Niedawno ekscytowaliśmy się przekroczeniem historycznej wartości $10000 tymczasem Bitcoin w minionych 24 godzinach podrożał nawet do $12600. Zgodnie z wyceną luksemburskiej giełdy Bitstamp, wartości jednego BTC przed godziną 08:00 wynosiła $12340,90, notując kilkuprocentowy wzrost w przeciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin. Wzrost wyceny tej cyfrowej waluty jest doprawdy niesamowity, a na kolejne all time high czekają zarówno posiadacze długich pozycji na eToro jak i same Wall Street. Kapitalizacja wszystkich BTC pozostających w obiegu przekroczyła zaskakujące $200 mld. To wciąż jednak część wartości parkietów giełdowych których wycena przekracza $100 bln. Rynek kryptowalut zyskał na wartości aż 86 proc. w ciągu ostatnich 30 dni!

A jeśli mowa o nowojorskiej giełdzie to nie można zapomnieć o polityce. Wydaje się teraz, że reforma podatkowa Trumpa ma jednak szansę zostać przegłosowana jeszcze w tym roku. Jak dotąd zarówno Izba jak i Senat zaaprobowali nieco różniące się wersje a w tym momencie trwają prace nad stworzeniem spójnej całości, która może stać się podstawą nowego prawa. Mimo to wczorajsza sesja w Stanach upłynęła pod kolorem czerwonym. Azja kontynuowała wyprzedaż, a indeksy w Chinach i Japonii straciły ponad 1,5 proc.

Dwa poważne ostrzeżenia dla rynków akcji pojawiły się w ostatnich 24 godzinach. Autorem pierwszego z nich jest Goldman Sachs, który po wnikliwej analizie ostatnich ruchów na indeksach doszedł do wniosku, że zbliżamy się do końca wzrostów. Drugie padło z ust źródła powiązanego z Citi i ostrzegało przed niską zmiennością. Stare, giełdowe przysłowie mówi “kupuj pogłoski, sprzedawaj fakty’ co może mieć zastosowanie w przypadku reformy fiskalnej Trumpa. Głównym wydarzeniem dzisiejszego dnia pozostaje jednak decyzja monetarna Bank of Canada. Konsensus rynkowy zakłada brak zmian w obecnej polityce Banku, choć część analityków zwraca uwagę na możliwie optymistyczny ton oświadczenia BoC. Analitycy Barclays w swoim dzisiejszym komentarzu makroekonomicznym przekonują, że nawet jeżeli oświadczenie BoC rzeczywiście okaże się optymistyczne, to ruchy na USDCAD mogą rozczarowywać. Szanse na podwyżkę stóp procentowych na dzisiejszym posiedzeniu są nikłe, ale mimo to zostały już wycenione przez rynek – czytamy w komentarzu. Analitycy Barclays przekonują, że jest to spowodowane skłonnością BoC do niespodzianek w tym roku oraz ostatnimi danymi z kraju.

Efekt grudnia, inaczej rajd Świętego Mikołaja – jest to nazwa okresu od początku do końca grudnia związany z wzrostami kursów akcji. Zjawisko to jest potwierdzeniem braku efektywności rynku. Na czym polega? Tak naprawdę jest kilka teorii. Jedna z nich związana jest z optymalizacją podatkową. Fundusze inwestycyjne oraz inwestorzy indywidualni zamykają akcje na stracie, po to aby je odkupić niżej. Dzięki temu mogą wykazać mniejszy zysk lub też większą stratę. Druga teoria związana jest z samospełniającą się przepowiednią. Jeżeli wszyscy myślą, że dane zjawisko zaistnieje na rynku, to tak właśnie się dzieje. Efekt grudnia jest także związany z efektem stycznia. Inwestorzy indywidualni spodziewając się wystąpienia efektu stycznia, od początku grudnia nabywają akcję jednocześnie licząc na ich odsprzedanie w styczniu. Zatem czy w tym roku doświadczymy rajdu Świętego Mikołaja? Wychodząc z założenia, że inwestorzy zaczną redukować swoją pozycję w styczniu, to po wzrostowym miesiącu grudzień w styczniu powinna nastąpić korekta spadkowa. Stało się tak w 6-ściu na 9-więć analizowanych przypadków (9 miesięcy grudzień wzrostowych). Zatem, prawdopodobieństwo korekty w miesiącu styczeń po wzrostowym grudniu wynosi 66 procent. Jeżeli w grudniu faktycznie zobaczylibyśmy efekt świętego Mikołaja, to w styczniu z 66 procentowym prawdopodobieństwem powinniśmy oczekiwać wyprzedaży.

Tworzenie i rozwijanie europejskiej współpracy obronnej znajdującej się poza strukturami NATO to dobra wiadomość dla… Władimira Putina – czytamy w opinii redakcyjnej agencji Bloomberg. Po latach skupiania się na rosyjskim zagrożeniu militarnym wobec wschodnich granic, Europa w końcu się obudziła i chce działać. To pożądana reakcja, ale bardzo spóźniona. Wzmożone obawy o północny Atlantyk wynikają z ostatnich prowokacji rosyjskich sił morskich na obszarze tzw. GIUK Gap (obszar pomiędzy Grenlandią, Islandią i Wielką Brytanią). Obszar ten stanowi bramę, przez którą okręty wojenne z Ameryki Północnej musiałby się przedostawać na wypadek wojny w Europie. To również punkt węzłowy, przez który musiałaby przepłynąć wielka Flota Północna Rosji, gdyby chciała się dostać na Atlantyk lub skierować się na Morze Śródziemne.  Nawet jeśli pełnowymiarowa wojna z Rosją wydaje się dziś mało prawdopodobna, to obszar ten jest wrażliwy na różne rodzaje sabotażu charakterystycznego dla „hybrydowej” formy walki ze strony Moskwy. Na obszarze tym krzyżują się bowiem rurociągi, kable komunikacyjne, platformy wiertnicze oraz floty rybackie. Proponowane przez NATO dowództwo mogłoby mieć pełne uprawienia operacyjne oraz większą niezależność niż obecne dowództwo marynarki wojennej Sojuszu w Wielkiej Brytanii. Nowe dowództwo dysponowałoby także swoją własną siłą morską. Możliwe lokalizacje dla tego obiektu inne niż na terenie Wielkiej Brytanii, to Holandia, Norwegia czy Portugalia. Duplikat istniejącej struktury dowództw NATO będzie wywierać niepotrzebną presję na Sojusz Północnoatlantycki. Kto mógłby ucieszyć się z takiego rozwoju wydarzeń? Władimir Putin.

BMW  ma ambitne plany. Chce, by sprzedaż jego elektrycznych i hybrydowych samochodów wzrosła w przyszłym roku o 50 proc. Niemiecki koncern chce dzięki temu utrzymać swoją pozycję w szybko rozwijającym się motoryzacyjnym segmencie, biorąc pod uwagę, że konkurencja naciska. Jak Volkswagen, który przygotowuje właśnie nową linię akumulatorów. BMW planuje zwiększyć sprzedaż do 150 tys. aut. Oznaczałoby to wzrost sprzedaży „zielonych” aut w stosunku do 2016 roku aż o dwie trzecie. Koncern, który jako jeden z pierwszych postawił odważnie na elektryczne samochody, czuje już na plecach oddech konkurentów takich jak Mercedes-Benz czy wspomniany Volkswagen. BMW jest obecnie w trakcie wprowadzania do sprzedaży 40 zupełnie nowych lub ulepszonych aut. Proces ten zaplanowało na lata 2017-18. Zwrot BMW w kierunku elektrycznych modeli zbiegł się w czasie z największą transformacją w branży w ciągu ostatnich dekad. W ostatnim czasie na rynek trafiło kilku nowych poważnych graczy na czele z Teslą i Uberem. Niemiecki koncern ogłosił w zeszłym roku, że wyda w tym na badania i rozwój 7 mld euro, czyli tyle samo co łącznie w 2011 i 2012 roku.

General Electric zwolni 4500 osób w Europie – taka decyzja została podjęta po dokonaniu przeglądu aktywów przejętych od Alstom we Francji w 2015 roku – donosi agencja Reuters. Francuski dziennik Les Echos, powołując się na wypowiedzi związków, przekazał informacje o redukcji zatrudnienia w General Electric. Cięcia będą miały miejsce w Szwajcarii, Niemczech i Wielkiej Brytanii. W oświadczeniu GE, o którym pisze Reuters, czytamy, że “bazując na bieżących wyzwaniach w branży energetycznej i znacznym spadku zamówień, GE Power przegląda obecnie swoje działania, aby zapewnić przedsiębiorstwu najlepszą pozycję do reagowania na realia rynkowe i długofalowy sukces “. Według stanu na koniec 2016 r. GE zatrudniało 295 000 pracowników na całym świecie z lokalizacjami w ponad 170 krajach.

 

Ponownie byliśmy świadkami „klasyka na otwarciu”, gdy wczoraj na początku sesji w Nowym Jorku „ktoś” usiłował zdołować notowania złota. Atak udał się połowicznie – złoto padło na deski, ale wstało i (póki co) obroniło kluczowe wsparcie techniczne. Wszystko zaczęło się tuż po 8:00 rano czasu chicagowskiego  – czyli 40 minut po otwarciu handlu na nowojorskim rynku terminowym (). Wykorzystując negatywny dla złota sygnał z rynku walutowego (gdzie kurs EUR/USD w ciągu kilku minut obniżył się z 1,1834 do 1,1917), rzucił na rynek potężne zlecenie sprzedaży złotych kontraktów, nominalnie opiewające na 1,5 mld dolarów! Składając takie zlecenie, sprzedający nie ma większych szans na otrzymanie dobrej ceny. Tego typu zagrywki z reguły robi się po to, aby „wyczyścić” arkusz zleceń i wywołać kaskadę spadków potęgowaną przez aktywację zleceń typu stop-loss. To próba manipulacji rynkiem na tyle już popularna, iż można ją określić mianem „klasyka na otwarciu”. Złoto dostało nokautujący cios, ale zdołało się podnieść i wrócić na ring. Tym razem grający na wzrosty nie rzucili ręcznika i po dwóch godzinach notowania żółtego metalu zaczęły się podnosić. Wieczorem kurs najaktywniejszych kontraktów terminowych osiągnął poziom 1268,80 dolarów za uncję. A więc minimalnie powyżej strefy wsparcia.

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *