Mario Draghi nawet nie zająknął się o jakiejkolwiek możliwości zerwania z ultraluźną polityką monetarną, co uderzyło w notowania euro. Kurs EUR/USD obniżył się do najniższego poziomu od stycznia. Na polskim rynku “zielony” zbliżył się do 3,50 zł. Sam komunikat Europejskiego Banku Centralnego był zgodny z oczekiwaniami. Stopa referencyjna została utrzymana na zerze, a stopa depozytowa na -0,40 proc. Podtrzymana została też deklaracja zachowania rekordowo niskich kosztów kredytu “przez dłuższy okres, zdecydowanie przekraczający horyzont czasowy zakupów aktywów netto”. Do końca grudnia ma także trwać program skupu obligacji (QE) w zamian za świeżo wykreowane pieniądze w kwocie 30 mld euro miesięcznie. Niewiele wniosła też konferencja prasowa Mario Draghiego. Włoch nawet nie wspomniał o możliwości podniesienia stóp procentowych. Ekonomiści przypuszczają, że do podwyżki stóp w strefie euro może dojść  dopiero w połowie 2019 roku. Dopiero po zakończeniu konferencji prasowej Draghiego euro zaczęło mocno tracić do dolara, przełamując marcowe minimum i schodząc do 1,2104. Ostatni raz kurs EUR/USD był na tym poziomie 12 stycznia. Zniżka na eurodolarze sprawiła, że cena amerykańskiej waluty na polskim rynku wzrosła o blisko dwa grosze i przekroczyła 3,49 zł. Tak drogiego dolara nie widzieliśmy od połowy stycznia. Kurs euro pozostał wysoki, lecz stabilny, utrzymując się poniżej 4,23 zł.

Zgodnie z zapowiedziami, Deutsche Bank ogłosił zmiany strategiczne dotyczące kierunku rozwoju swojej działalności. Główne cele opierają się na stopniowym ograniczaniu pozycji światowego banki inwestycyjnego i skupienie się na obsłudze europejskich korporacji – donosi „Financial Times”. Jak pisze dziennik, nowy prezes Deutsche Banku – Christian Sewing – po niecałych trzech tygodniach od objęcia stanowiska zdradził, że pod jego wodzą bank nie będzie już konkurował z takimi gigantami bankowości inwestycyjnej jak Goldman Sachs czy JP Morgan. Rdzeniem działalności banku ma być teraz powrót na pielesze. Bank ma teraz zamiar skupić się na rynku europejskim, co będzie wiązało się z ograniczeniem działalności w Stanach Zjednoczonych – nie powiedziano jednak, jaki mocno zamierza się stamtąd wycofać. Sewing zapowiada jednak, że redukcje zatrudnienia będą nieuniknione, szczególnie że bank wciąż musi ograniczyć koszty. Osoba związana ze spółką powiedziała „Financial Timesowi”, że już w ostatnią środę z amerykańskich działów inwestycyjnych zwolniono 300 osób, a kolejne 100 straci posady do końca przyszłego tygodnia. Przewidziane są także kolejne zwolnienia grupowe.

Prognozy międzynarodowych instytucji i koncernów pokazują, że paliwa kopalne jeszcze długo będą wykorzystywane do produkcji energii. To może stanowić problem dla realizacji ambitnych planów ograniczenia zmian klimatu i wzrostu temperatury. Jak pogodzić te dwie kwestie? Scenariusze energetyczne podsuwają różne rozwiązania. Pod lupę trafiają zobowiązania państw dotyczące energii i ochrony klimatu. Chodzi o efektywność energetyczną, wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, czy obciążenie opłatami emisji CO2. Dotychczasowe konkluzje pokazują, że złożone deklaracje wydają się zbyt małe w stosunku do potrzeb. Nie gwarantują, że w tym stuleciu świat uniknie wzrostu temperatury ponad bezpieczny poziom, co ustalono na szczycie klimatycznym w Paryżu w 2015 roku. Rozgłos uzyskała przygotowana miesiąc temu przez Shell publikacja „Sky”. Scenariusz pokazuje, jak w ciągu 50 lat zmienić się może sposób wykorzystania i produkcji energii, przy czym nie wykreśla z użycia ropy, gazu i węgla. Przy zwiększonym zapotrzebowaniu na energię, efektywność energetyczna osiągnie wyższy poziom niż dotychczas. “Sky” zakłada, że w latach 20. obecnego wieku na świecie państwa zdecydują się na wprowadzenie opłat za emisje CO2, co będzie skutkowało wyższymi cenami i zmieni zwyczaje konsumentów. Według scenariusza, szczyt wykorzystania węgla do produkcji energii mamy już za sobą, a od 2030 roku nastąpi drastyczny spadek jego wykorzystania. Udział węgla w energii pierwotnej spadnie z 25 proc. w 2020 r. do 6 proc. w 2070. Zużycie ropy ma rosnąć jeszcze przez kolejną dekadę, wykorzystanie gazu zacznie maleć dopiero po 2040 roku. Po 2040 roku wzrośnie natomiast wykorzystanie wodoru. Na pierwsze miejsce wysunie się energia słoneczna. Podobnie jak w innych prognozach i scenariuszach, Shell zakłada ogromny wzrost roli energii elektrycznej – w transporcie, ogrzewaniu, gotowaniu, procesach przemysłowych. Będzie to wymagało gigantycznych inwestycji w nowe moce – elektrownie słoneczne, wiatrowe, jądrowe i gazowe. Co ciekawe, scenariusz pokazuje znacznie szybszą zmianę w transporcie – do 2050 roku wszystkie sprzedawane samochody osobowe byłyby elektryczne. Jaka przyszłość czeka więc węgiel? Wbrew pozorom węgiel, ropa i gaz bynajmniej nie znikną.

W ciągu kilku miesięcy notowania drewna na rynku amerykańskim podwoiły się, a przyczyną są zakłócenia w transporcie. Notowania kontraktów na drewno sięgnęły na giełdzie towarowej w Chicago kolejnego rekordu. Za 1000 stóp sześciennych płaciło się w czwartek 564 dolary, o 38,7 proc. więcej niż na koniec ubiegłego roku oraz o 145,9 proc. więcej niż przed 12 miesiącami. To czyni drewno jednym z najlepiej spisujących się w ostatnich miesiącach surowców. Jednak za wzrostem cen wcale nie stoją żadne ograniczenia w podaży, lub też wzmożony popyt, ale niedobory taboru kolejowego w Kanadzie, skąd drewno dociera do amerykańskich nabywców. Wywiezienie surowca koleją z kanadyjskich tartaków utrudniła zimowa do niedawna pogoda, oraz wzmożone zapotrzebowanie na przewozy ze strony innych gałęzi tamtejszej gospodarki. O tym, że trudności w transporcie doprowadziły do znacznego zwiększenia zapasów, poinformował w czwartek West Fraser Timber. Jednocześnie producent drewna przyznał, że nie wiadomo, kiedy sytuacja się poprawi. Tymczasem International Paper zakomunikowało o tym, że przez cały pierwszy kwartał część zapasów nie mogła opuścić celulozowni w Grand Praire w Albercie.

Jeff Bezos – bezapelacyjnie najbogatszy człowiek na świecie – stał się wczoraj jeszcze bogatszy. Majątek założyciela Amazona zwiększył się o 12 mld dolarów(!) po tym, jak akcje spółki skoczyły w górę o 3,96 proc. do poziomu 1517 dolarów. Według Indeksu Miliarderów Bloomberga, Bezos jest obecnie wyceniany na $126 mld. To był tydzień pełen turbulencji dla najbogatszych Amerykanów specjalizujących się w technologii. We wtorek pojawiły się obawy, że Alphabet (spółka matka Google) mocno zwiększy koszty działania, co doprowadziło do spadków w całym sektorze. Larry Page i Sergey Brin stracili po 2 mld dolarów tego dnia. Bezos dostał rykoszetem, jego majątek skurczył się o $4,6 mld. Mark Zuckerberg również znalazł się na tej karuzeli. Jeszcze we wtorek majątek założyciela Facebooka skurczył się o $2,5 mld, żeby w czwartek po świetnych wynikach kwartalnych zwiększyć się o $5,8 mld. Gdyby Jeff Bezos miał status kraju, to wskoczyłby na 60. miejsce na liście najbogatszych krajów świata pod względem nominalnego PKB (dane z MFW za 2017 rok). Wyprzedziłby takie kraje jak Maroko, Ekwador czy Ukrainę. Majątek Bezosa jest większy niż PKB 46 najbiedniejszych krajów świata razem wziętych. To dopiero daje wyobrażenie o jego fortunie.

Opracował: Sławek Sobczak

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *