Okres pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem nie należy do nadzwyczaj aktywnych na rynkach finansowych. Pomimo, że Wall Street działa już od wczoraj (Amerykanie nie obchodzą drugiego dnia świąt) to ciężko cokolwiek powiedzieć o wczorajszej sesji. S&P500 zakończyło dzień 0,11 proc. pod kreską, nieco więcej stracił Nasdaq (-0,34 proc.), z kolei Dow Jones praktycznie pozostał bez zmian (-0,03 proc.). Nieco więcej działo się na rynku, który rzeczywiście nigdy nie śpi. Bitcoin zyskał już ponad 40 proc. od momentu utworzenia ostatniego, lokalnego dołka w rejonie $11500.

Donald Trump podpisał w miniony czwartek ustawę reformującą amerykański system podatkowy. Komentatorzy zgodnie przyznają, że wprowadzony w życie plan Republikanów to największe jak dotąd legislacyjne zwycięstwo gabinetu Trumpa. I rzeczywiście tak jest – podpisana przez Trumpa ustawa to pierwsza od lat 80. reforma amerykańskiego systemu podatkowego. Jednocześnie prezydent pochwalił niektóre z wielkich przedsiębiorstw, które zapowiedziały przyznanie swoim pracownikom świątecznych premii. Wśród nich znalazły się Boeing, Wells Fargo, Comcast czy AT&T. Trudno się dziwić hojności zarządów, które dzięki nowym przepisom płacić będą zdecydowanie niższy, 21 proc. (zamiast 35 proc. obecnie) podatek dochodowy. Nowe przepisy mają wejść w życie już w 2018 roku. Sondaże pokazują jednak, że około dwóch trzecich Amerykanów nie jest zadowolona z nowych przepisów. Przeciwnicy reformy przekonują, że na jej zapisach najbardziej skorzystają najbogatsi oraz korporacje. Jednocześnie, dzięki zmianom uchwalonym przez Republikanów deficyt budżetowy Stanów Zjednoczonych ma wzrosnąć o półtora biliona dolarów w ciągu kolejnej dekady. Dolar w środowy poranek pozostaje jedną z najsłabszych walut z koszyka G10. Z drugiej strony patrząc, gdy 90% głównych mediów i 100% przedstawicieli partii demokratycznej, ziejąc nienawiścią do Prezydenta, opluwa  tę ustawę  totalnie nieprawdziwymi inwektywami, nie można się dziwić słabej popularności wśród i tak generalnie niedoinformowanego społeczeństwa. Dziwnym tylko jest, że nagle demokraci zaczęli się martwić możliwością wzrostu deficytu, po 11-tu trylionach (więcej niż wszystkie razem poprzednie administracje) wzrostu zadłużenia za panowania Baraka Obamy?

Obserwowana w trakcie ostatnich kilku sesji korekta notowań Bitcoina przynosi odbicie po silnej presji podażowej, która utrzymywała się w przedświątecznym tygodniu, wywołując najsilniejsze spadki kryptowaluty od czterech lat. Ostatni raz tak silna presja podaży obserwowana była w 2013. Chociaż inwestorzy kryuptowalutowi w ostatnich miesiącach mogli odzwyczaić się od korekt, to dla analityków zachowanie BTC w zeszłym tygodniu było zwyczajną korektą po praktycznie nieprzerwanej aprecjacji. Nie można przejść jednak obojętnie obok ostrzeżeń, które przeciwko kryptowalutowym w grudniu wystosowały banki centralne i światowej komisje nadzoru. W sam tylko piątek, Bitcoin tracił prawie 30 proc., osuwając się na luksemburskiej giełdzie Bitstamp w okolice 11 tysięcy dolarów. Dzisiaj sytuacja powraca „do normy” i cena znajduje się już $5 tysięcy dolarów wyżej. Bożonarodzeniowy okres był więc bardzo dobrym momentem do dokupienia krypto-waloru na atrakcyjnych poziomach. Zawirowania na najstarszej krptowalucie pokazują jednocześnie, że ta cały czas jest instrumentem głównie spekulacyjnym, narażonym na ogromną zmienność. Analitycy fundamentalni spierają się cały czas jaka cena jest właściwa dla sieci BTC, najprawdopodobniej nie da się jednak znaleźć jednej, poprawnej odpowiedzi.

Jak donoszą ukraińskie media, rosyjski informatyk i dyrektor zarządzający jednej z giełd kryptowalutowych, Paul Lerner został porwany w Kijowie. Jak podaje Strana.ua, Lerner przestał odpowiadać na telefony we wtorek, 26 grudnia 2017 roku. “Programista został wciągnięty do samochodu Vito Mercedes-Benz przez nieznane osoby w ciemnych ubraniach oraz kominiarkach i zabrany w nieznanym kierunku” – pisze strona internetowa. Do porwania doszło prawdopodobnie w pobliżu Stepan Bandera Prospect w Kijowie. Lerner to 40-letni obywatel Rosji, który rozwija wiele startupów na Ukrainie. Projekty, którymi się zajmuje związane są z wydobyciem kryptowalut i technologią blockchain. Jest także dyrektorem zarządzającym ważnej brytyjskiej giełdy kryptowalutowej Exmo.

Nauka ma problem, z którym dotychczas nie musiała się mierzyć: ludzie przestają jej ufać. Jak do tego doszło w dobie lotów w kosmos, komputerów kwantowych i terapii genowych? Sprzeciw wobec obowiązkowych szczepień, niechęć do modyfikowanej genetycznie żywności, sceptycyzm względem zmian klimatycznych i teorii ewolucji lub sięganie po alternatywne metody leczenia. Wszystkie te zjawiska są wyrazem tej samej postawy, którą można nazwać antynaukową. Jej zwolennicy ignorują gromadzoną przez dziesięciolecia wiedzę, uznając ją za niepełną lub wręcz fałszywą. W ten sposób podają w wątpliwość rzetelność uczonych, ich metod i opisu świata, jaki udało im się wypracować. Zjawisko to jest wyjątkowo groźne, bo nie dotyka jednej, wybranej grupy społecznej. Wręcz przeciwnie: przebiega w poprzek podziałów ze względu na wiek, wykształcenie, zamożność, płeć i rasę. Stało się to możliwe, bo na przyjmowanie postaw antynaukowych wpływa wiele czynników – które nakładając się na siebie i krzyżując, tworzą trudny do rozwikłania węzeł gordyjski – biologicznych, psychologicznych, edukacyjnych, komunikacyjnych, a nawet kulturowych.

Najbogatsi ludzie świata w 2017 roku powiększyli swoje majątki łącznie o 1 bilion dolarów – donosi Bloomberg. Oznacza to, że średnio dziennie ich łączny portfel rósł o 2,7 miliardy dolarów. Co ciekawe, ich majątki rosły tym samym szybciej niż główne giełdowe indeksy. Największy udział we wzrostach miał Jeff Bezos, właściciel Amazona, który powiększył swój majątek o 34,2 mld dolarów i jego obecna wartość netto, według Bloomberga, wynosi obecnie niemal 100 mld dolarów. Przy okazji Bezos wyprzedził Billa Gatesa, który był liderem rankingu na koniec 2016 roku, w 2017 powiększył jednak majątek “tylko” o 8,9 mld dolarów. Większą dynamikę wzrostu od założyciela Microsofru wykazało aż 9 z 10 najbogatszych ludzi na świecie. Wyjątkiem był właściciel Zary – Amancio Ortega – którego portfel urósł “jedynie” o 3,4 mld dolarów do 75,5 mld dolarów (4. miejsce). To, że 2017 rok był udany dla miliarderów, pokazuje fakt, iż aby znaleźć pierwszego na liście najbogatszych, który zanotował w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy stratę, trzeba zejść aż do 28. miejsce. Zajmuje je Wang Jianlin, chiński magnat rynku nieruchomości, którego portfel skurczył się o 2 mld dolarów. Łącznie spadek majątku w 2017 roku zanotowało tylko 58 z 500 ujmowanych na liście bogaczy. Tytuł największego wygranego przypada zaś Hui Ka Yanowi, założycielowi China Evergrande Group, którego majątek wzrósł o 25,9 mld dolarów. W rękach 500 najbogatszych ludzi wymienianych przez bloombergowy indeks miliarderów, był majątek wart 5,3 bln dolarów. Dynamikę podkręcali Chińczycy. Ich majątek urósł aż o 65,5 proc., podczas gdy Amerykanów tylko o 17,9, a Europejczyków 20,9 proc. Dobrze poradzili sobie także bogacze pochodzący z Indii, ich łączny majątek urósł o 43,3 proc. Wśród branż najlepsze były nowe technologie, które zapewniły 1/4 całego wzrostu (266 mld dolarów).

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *