, że pojazdy Tesli nie cieszą się już tak dużym zainteresowaniem ze strony kupujących. Decyzja zwiększyła jedynie presję na Wall Street, która utrzymuje się w związku ze sceptycznym podejściem rynków kapitałowych do decyzji podejmowanych przez Elona Muska oraz jego możliwości przekucia biznesu w zyski oraz zapewnienia dalszego rozwoju. Sytuacji nie polepsza również najnowsza rekomendacja zaprezentowana przez bank inwestycyjny Citi, który twierdzi, że akcje spółki mogą spaść nawet do 36 dolarów.  Akcje Tesli nie były tak tanie od końca 2016 roku, czyli od ponad 2,5 roku. Od tegorocznych szczytów Tesla traci 45 proc. i według rosnącej grupy analityków oraz inwestorów, może to nie być koniec dynamicznej deprecjacji, która zepchnęła akcje poniżej pułapu 200 dolarów.

 

Zgliszcza po spaleniu Królewskiej Przystani albo lodowe pustkowia świata za Murem – czy tak będzie wyglądała lista subskrybentów HBO po zakończeniu “Gry o tron”? Stacji telewizyjnej raczej to nie grozi, choć, za przykładem innych, powinna liczyć się z odejściem części widzów. “Gra o tron” od początku nie bawiła się w detal – wraz z pierwszym odcinkiem pierwszej, który został wyemitowany przez HBO 17 kwietnia 2011 roku, serial emitowany był  207 krajach. Z danych HBOwynika, że serial o “Pieśni lodu i ognia” jest najpopularniejszym pod względem zakupu licencji w historii stacji. HBO nie kryje zadowolenia – średnia liczba widzów na odcinek wyniosła 43 mln, a więc wskaźnik zanotował wzrost o 10 mln w porównaniu do poprzedniego sezonu.  Czy po “Grze o tron” HBO spotka gwałtowny spadek subskrybentów?  Analitycy wieszczą spadek zakupu abonamentów lub rezygnację z nich w przedziale od 28 proc. do 37 proc. Należy jednak zaznaczyć, że HBO to nie tylko “Gra o tron”. Jak wynika z wyliczeń, tylko około 10 proc. subskrybentów HBO wykupiło dostęp do platform stacji jedynie dla tego serialu. By nie stracić użytkowników, HBO wydaje miliardy dolarów na nowe produkcje i inwestuje w rozwój swojej technologii i zaoferuje swoim użytkownikom wysokiej jakości streaming.

Opracował: Sławek Sobczak

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *