Poniedziałkowa sesja na Wall Street zakończyła się zdecydowanie lepiej, niż się to zapowiadało. Nasdaq zdołał wyjść na zero, a S&P500 niemal odrobił początkowe straty. Za to Dow Jones zaliczył piąty spadek z rzędu. To był jeden z tych dni, gdy Amerykanie postanowili zignorować obawy reszty świata. Umiarkowane spadki w Azji i wyraźna czerwień na europejskich parkietach sprawiały, że tydzień rozpoczął się w słabych nastrojach. I od tego momentu zaczęło się skupowanie delikatnie przecenionych akcji. Straty z początku sesji zostały szybko odrobione i finalnie ograniczone do zaledwie 0,21 proc. w przypadku S&P500. Jeszcze lepiej wypadł Nasdaq, który rzutem na taśmę wyszedł nad kreskę zyskując… 0,01 proc. Złe wrażenie pozostawiła jedynie średnia przemysłowa Dow Jonesa, która po obniżce o 0,41 proc. zaliczyła piątą spadkową sesję z rzędu. Spadki odzwierciedlają rosnące obawy inwestorów w związku z eskalacją protekcjonistycznej wojny pomiędzy Chinami i USA. W piątek prezydent Donald Trump ogłosił obłożenie cłem importu z Chin wartości 50 mld USD. Chiny odpowiedziały swoimi cłami na sprowadzane amerykańskie dobra wysokiej wartości.

Inwestorów niepokoiła groźba eskalacji sporu handlowego, jaki Stany Zjednoczone prowadzą nie tylko z Chinami, ale też m.in. z Kanadą. Do sprzedawania akcji skłaniać mogły też coraz bardziej “jastrzębie” sygnały płynące z najważniejszych banków centralnych – era taniego pieniądza napędzającego giełdową hossę zdaje się dobiegać końca. Do optymizmu nie skłaniała także wolta na rynku ropy naftowej. Po spadkach z poprzednich sesji w poniedziałek notowania “czarnego złota” podskoczyły o 3 proc. Katalizatorem tych wzrostów była groźba Chińczyków, którzy odgrażają się, że oclą amerykańską ropę.

Tymczasem podczas wtorkowej sesji, benchmarkowy wskaźnik chińskich spółek po raz pierwszy od września 2016 r. spadł poniżej poziomu 3 tys. pkt. Przecenę wywołało nasilenie obaw i kontrowersji związanych ze sporem handlowym ze Stanami Zjednoczonymi. Indeks Shanghai Composite zniżkował o prawie 3 proc., tracąc najmocniej od 23 marca. Korekta była wynikiem kolejnej deklaracji ze strony prezydenta USA Donalda Trumpa, który zagroził nałożeniem kolejnych karnych ceł o wartości 200 mld USD na chiński import. Już wcześniej Pekin zapowiadał, że w przypadku zaostrzenia sporu będzie zmuszony zareagować bardziej zdecydowanie i podjąć adekwatne środki zaradcze. Przecenie poddawały się również akcje na giełdach w Shenzhen i Hongkongu. Na wartość stracił też juan.

W finale XVIII konkursu EY World Entrepreneur of the Year spotkało się w Monte Carlo 56 menedżerów, reprezentujących 46 krajów. Werdyktem jury najlepszym przedsiębiorcą globu został 62-letni Rubens Menin (zdjęcie obok), współtwórca i prezes brazylijskiego MRV Engenharia e Participaćões. Założony w 1979 r. producent tanich domów wyrósł na największego dewelopera w Ameryce Łacińskiej. Ideą MRV jest wyzwalanie niezamożnych Brazylijczyków z tzw. syndromu faweli. Polskę reprezentował zwycięzca edycji krajowej — 46-letni Piotr Krupa, założyciel i prezes zarządzającej wierzytelnościami spółki Kruk. W Monte Carlo promował swoje motto „Traktuj ludzi tak, jak sam chciałbyś być traktowany w ich sytuacji”.

Produkcja Tesla Model 3 natrafia na kolejne przeszkody. Poza problemami technicznymi okazuje się, że we własnych szeregach mamy prawdopodobnie też sabotażystę, stwierdził Elon Musk mówiąc o kłopotach przy produkcji kolejnego modelu e-auta, informuje CNBC. Oprócz wyboistego początku produkcji modelu 3, producent samochodów elektrycznych Tesla według szefa firmy Elona Muska zmaga się również z wrogiem we własnym domu. Jak napisał Musk w wiadomości e-mail skierowanej do pracownika Tesli, jeden z pracowników miał dopuścić się “rozległego i szkodliwego sabotażu”. Pełen zakres szkód nie jest jeszcze znany, jednak to, do czego sabotażysta już się przyznał, „jest już stosunkowo złe”. Swoje działania uzasadnił zemstą za brak oczekiwanego awansu. Sam Musk uważa jednak, że nie jest to cała prawda.

Czy Kalifornia podzieli się na trzy stany? Listopadowe referendum to najbardziej konkretna inicjatywa w tej sprawie od ponad 150 lat. Zwolennicy tego pomysłu przekonują, że w obecnym kształcie jest ona zbyt duża, by można było nią efektywnie zarządzać. Mieszkańcy Kalifornii zadecydują, czy podzielić ich stan na trzy mniejsze: Północną Kalifornię, Kalifornię i Południową Kalifornię. To efekt propozycji nazywanej Cal3 – i nie pierwszy raz, gdy zaproponowano podzielenie najbardziej zaludnionego stanu w USA. W Kalifornii mieszka ok. 39 milionów ludzi, czyli nieco więcej niż w Polsce. Stan ten jest też piątą największą gospodarką świata – większą np. od brytyjskiej. W listopadzie odbędą się tam wybory uzupełniające do Senatu i Kongresu, a przy okazji mieszkańcy zagłosują nad podziałem stanu. Cal3 prawdopodobnie nie odniosłaby jednak sukcesu, gdyby nie wsparcie miliardera i inwestora Tima Drapera, o którym niedawno było głośno ze względu na jego “bitcoinowy rap”. Draper był wczesnym inwestorem m.in. w Teslę, Twitch, Baidu i Skype, a także jest uznawany za jednego z pionierów “viral marketingu”, a od kilku lat wspiera środowisko kryptowalut.

Nawet najlepsi piłkarze muszą już dziś myśleć co po zakończeniu kariery. Część z obecnych reprezentantów Polski zarobione na boisku pieniądze inwestuje w ciekawe biznesy. Są wśród nich start-upy, nieruchmości, sprzedaż zegarków czy butik dla mężczyzn.

Bartosz Bereszyński – 25 letni piłkarz choć w piłkę nożną gra już od wielu lat, to dopiero teraz próbuje swoich sił w biznesie. Obrońca reprezentacji Polski został udziałowcem mobilnej gry społecznościowej stworzonej w Polsce – Royals App.

Sławomir Peszko – pomocnik polskiej reprezentacji postanowił w ostatnim czasie spróbować swoich sił w biznesie. Jego nowa firma Vendettawatches zajmie się sprzedażą zegarków. Ich oferta jest skierowana zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Ponadto sprzedawana jest również kolekcja zegarków w barwach narodowych.

Robert Lewandowski jest prawdziwym rekinem biznesu. Piłkarska gwiazda jest deweloperem i ma w swoim portfelu firmy działające na rynku medycyny, gastronomii, mediów, ale także fundusz inwestujący w start-upy. Jednak nie tylko piłkarz prowadzi biznes w rodzinie Lewandowskich. Również jego żona, Anna Lewandowska stworzyła start-up Baby By Ann wspólnie ze swoją przyjaciółką Ewą Puchowską.

9 czerwca tego roku Grzegorz Krychowiak otworzył swój pierwszy butik w Warszawie pod nazwą Balamonte. Prowadzi go wspólnie z Marcinem Roczniakiem, wieloletnim menedżerem Vistuli. W butiku będzie można również nabyć garnitury gotowe do noszenia. Ponadto w ofercie będzie można znaleźć liczne dodatki wykorzystywane w modzie męskiej, takie jak: paski, portfele itp. To jest pierwszy poważny biznes piłkarza w Polsce. Wcześniej inwestował również w mniejsze projekty we Francji.

Jakub Błaszczykowski w 2013 roku zainwestował w obiekt w Opolu, na który składa się między innymi kręgielnia, bary i pub sportowy. Między innymi za to otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Opola.

Arkadiusz Milik – napastnik polskiej reprezentacji postanowił pójść w ślady swojego kolegi z boiska Jakuba Błaszczykowskiego, otwierając klub. Biznes Milika został otwarty w Katowicach w 2016 roku pod nazwą Food&Ball.

Adam Nawałka – selekcjoner polskiej drużyny narodowej również miał przygodę z własnym biznesem – handlował trabantami w Krakowie. Miało to miejsce na początku lat 90. ubiegłego wieku. Jednak nie były to zwykłe trabanty, a tzw. „mydelniczki” które były wyposażone w silnik Volkswagena Polo. Jednak biznes nie trwał zbyt długo. Trabant w tej wersji był produkowany tylko przez kilkanaście miesięcy. Nawałka miał również sklep z jeansami.

Opracował: Sławek Sobczak

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *