Amerykanie wrócili na rynek po długim weekendzie. Z okazji Święta Dziękczynienia w czwartek sesji na Wall Street nie było, a w piątek była ona skrócona. Giełdowym bykom udało się nieco zatrzeć fatalne wrażenia z ubiegłego tygodnia. S&P500 poszedł w górę o 1,55 proc. po tym, jak w piątek wyznaczył najniższy kurs zamknięcia od maja. Nasdaq, który w zeszły wtorek osiągnął 7-miesięczne minimum, odbił się najmocniej, rosnąc o 2,06 proc. i notując najlepszy dzień od… trzech tygodni. To zestawienie chyba najlepiej pokazuje, jak rozchwiane są tej jesieni nastroje amerykańskich inwestorów. To zmiana o 180 stopni, jaka nastąpiła w ciągu poprzednich 12 miesięcy. Rok temu zmienność na Wall Street była praktycznie żadna, a giełdowe indeksy nienaturalnie stabilnie pięły się w górę, bijąc historyczne rekordy. Ton wzrostom nadawały drożejące o przeszło 5 proc. akcje Amazona. Internetowy gigant korzystał na doniesieniach o rekordowych obrotach sprzedawców podczas tzw. Cyber Monday – czyli dniu wyprzedaży i promocji w sklepach internetowych. Według szacunków firmy Adobe w ten jeden dzień Amerykanie na zakupy w sieci wydali 7,8 mld dolarów.

Poniedziałkowa sesja w Cyber Monday przyniosła silne odbicie na nowojorskich giełdach. Ale uwaga mediów skupiła się na dwóch technologicznych gigantach po tym, jak wartość rynkowa Microsoftu na chwilę zrównała się z kapitalizacją Apple’a. Akcje Apple’a w połowie poniedziałkowej sesji taniały o ponad 1 proc. I w tym momencie najcenniejszą giełdową spółką świata na kilka chwil stał się Microsoft, którego notowania stabilnie zwyżkowały przez cały dzień (ostatecznie o 3,3 proc.). Jednak przed dzwonkiem oznajmiającym zakończenie regularnej sesji walory Apple’a zdołały odrobić straty, na koniec dnia drożejąc o 1,35 proc. W ten oto sposób kalifornijska spółka obroniła żółtą koszulkę lidera giełdowej kapitalizacji. Według kursu z poniedziałkowego zamknięcia Apple warty jest ok. 843 mld dolarów. To o blisko jedną czwartą mniej niż jeszcze na początku października, gdy jego kapitalizacja przekraczała 1100 mld dolarów.

Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych zajmie się sprawą łamania prawa antymonopolowego przez giganta Apple. Producent w 2011 roku został oskarżony przez użytkowników iPhone’ów, którym nie podoba się fakt, że instalacja aplikacji może odbywać się tylko i wyłącznie za pośrednictwem App Store. Apple tłumaczy, że na pierwszym miejscu są tu względy bezpieczeństwa – dzięki tym ograniczeniom użytkownicy jego produktów są o wiele mniej narażeni na problemy, które powoduje złośliwe oprogramowanie, niż użytkownicy urządzeń z Androidem. Ten medal ma jednak dwie strony. Klienci Apple’a argumentują, że o wiele bardziej jest dla nich dotkliwy fakt pobierania przez firmę 30-procentowej marży za każde pobranie poczynione w App Store. Dotyczy to zarówno opłat za jednorazowe kupno aplikacji, jak i subskrypcję oraz mikropłatności. Klienci Apple wydali w App Store prawie 27 miliardów dolarów tylko w ciągu pierwszej połowy 2018 roku. Aktualnie Sąd Najwyższy USA przesłuchuje przedstawicieli Apple, pracowników administracji rządowej oraz oskarżycieli. Sędziowie nie są jednomyślni.

Prezydent Donald Trump powiedział w poniedziałek, że spodziewa się, że będzie dalej podnosić taryfy celne na wart 200 mld dolarów import z Chin z obecnych 10 proc. do 25 proc. W wywiadzie dla „Wall Street Journal” na cztery dni przed spotkaniem z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem w Argentynie, Trump powiedział, że jest  “bardzo mało prawdopodobne”, że zaakceptuje wniosek Chin o wstrzymanie podwyżki, która ma wejść w życie 1 stycznia.- Jedynym porozumieniem byłoby otwarcie Chin na konkurencję ze strony Stanów Zjednoczonych – powiedział Trump. Trump, który ma spotkać Xi w kuluarach szczytu G20 w Buenos Aires w tym tygodniu, powiedział, że jeśli negocjacje nie powiodą się, to wprowadzi dodatkowe cła. Lista towarów, na które Trump nakłada kolejne cła, obejmuje prawie sześć tysięcy różnych dóbr. Wśród nich znajduje się wiele dóbr konsumpcyjnych, takich jak walizki, elektronika, artykuły gospodarstwa domowego i żywność. Warto zauważyć, że lista ta nie uwzględnia metali ziem rzadkich, sprowadzanych do produkcji elektroniki użytkowej.

Jack Ma, współzałożyciel najcenniejszej chińskiej firmy, został oficjalnie potwierdzony jako członek Komunistycznej Partii Chin w państwowej gazecie, informuje Bloomberg. Ma, współzałożyciel i przewodniczący giganta e-commerce Alibaba Group Holding Ltd., jest jedną ze 100 osób, które Komunistyczna Partia Chin uhonoruje w ramach obchodów upamiętniających 40 lat od rozpoczęcia reform gospodarczych kraju i otwarcia na świat. Podobnego zaszczytu dostąpią również między innymi Pony Ma dyrektor generalny Tencent Holdings Ltd., Robin Li prezes Baidu Inc. oraz gwiazda koszykówki Yao Ming. Prowadzona przez prezydenta Xi Jinpinga polityka, w ramach której Partia Komunistyczna odgrywa wiodącą rolę we wszystkich aspektach życia społecznego. jest kolejnym dowodem na znikanie w Chinach granicy pomiędzy polityką, a wielkim biznesem, która zawsze była dość płynna i często przekraczana, z błogosławieństwem władz.

Rosja planuje emisję siedmioletnich obligacji denominowanych w euro, jest to znak, że Moskwa odchodzi od dolara w związku z obawami dotyczącymi amerykańskich sankcji, informuje ft.com. Jak podał urzędnik z Ministerstwa Finansów, siedmioletni papier będzie miał rentowność na poziomie około 3 proc. Emisja będzie pierwszą emisją długu Rosji w euro od pół dekady i nastąpi zaledwie kilka dni po starciach między Rosją i Ukrainą u wybrzeży Krymu. Prezydent Rosji Władimir Putin wezwał Kreml i przedsiębiorstwa państwowe do zmniejszenia ich ekspozycji na dolara w obliczu amerykańskich sankcji. Senat Stanów Zjednoczonych rozważa projekt ustawy, która zakazałaby obywatelom USA kupowania nowych emisji rosyjskiego długu państwowego i uniemożliwiłaby Moskwie emisję papierów dłużnych w dolarach.

Od tych sum może się zakręcić w głowie. Analitycy ze Sporting Intelligence opublikowali coroczny raport “Global Sports Salaries Survey” przedstawiający średnie zarobki wśród największych klubów piłkarskich. Prawie 12 milionów euro płaci średnio FC Barcelona na jednego piłkarza. Liderem jest oczywiście Lionel Messi, który inkasuje rocznie 40 mln euro (najwięcej na świecie). Tuż za nim plasują się Gerard Pique czy Luis Suarez (około 20 mln euro). Na wielką kasę mogą liczyć także Philippe Coutinho czy Ousmane Dembele. Drugie miejsce należy do Realu Madryt. Królewscy mocno stracili na wartości po odejściu Cristiano Ronaldo do Juventusu, który w stolicy Hiszpanii zarabiał 21 mln euro rocznie. Średnia na jednego piłkarza wynosi teraz 9,1 mln euro. W pierwszej “10” rankingu są aż cztery kluby z angielskiej Premier League: Manchester United, Manchester City, Liverpool FC oraz Chelsea FC. Co ciekawe, najwięcej z nich płacą Czerwone Diabły, co w ogóle nie przekłada się na miejsce w tabeli (7. lokata). Dopiero siódme miejsce zajmuje Paris Saint-Germain, które płaci gigantyczne pieniądze Neymarowi (35 mln euro) oraz Kylianowi Mbappe Lottin (16 mln euro). Pozostali zawodnicy mistrza Francji inkasują jednak zdecydowanie mniejsze pieniądze niż wspomniana dwójka.

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *