W nocy ostatecznie weszła w życie amerykańska ustawa CAATSA (Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act), która utrwala i rozszerza sankcje na Rosję. “Bezprecedensowa” – tak ogłoszoną przez rząd USA listę rosyjskich polityków i oligarchów związanych z prezydentem Władimirem Putinem skomentował rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Na “liście Putina” znalazło się 114 rosyjskich polityków i 96 oligarchów, którzy – zdaniem Waszyngtonu – uzyskały wpływ na powiązaniach z prezydentem Rosji. Za siedmiostronicowym, jawnym dokumentem stoi jasny cel – ma wskazać i publicznie napiętnować przedstawicieli rosyjskiej elity polityczno-biznesowej skupionej wokół Putina. Na liście znaleźli się m.in: premier Dmitrij Miedwiediew, wszyscy wicepremierzy, szef MSZ Siergiej Ławrow, ministrowie finansów i gospodarki – Anton Siłuanow i Maksim Orieszkin oraz minister energetyki Aleksandr Nowak. Opublikowanie listy nie wiąże się z uruchomieniem wobec tych osób sankcji, choć kilkanaście osób figurujących na niej zostało już wcześniej nimi objętych.

Amazon, JPMorgan oraz kontrolowana przez Warrena Buffetta spółka Berkshire Hathaway powołają spółkę zajmującą się ochroną zdrowia. Co istotne, nowy podmiot ma nie być nastawiony na zysk. Nowa spółka ma zajmować się „ochroną zdrowia amerykańskich pracowników przy jednoczesnej poprawie ich komfortu i obniżeniu kosztów”. – Rosnące koszty opieki zdrowotnej są niczym głodny tasiemiec toczący amerykańską gospodarkę. Nasza grupa nie ma gotowych rozwiązań, lecz nie uważamy, że tak być musi. Zamiast tego chcemy uruchomić nasze zasoby i największe talenty w kraju, aby stawić czoła rosnącym kosztom opieki zdrowotnej i jednocześnie zwiększyć satysfakcję pacjentów – powiedział cytowany w dokumencie Warren Buffett. Z kolei Jeff Bezos, prezes Amazona i najbogatszy człowiek świata, dodał: „Obniżenie obciążeń związanych z ochroną zdrowia przy jednoczesnym zwiększeniu korzyści dla pracowników i ich rodzin jest warte trudu”. – Nasze trzy firmy mają niezwykłe zasoby, a naszym celem jest stworzenie rozwiązań, które przysłużą się amerykańskim pracownikom, ich rodzinom, a w konsekwencji wszystkim Amerykanom – dodał Jamie Dimon, prezes JP Morgan. Pozbawiony konkretów komunikat trzech gigantów z Wall Street wywołał poruszenie na amerykańskiej giełdzie. Nadanie nowej spółce charakteru non-profit oznacza niewygodną konkurencję dla spółek już funkcjonujących na amerykańskim rynku ubezpieczeń zdrowotnych. W handlu przedsesyjnym mocno tanieją akcje takich podmiotów, jak CVS Healthcorp (-6 proc.), United Health Group (- 5,5 proc.) czy Aetna (-3 proc.).

Każdego roku powstaje ranking najmocniejszych paszportów na świecie, czyli takich, które uprawniają do swobodnego podróżowania do największej liczby państw. Kto jest obecnie na szczycie? Praktyczną wartość paszportu wycenia się zwykle według liczby państw, do których jego posiadacz może wjechać bez wizy lub może taką wizę otrzymać bezpośrednio po przylocie na lotnisku danego kraju za niewielką opłatą. Taki miernik „siły” danego paszportu stosuje od wielu lat agencja konsultacyjna Arton Capital, która co roku sporządza Global Passport Power Rank, określający stopień atrakcyjności paszportów ze wszystkich państw świata. Według najnowszego rankingu z połowy stycznia 2018 r. „najmocniejszym” paszportem jest paszport Niemiec, uprawniający do bezwizowego wjazdu do 161 krajów świata. Na drugim miejscu uplasowały się paszporty: Singapuru, Danii, Szwecji, Finlandii, Włoch, Francji, Hiszpanii i Korei Południowej, które pozwalają na bezwizowy wjazd do 160 krajów. Trzecie miejsce zajmują w tym rankingu paszporty: Luksemburga, Norwegii, Holandii, Belgii, Austrii, Portugalii, Japonii i Wielkiej Brytanii (wjazd bez wizy do 159 krajów), a czwarte paszporty Szwajcarii, Irlandii, Stanów Zjednoczonych Ameryki i Kanady (bezwizowy wjazd do 158 krajów). Amerykanie stracili w ciągu ostatniego roku prawo bezproblemowego wjazdu do Republiki Środkowoafrykańskiej i Turcji. Polski paszport również jest w czołówce zestawienia, umożliwia wjazd bez wizy do 153 krajów świata. Najmniej “cennymi” paszportami legitymują się na początku bieżącego roku obywatele Afganistanu (94. miejsce – bezwizowy wjazd tylko do 25 krajów świata), Iraku (93. miejsce, wjazd do 28 krajów) i Pakistanu (92. miejsce, wjazd do 29 krajów), Syrii (91. miejsce i bezwizowy wjazd do 32 krajów ), Somalii (90. miejsce, wjazd do 34 krajów), Iranu (89. miejsce, wjazd do 36 krajów) i Sudanu oraz Bangladeszu (88. miejsce, wjazd do 37 krajów).

Dolar kontynuuje dziś obserwowane też wczoraj odbicie, chociaż istotne wydarzenia jakie czekają nas w kalendarzu mogą prowokować do korekty tego ruchu. Wystarczy spojrzeć chociażby na amerykański rynek długu. Wsparcie w postaci rosnących rentowności obligacji, które widoczne było jeszcze o poranku, teraz już zaczyna pryskać. Zarówno inwestorzy na rynku długu, jak i FX czekają na orędzie Donalda Trumpa, które prezydent wygłosi w Kongresie, a także jutrzejszy wieczorny komunikat po posiedzeniu FED. Nie można jednak wykluczyć, że oba te wydarzenia ostatecznie staną się wsparciem dla dolara. Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach, bo nie jest łatwo mówić o szerokim programie infrastrukturalnym w sytuacji, kiedy trudno jest się porozumieć w kwestii podniesienia limitu zadłużenia, ale akurat w tej kwestii nawet opozycyjni Demokraci mogą być skłonni do szukania konsensusu. Z kolei jutrzejszy komunikat FED (to ostatnie posiedzenie z udziałem Janet Yellen) powinien „potwierdzić” oczekiwania związane z marcową podwyżką stóp. Na dziennym układzie koszyka BOSSA USD widać, że dolar po ostatnim odbiciu zaczyna łapać pewną zadyszkę. Wykres nie sugeruje jednak powrotu do silnych spadków obserwowanych wcześniej.

Znajdujący się w Newadzie dom towarzyski Bunny Ranch jest w pełni legalnym i licencjonowanym przez Stany Zjednoczone biznesem, który od lat uznawany jest za jeden z najpopularniejszych domów rozpusty na świecie. Jego pomysłodawca i właściciel Dennis Hof, odpowiadając na zapytania i potrzeby klientów rozważa pójście z duchem czasu i wdrożenie płatności w Bitcoinach. Bunny Ranch, który odwiedzany jest przez aktorów, biznesmenów oraz milionerów, bardzo dba o prywatność swoich klientów, którzy mogliby naprawdę dużo stracić, gdyby informacja o ich obecności w popularnym domu uciech wyszła na jaw. W związku z tym możliwość płatności kryptowalutami zdecydowanie zwiększyłaby bezpieczeństwo klienteli, pozwalając zachować pełną anonimowość. Co ciekawe, Hof jest swojego rodzaju „burdelowym celebrytą”. Występował w programach autorstwa HBO, udzielał wykładów dotyczących prostytucji na światowych uniwersytetach i pisał książki dotyczące prowadzenia agencji towarzyskich. Gdyby zdecydował się na wdrożenie płatności w kryptowalutach, to z pewnością nie byłby pierwszą „firmą” w tej branży, która zdecydowała się na taki krok. Dr. Nights będący zlokalizowanym na Dominikanie ośrodkiem dla dorosłych już kilka miesięcy wprowadził płatności przy użyciu Bitcoina, Dasha, Litecoina oraz Ethereum.

Branża technologiczna, która tak zachłysnęła się programistami, coraz szerzej otwiera się na humanistów. Okazuje się, że umiejętność tworzenia kolejnych linijek kodu to nie wszystko. Trzeba jeszcze wiedzieć po co się to robi, dla kogo i jak to wszystko okiełznać. Według dwóch managerów ze ścisłego zarządu Microsoftu, humaniści w branży technologicznej są wręcz kluczowi. Brad Smith, prezes firmy i dyrektor ds. prawnych oraz Harry Shum, wiceprezes działu sztucznej inteligencji i badań Microsoftu, uważają, że osoby o takich zdolnościach będą odgrywały coraz większą rolę w nowoczesnym biznesie. Ich zdaniem jeśli AI ma rozwijać swój potencjał w służbie ludziom, każdy inżynier będzie musiał wiedzieć więcej o naukach humanistycznych. A każdy humanista będzie musiał dowiedzieć się więcej o inżynierii. Podobnego zdania jest miliarder Mark Cuban. Jest właścicielem NBA Dallas Mavericks, przygodę z biznesem zaczął w wieku 12 lat od sprzedawania worków na śmieci. Cuban twierdzi, że w przyszłości to właśnie humaniści będą mieli przewagę na rynku pracy. Miliarder wręcz odradza wiązania swojej kariery z finansami bądź programowaniem. Cuban twierdzi, że systemy komputerowe będą coraz lepiej radziły sobie z analizą i obróbką danych. A wtedy musi pojawić się ktoś, kto je poprawnie zinterpretuje i wykorzysta. Jakie umiejętności u humanistów będą najbardziej pożądane? Cuban jednym tchem wymienia języki obce, kompetencje absolwentów filozofii oraz rodzimych filologii.

Przez dziesięciolecia posiadanie w Stanach Zjednoczonych posiadłości o wartości 1 miliona dolarów dawała przynależność do kasty najbogatszych. Według specjalistycznego portalu Trulia obecnie już ponad 4 procent wszystkich domów w 100 największych miastach USA przekracza wartość $1 mln. Może nie brzmi to szokująco, ale to czterokrotnie więcej niż jeszcze 15 lat temu. W San Francisco, jednym z najgorętszych rejonów rynku realnościowego milionowe posesje stanowią już dwie trzecie wszystkich domów – to trzykrotnie więcej, niż w 2012 roku. Rosnące ceny domów i zwiększony popyt na wysokiej klasy nieruchomości skutecznie podniosły próg luksusu. Dziś tak nazywane są nieruchomości o wartości ponad 5 mln dolarów. Tylko w ub. roku udział domów wycenionych na minimum $5 mln podskoczył o prawie 20 proc., w porównaniu do 18 proc. zwyżki ilości posesji co najmniej milionowych. Tyle że 5 milionów dolarów to tylko punkt wyjścia do luksusowego życia. Z raportu Trulii wynika, że wśród domów wycenianych na 5 milionów dolarów lub więcej, średnia cena posesji (o średniej wielkości 5,663 stóp kwadratowych) wynosi blisko 7,4 miliona dolarów.  Zdecydowana większość drogich amerykańskich domów jest skoncentrowana na rynkach przybrzeżnych, w tym w Kalifornii, Nowej Anglii i na Florydzie, choć według Trulii, nia brak takowych w całym Teksasie i na Południu. Nierówności w rozdziale bogactwa widać właśnie szczególnie na rynku real estate. Podczas gdy średnia cena domu w USA w ub. roku wyniosła $282,900 w 86 proc. rejonów o największym zagęszczeniu znajdowała się co najmniej jedna nieruchomość o wartości przekraczającej 5 mln dolarów…

 

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *