Zgodnie z oczekiwaniami rynku Rezerwa Federalna (FED) podczas majowego posiedzenia zdecydowała się utrzymać stopy procentowe w niezmienionym przedziale 2,25 proc. – 2,50 proc. Obniżce uległa jedynie stopa IOER, co miało jednak charakter stricte techniczny i nie powinno być odbierane jako dążenie Fed’u do obniżki głównej stopy procentowej. „Informacje uzyskane od czasu spotkania Federalnej Komisji ds. Otwartego Rynku w marcu wskazują, że rynek pracy pozostaje silny, a aktywność gospodarcza rośnie w szybkim tempie. Wzrost zatrudnienia w ostatnich miesiącach był średnio solidny, a stopa bezrobocia pozostawała na niskim poziomie. Wzrost wydatków gospodarstw domowych i inwestycji w środki trwałe w przedsiębiorstwach uległ spowolnieniu. W okresie 12 miesięcy ogólna inflacja i inflacja bazowa spadły i kształtują się poniżej 2%. Ogólnie rzecz biorąc, rynkowe środki kompensacji inflacji w ostatnich miesiącach pozostawały na niskim poziomie, a oparte na badaniach ankietowych środki długoterminowych oczekiwań inflacyjnych są nieznacznie zmienione.” – poinformował FED w swoim komunikacie. Komitet dąży do wspierania maksymalnego zatrudnienia i stabilności cen. Wspierając te cele Rezerwa Federalna postanowiła utrzymać stopy na niezmiennym poziomie i nadal uważa, że w świetle rozwoju sytuacji gospodarczej i finansowej na świecie oraz zmniejszonej presji inflacyjnej niezbędne jest zachowanie cierpliwości przed podejmowaniem dalszych decyzji normalizacyjnych. W efekcie całe oświadczenie FED zostało odebrane przez rynek jako gołębie.

Wiele wskazuje na to, iż w tym roku rynki wschodzące (EM) nie zmierzą się z przeciwnościami, na które zazwyczaj napotykają w maju i czerwcu. Według danych Goldman Sachs Group Inc. silniejszy wzrost w USA pomaga globalnej gospodarce w tym gospodarkom krajów rozwijających się, co może powstrzymać w tym roku przecenę na rynku akcji. – Nasz podstawowy scenariusz to taki, w którym wzrost rynków wschodzących (i globalny) nadal się poprawia, co naszym zdaniem w konsekwencji doprowadzi do dodatkowych korzyści. Należy jednak zwrócić uwagę, że dotychczasowe silne wzrosty od początku roku mogą w końcu napotkać na korektę w postaci impulsu spadkowego. W końcu powiedzenie „Sell in may and go away” („Sprzedaj w maju i odejdź od biurka”) stworzono ze względu na powtarzający się niemal co roku trend – napisali eksperci Ron Gray i Cezar Maasry z Goldman Sachs. Jednak w ich ocenie nawet gdyby doszło do przeceny w maju, ryzyko dla rynków wschodzących jest mocno ograniczone. Aktywa z EM, od akcji i walut po obligacje lokalne i kredyty, mają zazwyczaj dodatnie wyniki w pierwszych czterech miesiącach roku, zanim przejdą do negatywnych wyników w maju i czerwcu, wskazują strategowie. Jak wynika z analizy, waluty gospodarek rozwijających się szczególnie ucierpiały od początku drugiego kwartału. Mimo to analitycy Goldmana widzą wzrost w USA, który pomoże złagodzić problemy sezonowe na świecie.

Spadek kwietniowego indeksu ISM sygnalizuje, że problemy amerykańskiego przemysłu przedłużyły się na drugi kwartał. W kwietniu ISM przemysłu spadł do 52,8 z 55,3 w poprzednim miesiącu. Jest najniżej od końca 2016 r. Choć indeks utrzymuje się powyżej 50 od sierpnia 2016 roku, to w kwietniu nie osiągnął oczekiwanej przez rynek wartości. Spadły trzy z pięciu jego komponentów: nowe zamówienia, zatrudnienie i produkcja.

Amerykańska agencja kosmiczna poinformowała, że niespełniający wymogów materiał dostarczony przez spółkę zależną Norsk Hydro przyczynił się do katastrof dwóch satelitów. Chodzi o misje NASA: Orbiting Carbon Observatory w 2009 roku i Glory dwa lata później. W obu przypadkach nie udało się umieścić satelitów na orbicie i doszło do ich zniszczenia w atmosferze. Okazało się, że dostawca aluminium, Sapa Profiles, sfałszował wyniki badań i przedstawił fałszywe certyfikaty profili będących kluczowym komponentem systemu dostarczania ładunku, poinformowała amerykańska agencja kosmiczna. Norsk Hydro zobowiązało się zapłacić 46 mln USD odszkodowania NASA, Departamentowi Sprawiedliwości i innym w celu zakończenia postępowania kryminalnego dotyczącego oszustwa.

Amazon odrzucił pomysł na prowadzenie w pełni zautomatyzowanych magazynów w niedalekiej przyszłości – donosi Reuters. Jako argument podaje, że ludzie mają lepsze zdolności poznawcze, a obecna technologia nie pozwala jeszcze na tak zaawansowane działania. Scott Anderson, dyrektor Amazon Robotics Fulfillment, cytowany przez Reuters powiedział, że firma jest co najmniej o dziesięć lat oddalona od pełnej automatyzacji przetwarzania pojedynczego zamówienia. Gigant e-commerce nie zatrudnia robotów w swoich magazynach, które zajmują się świeżą żywnością mówił Derek Jones, który nadzoruje ofertę świeżych produktów Amazon, takich jak Amazon Fresh i Amazon Pantry. – Wyobraź sobie, że chcesz banany. Chcę, aby moje banany były dobrze uformowane, inni wolą, aby ich banany były dojrzałe. Jak zdobędziesz robota, który to wybierze? – powiedział podczas wycieczki zorganizowanej dla dziennikarzy w Baltimore. Co ciekawe, zaledwie kilka dni temu The Verge dotarł do dokumentów przekazanych przez pracownika, które mówiły, że Amazon automatyzuje zwolnienia pracowników, bazując na systemie ich śledzenia. W nich czytamy, że firma zwolniła setki pracowników w jednym zakładzie w okresie od sierpnia 2017 do września 2018 r. za niedotrzymanie norm. Rzecznik Amazona potwierdził, ze w tym czasie około 300 pełnoetatowych pracowników zostało zwolnionych z powodu niskiej wydajności. System Amazona śledzi wskaźniki produktywności poszczególnych pracowników i automatycznie generuje ostrzeżenia dotyczące jakości i wydajności pracy bez angażowania w ten proces kierowników. Niektórzy pracownicy zakładu twierdzili, że unikali przerw na wyjście do toalety, aby czas ich pracy był zgodny z oczekiwaniami.

Nieruchomości są bardzo ważnym aktywem. Szacuje się, że majątek nieruchomy stanowi około 60 proc. głównych globalnych aktywów. Wedle obliczeń firmy Savills, łączna wartość nieruchomości jest aż 36 razy większa od wartości złota znajdującego się w posiadaniu państw, firm oraz inwestorów prywatnych. W związku z tym, warto sprawdzić, które kraje przyciągają nieruchomościowe inwestycje o największej wartości. Co ciekawe, dość blisko czołówki tych globalnych liderów uplasowała się Polska. Różnica wyników osiąganych przez nasz kraj oraz wiodące państwa niestety jest ogromna.Bardzo dokładne oszacowanie wartości rynku nieruchomościowych inwestycji jest trudne. Właśnie dlatego firma MSCI zastrzega, że jej szacunki dotyczące profesjonalnych inwestycji w nieruchomości są przybliżone. Poniższa tabela przygotowana przez ekspertów portalu RynekPierwotny.pl prezentuje najbardziej aktualne takie szacunki, które pochodzą z 2017 r. Wspomniane zestawienie uwzględnia dwadzieścia jeden państw. Taka liczba klasyfikowanych krajów wynika z faktu, że Polska zajęła dwudzieste pierwsze miejsce pod względem wartości rynku profesjonalnych inwestycji nieruchomościowych. Nasz kraj pod koniec 2017 r. osiągnął wynik na poziomie 48 mld dolarów, który był nieco mniejszy od kwot obliczonych dla Danii, Belgii oraz Norwegii. Trzeba zdawać sobie sprawę, że wszystkie te państwa dzieli od liderów bardzo duży dystans. Mówiąc o inwestycyjnych liderach, mamy na myśli dziesięć krajów, które wedle szacunków MSCI w 2017 r. przyciągnęły nieruchomościowe inwestycje o największej wartości. Były to następujące państwa/terytoria autonomiczne ( w dolarach):
USA – 2974 mld (szacunkowa wartość rynku profesjonalnych inwestycji w nieruchomości)
Japonia – 798 mld
Wielka Brytania – 720 mld
Niemcy – 514 mld
Chiny – 483 mld
Francja – 422 mld
Hongkong – 342 mld
Kanada – 320 mld
Australia – 281 mld
Szwajcaria – 235 mld
Uwagę zwraca między innymi wysoka pozycja dwóch względnie niewielkich gospodarek. Mowa o Hongkongu (33 miejsce na świecie pod względem wielkości PKB) i Szwajcarii (20 miejsce na świecie).

Bugatti potwierdziło, że znalazło kupca na ich najdroższy wyprodukowany samochód, La Voiture Noire. Zagraniczne media sugerują, że jego nabywcą został Cristiano Ronaldo, który miał zapłacić za auto 11 milionów euro. Jego cena była tak wysoka, ponieważ francuska firma zbudowała tylko jedną sztukę sportowego auta, z okazji 110 rocznicy jej powstania. Auto wzorowane jest na legendarnym Bugatti Type 57 SC Atlantic, którego cztery sztuki powstały w latach 1936-1938. Nabywca nie będzie mógł jednak jeździć tym samochodem przed 2021 rokiem, ponieważ firma nadal potrzebuje czasu, aby wyprodukować niektóre części. To nie będzie pierwsze luksusowe auto w kolekcji Cristiano Ronaldo. Portugalczyk posiada już m.in. Rolls-Royce’a Phantom, Ferrari 599 GTO, Lamborghini Aventador LP700-4 czy Astona Martina DB9.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *