Nie tylko Japonia wybierała swoich przedstawicieli do Parlamentu w trakcie minionego weekendu. Wydaje się, że wygrana dwóch trzecich miejsc w japońskim parlamencie przez partię Shinzo Abe jest sytuacją idealną. Abe posiada obecnie więcej władzy niż sam cesarz i własnie dostał społeczne przyzwolenie na kontynuację swojej dotychczasowej polityki agresywnej dewaluacji jena. To samo zrobili również Czesi, jednak również i tu obyło się bez niespodzianek. Andrej Babis, nazywany czeskim Trumpem ze względu na swoje bogactwo oraz sprzeciw wobec establishmentu, zdobył sporą część głosów. Wygrana w wyborach nie gwarantuje jednak władzy nad Czechami. Partia Babisa, ANO zdobyła aż 29% wszystkich głosów. Jednak takie poparcie czeskiego społeczeństwa nie daje większości potrzebnej do rządów, więc Babis będzie musiał znaleźć koalicjanta. Polityczny impas w Czechach może zatem trwać dość długo. Holendrzy dopiero teraz formują rząd – niemal osiem miesięcy po przeprowadzonych wyborach! Tymczasem w Niemczech, kanclerz Angela Merkel doprowadzi do stworzenia własnego rządu nie wcześniej niż w przyszłym roku – komentuje niemiecka prasa.

Mimo faktu, że od czasu referendum w Katalonii upłynęło już całkiem sporo czasu, sprawa niepodległości autonomicznego regionu wciąż nie wygasła. Napięcie wokół Katalonii nawet rośnie. Premier Hiszpanii, Mariano Rajoy zapowiedział pozbawienie władzy katalońskiego rządu oraz ogłoszenie nowych wyborów w celu wybrania nowych przedstawicieli regionu. Piłka jest więc po stronie katalońskiego sądu. Premier zbuntowanego regionu, Carles Puigdemont ma kilka opcji – może samemu ogłosić przedterminowe wybory w nadziei na reelekcję lub może bezczynnie czekać, aż zmusi go do tego Rajoy. Trzecią, najbardziej agresywną opcją będzie z pewnością ogłoszenie niepodległości i odłączenie się od Hiszpanii. Nieważne co zrobi Puigdemont, prawdopodobnie nie przyniesie to spokoju w europejskiej polityce, gdyż miejsca na kolejne rozmowy już nie ma. EURUSD o poranku dość wyraźnie traciło zmierzając w stronę wsparcia na 1,1650.

Od kilku lat nieznacznie maleje zaborczość fiskalna państw Unii Europejskiej  – czyli udział podatków względem PKB. Niemniej jednak wciąż wiele krajów unijnych zabiera ludziom ponad połowę wypracowanego przez nich dochodu. W 2016 roku państwa Unii Europejskiej ściągnęły w postaci podatków 44,7 proc. produktu krajowego brutto. To ciut więcej (o 0,1 pkt. proc.) niż rok wcześniej, ale zarazem o 0,3 pkt. mniej niż dwa lata wcześniej i 0,6 pkt. proc. mniej niż trzy lata wcześniej – poinformował Eurostat. Jednakże w dalszym ciągu aż sześć państw unijnych odbiera swoim obywatelom ponad 50 proc. wypracowanego przez nich PKB. W tej grupie niechlubnymi rekordzistami są Finlandia (54 proc.), Francja (53 proc.) oraz Dania (52,9 proc.). To lokalizacje, które można określić mianem „podatkowego piekła”. Największym „podatkowym rajem” w UE bezapelacyjnie okazała się Irlandia, której rząd zadowala się 26,4 proc. PKB. Dalej na liście – ale już z istotnie gorszymi wynikami – plasują się Rumunia (31 proc.), Litwa (34,5 proc.) i Bułgaria (34,9 proc.). Polska zabierająca swoim mieszkańcom 38,7 proc. wypracowanego dochodu, co plasuje nas na 8. pozycji (licząc od najniższego udziału podatków w PKB) wśród 28 państw Unii. Wysokie podatki nieodłącznie są konsekwencją wysokich wydatków państwa. We Francji (56,4 proc.) i Finlandii (55,8 proc.) władza wydaje ponad 55 proc. PKB. Niewiele mniej, bo ponad 53 proc., „redystrybuują” rządy Danii i Belgii. Wydatki władz Polski zostały przez Eurostat podsumowane na 41,2 proc. PKB.

Wydaje się, że co kilka, kilkanaście tygodni możemy informować o nowym rekordzie na Bitcoinie. Kryptowaluta przekroczyła barierę $6000 czym z pewnością ucieszyła wszystkich, którzy kupowali BTC przed wrześniowym krachem. Jednocześnie, rynkowa kapitalizacja Bitcoina po raz pierwszy przekroczyła poziom $100 mld by jednak po niedługim czasie ponownie cofnąć się niżej. Ostatnie wydarzenia na BTC/USD to prawdziwy kamień milowy tego rynku, który powinien przekonać najbardziej sceptycznych o roli jaką odgrywa Bitcoin w światowej gospodarce. Im więcej ludzi słyszy o Bitcoinie, tym więcej powstaje usług opartych na blockchainie. Równolegle, cena BTC rośnie. Dla tych, którzy wierzą w blockchain, ale niekoniecznie Bitcoin polecam zerknąć na poniższy wykres pokazujący dominację BTC nad pozostałymi walutami pozostającymi w obrocie. Bitcoin – kryptowaluta wymyślona przez fascynatów programowania i pieniądza – nie chce odejść w zapomnienie. Ma już do 10 mln użytkowników i liczba ta rośnie. Oznacza to, że coraz więcej osób uznaje posługiwanie się kryptowalutami (ich różnych rodzajów jest już ponad 100) za wygodniejsze i bezpieczniejsze niż pieniędzmi dostarczanymi przez rząd.

Prawdziwą klęską zakończyła się czwarta wyprawa boksera Krzysztofa Włodarczyka do Ameryki. Co ciekawe Polak wygrywał walcząc w Chicago lub w okolicy, tak było w pojedynkach toczonych w Elk Grove Village (Bryan Blakely – styczeń 2005 r.), Copernicus Center (Sebastian Hill – listopad 2005) czy UIC Pavilion (Giacobbe Fragomeni – czerwiec 2013). Pechowa okazała sie tak szczęśliwa dla Tomasza Adamka hala Prudential Center w Newark w New Jersey. Wlodarczyk przegrał diablo szybko znokautowany przez Rosjanina Murata Gasijewa w 3 rundzie ciosem na watrobę. Smutny to był widok i w pamięci kibiców pozostanie tylko szał radości Rosjan, którzy zdominowali polskich fanów boksu na trybunach. Goryczy porażki nie zminimalizowały zwycięstwa Sulęckiego i Masternaka. Świetnie natomiast wypadł chicagowianin Andrzej Gołota na gali w Żyrardowie. Nasz czempion odchudzony wyglądał znakomicie i sprawdził się jako asystent Marcina Najmana w walce z … wiceprezydentem Żyrardowa. Chodziło w tym przypadku o zbiórkę na leczenie trójki chorych dzieci, a przedmioty na aukcję oddał także “Andrew”.

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *