Wielka Brytania rozszerzyła swoją przewagę na rynku tradingu walutowego w przeciągu ostatnich dwóch lat, odkąd zagłosowała za opuszczeniem Unii Europejskiej, a Londyn prawdopodobnie pozostanie jednym z dwóch największych centrów finansowych na świecie, nawet po zbliżającym się wielkimi krokami Brexicie. Opuszczenie Unii Europejskiej miało zaszkodzić pozycji Londynu w światowych finansach, powodując masowy odpływ miejsc pracy, kapitału i przedsiębiorstw. Jednak w ciągu ośmiu miesięcy Londyn raczej zaostrzył niż osłabił swoją kontrolę nad obrotem walutowym, jak wynika z analizy Reutersa. Rynek walutowy Forex – największa i najbardziej wzajemnie powiązana z globalnymi rynkami machina, wykorzystywana przez wszystkich, od światowych linii lotniczych po zarządzających pieniędzmi w transakcjach wartych biliony dolarów dziennie – jest ukoronowaniem londyńskiej branży usług finansowych. Analiza agencji prasowej Reutera, opierając sę na badaniach opublikowanych przez banki centralne w pięciu największych centrach handlowych pokazuje, że wolumen obrotu na rynku Forex w Wielkiej Brytanii wzrósł o 23 procent do rekordowej średniej dziennej 2,7 biliona dolarów w kwietniu w porównaniu z kwietniem 2016 roku. Było to dwukrotne przyspieszenie w stosunku do najbliższego rywala, Stanów Zjednoczonych, które wzrosły o 11 procent do 994 miliardów dolarów, gdzie głównym środkiem handlowym jest Nowy Jork.

2873,23 punktów. Tyle wyniosła maksymalna wartość S&P500 podczas wtorkowej sesji. Styczniowy rekord wszech czasów został zatem poprawiony o zaledwie… 0,36 pkt. Niemal siedem miesięcy musieliśmy czekać, aż indeks S&P500 ustanowi historyczny szczyt. Wszystko odbyło się po cichu i jakby z taką dozą nieśmiałości. Ale szczyt jest szczytem i niedługo może to być najdłuższy rynek byka w powojennej historii USA. S&P500 zakończył dzień zwyżką tylko o 0,23 proc. i z wynikiem 2 862,96 pkt. Dow Jones poszedł w górę o 0,25 proc., a Nasdaq o 0,49 proc. Nowe maksimum po wzroście o ponad 1 proc. wyznaczył zrzeszający mniejsze amerykańskie spółki indeks Russell2000. Wskaźnik ten od początku roku zyskał prawie 12 proc. Według danych Reutersa obecna hossa na Wall Street trwa już 3 452 dni i właśnie wyrównała rekord z lat 90. XX wieku, gdy indeksy rosły przez niemal całą dekadę. Miłościwie panując nam rynek byka w USA datuje swoje narodziny na 6 marca 2009 roku. Wtorkowe kalendarium makroekonomiczne było praktycznie puste. Wsparciem dla giełdowych byków okazały się wyniki kwartalne dużego dewelopera Toll Brothers, którego akcje podrożały o ponad 13 proc.

Partnerstwo pomiędzy firmą umożliwiającą opłacanie rachunków, a giełdą kryptowalut pozwoli Australijczykom na wykonywanie płatności za rachunki przy pomocy od 50 do 100 kryptowalut. Klienci będą mogli używać dowolne kryptowaluty znajdujące się na ich kontach, na giełdzie Cointree, by płacić rachunki, niezależnie od tego, czy odbiorca płatności za rachunek akceptuje kryptowalutę. Firma płatnicza Gobbill i giełda kryptowalut Cointree ogłosiły partnerstwo w celu umożliwienia Australijczykom opłacania rachunków za pomocą kryptowalut. Z oświadczeń giełdy Cointree mającej ponad 50 tys. użytkowników, w zeszłym roku za pomocą kryptowalut opłacono rachunki o wartości ponad 100 milionów AUD (blisko 74 mln dolarów amerykańskich). Jednakże w tym roku nastąpił dziesięciokrotny wzrost płatności za rachunki kryptowalutami w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego.

Dziś w nocy zaobserwować można było dynamiczną aprecjację Bitcoina. W ciagu zaledwie kilkunastu minut najstarsza i najpopularniejsza z kryptowalut umocniła się bowiem aż o ponad 440 dolarów co stanowi niemal 7 proc. jej wartości docierając w okolice 6900 dolarów. Pomimo umocnienia bitcoin w dalszym ciągu znajduje się jednak 66 proc. poniżej rekordu 20 tys. dolarów, który osiągnął w grudniu ubiegłego roku. Za jeden z powodów tak silnych wzrostów upatruje się przerwę techniczną giełdy BitMex. To właśnie wówczas platforma, która każdego dnia obsługuje transakcje warte miliardy dolarów przeszła w tryb offline z powodu planowanej konserwacji. Wzrosty te dały jednak szansę na dość szybki zarobek i to nie tylko spekulantom, którzy wyczuli odpowiedni moment na zakupy, lecz również arbitrażystom. Ceny na poszczególnych giełdach różniły się bowiem przez chwilę o ponad 100 dolarów. W tej chwili BitMEX działa już normalnie.

Z pierwszej dziesiątki najwięcej wartych firm na świecie wypadły amerykańskie firmy Exxon Mobil i Wells Fargo. Zastąpiły je chińskie giganty technologiczne: Tencet i Alibaba. Kapitalizacja rynkowa setki największych firm na świecie wynosi 20 035 miliardów dolarów. Na to wskazuje raport przygotowany przez PwC, który analizuje sytuację na rynku od marca 2009 do marca 2018 roku. Na liście setki największych firm na świecie brano pod uwagę kapitalizację rynkową. 100 największych firm na świecie wzrosło o 2 597 miliardy dolarów i osiągnęło poziom 20 035 miliardów dolarów. To o 15 proc. więcej niż rok wcześniej. 48 proc. tego wzrostu zostało wniesione przez firmy amerykańskie, w porównaniu z 63 proc. w zeszłym roku. Tym razem prawie 40 proc. wzrostu kapitalizacji rynkowej było zasługą chińskich firm. Kapitalizacja amerykańskich spółek osiągnęła 12 187 miliardy dolarów, co stanowi 61 proc. całkowitej wartości 100 największych firm świata. To korporacje takie jak Amazon, Microsoft, Alphabet i Apple napędzały wzrost w Stanach Zjednoczonych. Podczas gdy Wielka Brytania utrzymuje trzecią pozycję (ma pięć korporacji w pierwszej setce), europejskie firmy wciąż w pełni nie podniosły się z kryzysu finansowego z 2009 roku. Apple pozostaje najcenniejszą spółką giełdową na świecie. W sierpniu jej wartość osiągnęła bilion dolarów. Na czele spółek, które osiągnęły największy wzrost względny swojej wartości, znalazł się Netflix – wartość serwisu streamingowego wzrosła o 4167 proc. od 2009 r. Tuż za nim znajduje się Tencent, z 3715 proc. wzrostem. Oto pierwsza dziesiątka największych firm na świecie pod względem kapitalizacji rynkowej:
1. Apple
2. Alphabet
3. Microsoft
4. Amazon.com
5. Tencent
6. Berkshire Hathaway
7. Alibaba
8. Facebook
9. JPMorgan Chase
10. Johnson & Johnson

Po raz pierwszy od 2004 r. europejskie miasto znalazło się na czele publikowanego przez „The Economist” rankingu najlepszych do życia miast na świecie. Stolica Austrii strąciła tym samym z pierwszego miejsca wieloletniego triumfatora – australijskie Melbourne. Ranking przygotowany dla „The Economist” przez Economist Intelligence Unit (EIC) powstaje w oparciu o szereg czynników, m.in. kwestię politycznej i społecznej stabilności, poziom przestępczości i zanieczyszczenia środowiska, komunikację miejską, infrastrukturę, ofertę kulturalną, system edukacyjny czy dostępność służby zdrowia. W sumie w zestawieniu ujęto 140 miast z całego świata. W pierwszej dziesiątce znalazły się tylko dwa miasta europejskie – Wiedeń, który zajął 1. miejsce oraz Kopenhaga, która uplasowała się na miejscu 9. Oprócz nich w pierwszej dziesiątce są zaś po 3 miasta z Australii (Melbourne na miejscu 2., Sydney na miejscu 5. oraz Adelajda na miejscu 10.) oraz 3 miasta z Kanady (Calgary na miejscu 4., Vancouver na miejscu 6. oraz Toronto na miejscu 8.). Stawkę uzupełniają 2 miasta japońskie (Osaka na miejscu 3. oraz Tokio na miejscu 7.). Przez ostatnie 7 lat to właśnie Melbourne wygrywało w rankingu EIC. Analitycy docenili jednak to, że w Wiedniu udało się niemal wyeliminować przestępczość. W kategorii bezpieczeństwa stolica Austrii wypadła najlepiej na świecie. Najgorzej w rankingu wypadła stolica ogarniętej wojną domową Syrii – Damaszek. Kolejne miejsca (od końca) zajęły stolica Bangladeszu Dhaka, nigeryjskie Lagos, pakistańskie Karaczi, Port Moresby w Papui-Nowej Gwinei oraz stolica Zimbabwe Harare. W rankingu nie ujęto jednak w ogóle takich miast jak stolica Iraku Bagdad czy stolica Afganistanu – Kabul. Warszawa tradycyjnie znalazła się niemal w środku stawki, zajmując (tak jak i w poprzednich dwóch latach) 65. lokatę.

American Airlines redukuje niedochodowe połączenia międzynarodowe w związku ze wzrostem cen paliw, informuje MarketWatch. Największe linie lotnicze pod względem przychodów poinformowały o planowanym cięciu lotów z Chicago do Szanghaju, z Filadelfii do Monachium oraz z Los Angeles do Toronto. – Nie są one rentowne – powiedział rzecznik American Airlines. Wcześniej inwestorzy wyrazili swój niepokój, że przewoźnik planuje zwiększyć liczbę lotów, co potencjalnie mogłoby wywołać wojnę taryfową zagrażającą dochodowości. Następnie zaczęły rosnąć ceny paliw, co zmusiło linie lotnicze do wycofania się z planów zwiększenia linii połączeń.

W drugiej edycji pokazowego turnieju Laver Cup w zespole Europy ponownie wystąpi jeden z najlepszych tenisistów Szwajcar Roger Federer, zaś debiutantem będzie Serb Novak Djokovic. Zabraknie natomiast numeru jeden rankingu ATP Hiszpana Rafaela Nadala. Turniej na cześć wybitnego australijskiego zawodnika Roda Lavera Europa kontra Reszta Świata w tym roku odbędzie się w chicagowskiej United Center w dniach 21-23 września. Przed rokiem w Pradze triumfowała drużyna Starego Kontynentu. Każdego dnia rozegrane zostaną po trzy mecze singlowe oraz jeden deblowy. Przy remisie o końcowym wyniku ma decydować kolejne spotkanie w grze podwójnej. Za występ zawodnicy nie dostaną punktów rankingowych, ale mogą liczyć na premie finansowe. Bilety do nabycia na stronie: https://lavercup.com/tickets

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *