Opublikowany wczoraj wieczorem protokół z posiedzenia FOMC ograniczył nieco skalę osłabienia dolara. Polityka monetarna Fed – a z pewnością komunikacja z rynkiem – dryfuje stopniowo w bardziej jastrzębim kierunku i jest elementem rynkowej układanki pozytywnym dla amerykańskiej waluty. Szkopuł w tym, że obecnie dużo ważniejsze dla inwestorów są czynniki geopolityczne i obawy o wojny handlowe. Chaos w administracji Trumpa i jej kolejne zaskakujące kroki spychają fundamenty na dalszy plan a najważniejszą częścią dnia dla rynków staje się wczesne popołudnie, kiedy Trump wysyła w świat pierwsze wiadomości na Twitterze. Globalne rynki (zwłaszcza rynek akcji, ale również np. metali przemysłowych) pozostają pogrążone w mocnych turbulencjach.  W rezultacie – przy utrzymującej się nieufności do dolara – nie ma podstaw, by EUR/USD mógł w najbliższym czasie wychodzić ponad górne ograniczenie obowiązującego od tygodni przedziału wahań 1,22-1,2550. Kurs obecnie znajduje się w jego połowie i nieco ponad 55 – sesyjną średnią ruchomą. Marsz w górę ogranicza pułap 1,24. Dolar kanadyjski jest wspierany przez silne zwyżki cen ropy (WTI najdroższa od 2014 roku) i zepchnięcie na dalszy plan obaw o przyszłość porozumienia NAFTA.

 

       Zielony 12 kwietnia na rynku kryptowalut. Notowania Bitcoina oraz szeregu innych, głównych kryptowalut wyraźnie wzrastają, powyżej 10 proc. Według danych portalu coinmarketcap.com prowodyrem aprecjacji jest EOS, którego użytkownicy czekają na niedzielny airdrop. W przypadku Bitcoina jesteśmy świadkami najsilniejszego, jednodniowego wzrostu od lutego, dzięki czemu cena powraca nad pułap 7 tysięcy dolarów, w końcu odbijając od testowanej przez cały kwiecień strefy wsparcia. Co jest powodem tak nagłego i pozytywnego odwrócenia na rynku kryptowalut? Analitycy podpierają się głównie tezą o korelacji notowań Bitcoina z rynkiem altcoinów – w momencie gdy wzrasta najstarsza z kryptowalut, pozostałe podążają jej śladem. Niezależnie od pobudek, które wywołały bycze poruszenie 12 kwietnia, inwestorzy z całą pewnością mają powody do radości. Rynek kryptowalut czasy swojej supremacji ma jednak nadal daleko za sobą. Warto przypomnieć, że jeszcze na początku roku łączna kapitalizacja wszystkich tokenów przekraczała $800 miliardów. Teraz wynosi niespełna 300 miliardów (bariera ta utrzymuje się od drugiej połowy marca). Dobowe wolumeny transakcji również są prawie trzykrotnie niższe niż w szczytowym momencie popularności rynku.

Mark Zuckerberg wyszedł z przesłuchań przed amerykańskim Kongresem obronną ręką. Ale serwis nie uniknie nowych przepisów, które będą miały ogromny wpływ na jego działalność. Założyciel i prezes Facebooka w ciągu dwóch dni odpowiedział na pytania trzech komisji. We wtorek były to połączone komisje ds. wymiaru sprawiedliwości i handlu Senatu. Wystąpienie to zostało bardzo dobrze przyjęte przez inwestorów, a akcje serwisu zaliczyły jeden z najlepszych giełdowych dni. Wczoraj, przed komisją ds. energii i handlu Izby Reprezentantów, nie było już tak różowo. Kongresmeni częściej domagali się odpowiedzi „tak” lub „nie”, a także znacznie częściej przerywali Zuckerbergowi. – Nie mogę panu pozwolić na obstrukcję parlamentarną – powiedziała Marscha Blackburn z Tennessee, kiedy prezes starał się udzielić kolejnej wyuczonej odpowiedzi. Najważniejszy wniosek, jaki płynie z przesłuchań: w Waszyngtonie dojrzewa chęć do tego, aby stworzyć uregulowania prawne, specjalnie z myślą o branży technologicznej. Wcześniej nie była ona zbyt duża. Dowodzą tego losy zaprezentowanej jeszcze za prezydentury Obamy „karty praw konsumenta”. Ustawy, która – na europejską modłę – gwarantowałaby osobom fizycznym pełną kontrolę i wgląd w gromadzone przez firmy dane. Jakiś czas przeleżała ona w legislacyjnej zamrażarce i ostatecznie przepadła. Teraz trend się odwrócił, co najbardziej dobitnie wyraził we wtorek senator John Kennedy, mówiąc: – Nie chcę regulować działalności Facebooka, ale Bóg mi świadkiem, zrobię to. Z kolei Jan Schakowsky – przedstawicielka Illinois w Izbie Reprezentantów – stwierdziła wczoraj, że samoregulacja po prostu nie działa. Ale najdalej posunął się Mike Doyle z Pensylwanii, który wezwał Kongres do powołania specjalnej agencji, która zajęłaby się nadzorem nad działalnością firm z Doliny Krzemowej. Zuckerberg wielokrotnie podkreślał, że nie jest przeciwnikiem regulowania działalności branży technologicznej. Zwrócił jednak kilka razy uwagę, że wszystko zależy od treści konkretnych przepisów, mogących mniej lub bardziej ingerować w działalność firmy. W połączeniu z sugestią ze strony wiceprezes ds. operacyjnych Sheryl Sandberg sprzed kilku dni, że za Facebooka być może trzeba będzie płacić, wskazywałoby to, że w firmie na poważnie dyskutują.

 

                    To był ważny dzień na rynku złota. I nie chodzi nawet o to, że dolarowe notowania kruszcu “dokręciły się” do kluczowego w średnim terminie oporu. Oprócz eskalacji napięcia geopolitycznego pojawiły się dane o inflacji CPI w Ameryce oraz “minutki” z Fedu. Na rynku złota było wczoraj trochę szaleństwa. Królewski metal delikatnie drożał od rana, podążając w ślad za rosnącym kursem EUR/USD (czyli słabnącym dolarem). Ale gdy wczesnym popołudniem Donald Trump pogroził Rosji atakiem rakietowym na Syrię, inwestorzy rzucili się wpław do bezpiecznych przystani. W rezultacie notowania złota dotarły nawet do 1 368,90 dolarow za uncję naruszając lokalne maksima ze stycznia i lutego oraz z września 2017. W tym momencie sesji kurs królewskiego metalu osiągnął najwyższą wartość od sierpnia 2016. Wsparciem dla złota był też najnowszy odczyt inflacji konsumenckiej w USA. Koszty życia w marcu wzrosły o 2,4 proc. w skali roku, co było wynikiem zgodnym z oczekiwaniami i najwyższym od roku. Także inflacja bazowa – czyli wskaźnik po wyłączeniu żywności i energii – przekroczył 2 proc. i znalazł się najwyżej od lutego 2017. W sytuacji przyspieszającej inflacji cenowej realne stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych wciąż utrzymują się w pobliżu zera, co raczej nie powinno szkodzić wycenie złota. Jednakże po zakończeniu handlu w Europie żółty metal zaczął oddawać sięgające w porywach blisko 2 proc. zyski. Po części był to efekt kontrofensywy dolara, który odrabiał straty względem euro. Było to posiedzenie, na którym zapadła jednogłośna decyzja o podniesieniu stopy funduszy federalnych o 25 punktów bazowych. Fedowskie “minutki” nie wniosły wiele nowego. Członkowie FOMC uznali, że perspektywy dla amerykańskiej gospodarki są dobre i że inflacja będzie rosła. W takim układzie kolejne podwyżki ceny pieniądza w USA wydają się bardzo prawdopodobne. I właśnie taki scenariusz – jeszcze jednej bądź dwóch podwyżek do końca roku – jest obecnie postrzegany za najbardziej prawdopodobny.

 

Ekonomiści, politycy i liderzy biznesu wychwalają komputery, sztuczną inteligencję i roboty. Ale czy naprawdę rewolucjonizują one gospodarkę? Według Rogera Josefssona, ekonomisty ze szwedzkiej firmy Macrobond, która zajmuje się analizą danych, nie ma wielu dowodów na potwierdzenie tej tezy. „To paradoks nowoczesnej produktywności” – napisał na swoim blogu. Brak wzrostu produktywności w ciągu 10-15 ostatnich lat jest tematem gorącej debaty. Wzrost inwestycji był w tym czasie skoncentrowany silnie w kilku obszarach, podczas gdy wydajność pracy – kluczowy czynnik napędzający zyski i płace – wcale wiele nie wzrosła. Jak stwierdził jeden z twórców teorii wzrostu Robert Solow: „Era komputerów jest widoczna wszędzie, poza statystykami dotyczącymi produktywności”. Josefsson pyta: czy powinno się zwiększać inwestycje w technologie lub kadry przynajmniej w niektórych sektorach? Szukając odpowiedzi na to pytanie natrafił na kilka paradoksów. Badacz znalazł jednak powody do optymizmu. Kilka sektorów (handel detaliczny i hurtowy oraz usługi rekreacyjne) zyskały na rozwoju robotów, AI oraz uczenia maszynowego. W ich przypadku produktywność czynników produkcji rośnie raczej dobrze. To jednak tylko nieliczne wyjątki. – Następnym razem, gdy usłyszysz ekonomistów mówiących o wzroście produktywności napędzanym przez roboty, pokaż im statystyki – powiedział Josefsson.

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *