Średnia Dow Jones wzrosła o 0,3 proc. i po raz 71. w tym roku zakończyła sesję rekordową wartością. S&P500 i Nasdaq kończyły sesję zwyżką o 0,2 proc. Przedostatnia w tym roku sesja na amerykańskich rynkach akcji miała senny przebieg. Aktywność inwestorów była mała, a zakres wahań indeksów w ciągu dnia był niewielki. Dane makro nie wywołały reakcji, bo nie odbiegały znacząco od oczekiwań. Poprawić nastroje mogła wiadomość, że indeks aktywności przemysłu w regionie Chicago osiągnął w grudniu największą wartość od marca 2011 roku. Pozytywnie odebrano także doniesienia o wzroście ceny miedzi w pobliże czteroletniego szczytu, co uznano za sygnał dalszej dobrej koniunktury w globalnej gospodarce w przyszłym…

Inwestorzy poznali tygodniową zmianę w zapasach ropy w USA, które zmniejszyły się o 4,6 miliona baryłek. Analitycy spodziewali się spadku zapasów ale tylko o 3,9 mln. Dane Energy Information Administration za tydzień kończący się 22 grudnia 2017 roku były lepsze niż się spodziewano, poprzednio dane również okazały się lepsze. Na ponad 431,9 milionów baryłek, zapasy ropy naftowej znajdują się w górnej połowie średniego zakresu dla tej pory roku. Zapasy benzyny silnikowej również znajdują się w środku zakresu. Łącznie produkcja dostarczona w okresie ostatnich 4 tygodni wyniosła średnio 20.6 miliona baryłek dziennie, co daje wzrost o 3,5 proc. w takim samym okresie rok do roku. Po danych ropa WTI znajduje się blisko minimów dziennych, co prawda była próba podbicia o 20 centów jednak to sprzedający wydają się silniejsi spychając ceny do poziomów sprzed publikacji. W szerszym ujęciu widać iż zaraz po świętach Bożego Narodzenia nastąpiło wybicie ceny na maksima, tuż pod 60 dolarów za baryłkę – to poziom niewidziany od lipca 2015 roku.

Załamanie na rynku bitcoina będzie oznaczało, że ta kryptowaluta straci 80-90 proc. na wartości w ciągu jednego dnia – przewiduje w wypowiedzi dla Kitco News Peter Schiff, inwestor znany z tego, że przewidział kryzys w 2007 roku oraz zdeklarowany zwolennik złota. Schiff określa bitcoina mianem złota dla głupców (foul’s gold) i pokazuje najważniejszą jego zdaniem różnicę pomiędzy złotem a najsłynniejszą z kryptowalut. – Złoto rzeczywiście istnieje, jest czymś namacalnym i ma unikalne właściwości, których nie posiada nie tylko bitcoin, ale i inne towary czy metale – argumentuje Schiff. – Złoto jest uważane za coś wartościowego od wieków, jest uważane za dobro luksusowe, zanim jeszcze ludzkość wymyśliła pieniądze. Tymczasem bitcoin istnieje od niespełna dekady i sam w sobie nie ma żadnej wartości – dodaje Schiff, tłumacząc, że jedynym zastosowaniem bitcoina obecnie jest możliwość sprzedaży go innej osobie, która sądzi, że jego cena będzie rosła. – Zatem bitcoin nie jest nośnikiem wewnętrznej wartości, jest jedynie spekulacyjnym instrumentem finansowym, który ludzie chcą kupować, bo inni ludzie chcą je kupować – konkluduje. Peter Schiff jest jednym z najbardziej znanych i kontrowersyjnych amerykańskich komentatorów finansowych i zdeklarowanym zwolennikiem złota. W 2006 r. na antenie Fox News założył się z Arthurem Lafferem o to, czy Stanom Zjednoczonym grozi recesja. Autor krzywej Laffera twierdził, że amerykańska gospodarka jest i będzie w znakomitej kondycji, natomiast jego rozmówca wieszczył krach. Rozwój wypadków przyznał rację Schiffowi i choć stawką zakładu był zaledwie 1 cent, to jego zwycięzca zyskał znacznie więcej – w świadomości milionów ludzi utrwalił się jako “człowiek, który przewidział kryzys”.

Dobiegający końca 2017 rok był bardzo ciekawy dla dolara. Amerykańska waluta osłabiła się w stosunku do euro najmocniej od 2003 roku. Sytuacja jest tym bardziej zastanawiająca biorąc pod uwagę czynniki makroekonomiczne, które powinny sprzyjać dolarowi. Czy przyszły rok przyniesie odwrócenie tej tendencji? Kurs eurodolara pozostaje w sekwencji wzrostowej od odbicia od dołka na przełomie 2016 i 2017 roku. Od tego czasu trend pozostawał silny i prawie nieprzerwany łapiąc jedynie nieznaczną zadyszkę w okresie między wrześniem a listopadem. Patrząc na czynniki makroekonomiczne ciężko jest wytłumaczyć takie zachowanie głównej pary walutowej. Z punktu widzenia polityki monetarnej teoretycznie powinniśmy mieć do czynienia z odwrotną sytuacją. Trzy tegoroczne podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych powinny sprawić, że dolar będzie dla inwestorów bardziej atrakcyjny, szczególnie mając na uwadze wciąż ekspansywną politykę Europejskiego Banku Centralnego. Co prawda EBC powoli wycofuje się z programu luzowania ilościowego oraz powróciła też inflacja, jednak cel jest wciąż odległy, dlatego nie widać przesłanek wskazujących, że niedługo zobaczymy podwyżki stóp w strefie euro. Ponadto nie można zapomnieć o chyba najważniejszym wydarzeniu tego roku dla amerykańskiej gospodarki jakim jest przyjęcie reformy podatkowej. Przyjęcie projektu oznacza obniżkę stawki podatku dochodowego dla przedsiębiorstw, co ma wspierać wzrost gospodarczy USA. Taka sytuacja w naturalny sposób powinna zwiększyć atrakcyjność dolara. Być może nowy rok przyniesie nowe otwarcie dla amerykańskiej waluty. O godzinie 09:30 czasu polskiego za euro płaciliśmy 4,1714 zł, za dolara: 3,4870 zł, za franka 3,5699 zł,a za funta 4,7022 zł.

Czujniki, jakimi nafaszerowane są smartfony wcale nie pomagają w zabezpieczaniu go. Wręcz przeciwnie – naukowcy udowodnili właśnie, że większość aplikacji dostaje pakiet danych, które wystarczą do odgadnięcia (i to z prawie stuprocentową dokładnością!) numeru PIN, na przykład do bankowości elektronicznej. Według naukowców z Nanyang Technological University w Singapurze (NTU Singapore) akcelerometr, żyroskop i czujniki zbliżeniowe w nowoczesnych smartfonach są potencjalną luką w zabezpieczeniach tych sprzętów. Jak to możliwe? Otóż wpisując PIN w telefonie, przechylamy go w specyficzny sposób, a palce w określony sposób zasłaniają światło docierające do czujnika oświetlenia. Wszystkie czujniki są na tyle czułe, że bez problemu odnotowują różnice powstające podczas wpisywania różnych cyfr. W pierwszej chwili może to brzmieć jak żart, ale naukowcy z Singapuru w odgadywaniu PIN-u osiągnęli skuteczność rzędu 99,5 procent w maksymalnie trzech próbach. Zespół naukowców zajął się telefonami z Androidem i zainstalował niestandardową aplikację, która zbierała dane z sześciu czujników: akcelerometru, żyroskopu, magnetometru, czujnika zbliżeniowego, barometru i czujnika światła otaczającego. W ten sposób, korzystając z kombinacji informacji zebranych z sześciu różnych czujników z telefonów i najnowocześniejszych algorytmów uczenia maszynowego i głębokiego uczenia się, naukowcom udało się odblokować różne smartfony z Androidem. Ta technologia umożliwia bezproblemowe łamanie zabezpieczeń i szybkie wyłapanie jednej, właściwej kombinacji klawiszy z 10 000 możliwych kombinacji. Dotyczy to czterocyfrowych kodów PIN. Co więcej – skuteczność odgadywania kodu rośnie wraz z czasem działania złośliwej aplikacji. Naukowcy są przekonani, że ich praca podkreśla znaczną wadę w zakresie bezpieczeństwa smartfonów, ponieważ korzystanie z czujników w telefonach nie wymaga żadnych uprawnień. Są one dostępne dla wszystkich aplikacji. Aby zabezpieczyć swoje urządzenia przenośne, dr Bhasin zaleca używanie kodów PIN z więcej niż czterema cyframi, połączonych z innymi metodami uwierzytelniania, takimi jak jednorazowe hasła, uwierzytelnianie oraz rozpoznawanie linii papilarnych lub rysów twarzy.

Opracował: Sławek Sobczak

 

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *