Zgodnie z szerokim rynkowym konsensusem, Rezerwa Federalna ogłosi dziś podwyżkę stóp procentowych o 25 punktów bazowych. Decyzja jest już jednak „w cenie”, w związku z czym dolarowe byki będą skupiały się na wskazówkach dotyczących najbliższej przyszłości i zaktualizowanych prognozach gospodarczych. Istnieje ryzyko, że czeka nas „gołębia podwyżka”. Szansa na wzrost stóp o 25 punktów bazowych wynosi obecnie 98 proc. – decyzja nie przełoży się więc w żaden sposób na zmienność dolara amerykańskiego. Co do konferencji prasowej, aktualne spojrzenie Janet Yellen jest również znane rynkom – pod koniec listopada występowała bowiem przed komisją gospodarczą. W efekcie RBC nie spodziewa się żadnych silniejszych ruchów w trakcie dzisiejszego FOMC event.

Przed spotkaniem Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) w USA poznaliśmy jeszcze wskaźnik cen konsumpcyjnych, który wzrósł o 0,3 do 0,4 proc. m/m, analitycy spodziewali się takiego wzrostu, rynek najwyraźniej nie do końca. Bazowy wskaźnik osuwał się bowiem do 0,1 z 0,2 proc. m/m. Indeks cen konsumpcyjnych dla wszystkich konsumentów (Price Index for All Urban Consumers) wzrósł w listopadzie o 0,4 proc., wyrównany sezonowo – podało amerykańskie Biuro Statystyczne (BLS). W całym roku a więc w okresie poprzednich 12 miesięcy ceny wzrosły o 2,2 proc. Najwięcej wzrosły ceny energii aż o 3,9 proc. po spadkach w poprzednim miesiącu. W całym roku wzrost sięga już 9,4 proc., wszystkie komponenty z tej kategorii zanotowały wzrost – najwięcej ceny benzyny (tylko w listopadzie 7 proc.). Pod kreską pozostaje rynek odzieżowy – spadek 1,3 proc. a w całym roku 1,6 proc. To jeden z niewielu komponentów na minusie, więcej traci tylko rynek motoryzacyjny (nowe auta).

W momencie gdy rynek kryptowalut wspina się praktycznie każdego dnia na nowe historyczne szczyty, analitycy Convoy Investments zaprezentowali wykres, który ma potwierdzać, że Bitcoin oficjalnie stał się największą bańką we współczesnej historii, pokonując tulipomanię z XVII wieku. Cena BTC w tym roku wzrastała już 17-krotnie, w przeciągu ostatnich trzech lat natomiast 64-krotnie pomnażała swoją wartość, oficjalnie pokonując więc bańkę na holenderskim rynku tulipanów z 1634-1637 roku. Zdaje się to potwierdzać również najnowsza ankieta przeprowadzona przez CNBC wśród analityków dużych instytucji finansowych. 80 proc. osób biorących udział w sondażu uważa, że Bitcoin to bańka spekulacyjna, która prędzej, czy później będzie musiała pęknąć.

Zgodnie z zasadą Pareta, że 20 proc. badanych obiektów związanych jest z 80 proc. pewnych zasobów, moglibyśmy rzec, że 20 proc. klientów przynosi 80 proc. zysków. Zasada ta znajduje swoje zastosowanie również w świecie finansów. Niejednokrotnie mogliśmy się bowiem spotkać z twierdzeniem, że 20 proc. społeczeństwa posiada 80 proc. światowego majątku. Podobne twierdzenie znajduje również zastosowanie przy podziale poszczególnych dóbr, w tym m.in. kryptowalut. Mimo, że w tym przypadku proporcje nie są precyzyjnie znane, to jak podaje Bloomberg, aż 40 proc. Bitcoinów należy do zaledwie 1000 osób. Oznacza to, że kilku inwestorów może mieć ogromny wpływ na notowania tej kryptowaluty. Przy obecnym kursie w okolicach $17 tysięcy za BTC i podaży wynoszącej 16,7 mln monet oznacza to, że wspomniana grupa posiada $115 miliardów w Bitcoinach, co czyni każdego z tysiąca posiadaczy multimilionerem.

Ropa Brent mocno potaniała po tym, jak dzień wcześniej osiągnęła 2,5-letnie maksimum. Za to niesione podatkowymi nadziejami Dow Jones i S&P 500 wspięły się na nowe szczyty wszech czasów. Wczoraj oddała to, co zyskała w poniedziałek. Surowiec typu Brent potaniał o 1,5 proc., do 63,81 dolarów za baryłkę. Notowania teksańskiej ropy WTI spadły o 0,9 proc., schodząc do 57,48 dolarów za baryłkę. Tak wysoka premia w notowaniach ropy Brent ponad WTI tłumaczona jest awaryjnym zamknięciem ropociągu w Szkocji, transportującego zwykle ponad 400 tys. baryłek wydobywanej spod dna Morza Północnego ropy Brent. Rozterki handlujących ropą niewiele obchodziły inwestorów z rynku akcji, gdzie średnia przemysłowa Dow Jonesa po blisko półprocentowej zwyżce zameldowała się ze świeżym historycznym rekordem na wysokości 24 504,80 punktów. Szczyt z początku grudnia pobił także S&P 500, który we wtorek zyskał skromne 0,15 proc. Od ponad roku hossa na Wall Street podsycana jest nadziejami na obniżkę podatków płaconych przez giełdowe korporacje. Kolejne zgniłe kompromisy w amerykańskim Kongresie przybliżają nas do finalizacji największej od ponad 30 lat reformy podatkowej w USA. Według najnowszych doniesień opodatkowanie zysków korporacji (CIT) ma zostać zredukowane do 21 proc. lub 22 proc. z obecnych 35 proc. To co prawda więcej niż 15 proc. obiecywane przez prezydenta Trumpa w kampanii wyborczej, ale i tak spory zysk dla akcjonariuszy tych przedsiębiorstw, które nie łapią się na ekstra ulgi i zagraniczną optymalizację podatkową.

Przybywa krajów, które wyznaczają daty rezygnacji z produkcji aut z silnikami spalinowymi w ciągu najbliższych 10-20 lat. Należą do nich już Chiny, Francja Wielka Brytania i Niemcy. Nawet w Indiach od 2030 roku mają być wytwarzane wyłącznie samochody elektryczne. W ślad za tym podążają deklaracje wielu marek samochodowych – wdrożenie na masową skalę aut elektrycznych obiecały już: Volvo, Jaguar i Land Rover, Volkswagen, Mercedes, Audi oraz BMW. Wobec tego spadać będzie znaczenie ropy i jej pochodnych jako czynnika negatywnie wpływające na środowisko naturalne. Oznacza to gwałtowny wzrost produkcji baterii, które napędzać będą nowe pojazdy. Szacuje się, że ich rynek do roku 2025 będzie miał wartość ok. 100 mld dolarów. A w roku 2040 baterie samochodowe będą gromadziły aż 57 proc. magazynowanej na świecie energii. Pojazdy elektryczne mają rozwiązać problem smogu i miejskich korków. Okazuje się jednak, że aby bilans korzyści i szkód dla środowiska się wyrównał, auta takie muszą przejechać przynajmniej 125 tys. kilometrów. Produkcja i utylizacja baterii oraz ekologiczne koszty wydobycia niezbędnego dla nich litu i kobaltu dewastują środowisko bardziej niż dieslowskie silniki. Wszystko wskazuje na to, że wprowadzenie samochodów elektrycznych to nic innego, jak eksport brudnych przemysłów z Zachodu do innych regionów.

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *