USA i Korea Południowa rozpoczęły jedne z największych w historii morskich ćwiczeń u zachodniego i wschodniego wybrzeża Półwyspu Koreańskiego. Sąsiad z Północy ostrzega, że wojna nuklearna może „rozpocząć się w każdej chwili”. Zastępca ambasadora Korei Płn. przy ONZ Kim In Ryong powiedział ostatnio, że jego kraj stał się „w pełni rozwiniętą potęgą atomową posiadającą środki do przenoszenia broni jądrowej na różne odległości”. Ostrzegł też, że USA znajdują się w polu rażenia reżimu. Korea Płn. kontynuuje geopolityczną grę przeciwko administracji Donalda Trumpa. Kim Dzong Un podkreślał wielokrotnie, że dąży do stworzenia broni, która będzie w stanie zniechęcić USA do potencjalnego ataku. Rosyjski Interfax podaje, że w tym tygodniu możliwe jest rozpoczęcie rozmów na linii Waszyngton-Pjonjang pomiędzy przedstawicielem USA ds. Korei Płn. Josephem Yunem a szefem departamentu ds. USA Korei Płn. Sonem Hui. Obaj biorą udział w konferencji nt, przeciwdziałania rozprzestrzenianiu broni jądrowej, która odbywa się w tym tygodniu w Moskwie.

Podczas wczorajszej sesji na Wall Street po raz pierwszy w historii średnia przemysłowa Dow Jonesa osiągnęła poziom 23 000 punktów. Nowy rekord wszech czasów minimalnie poprawił także indeks S&P500. Nowojorskie giełdy przyzwyczaiły nas w tym roku do seryjnego bicia historycznych rekordów. Nawet jeśli malkontenci narzekają na fatalny styl śrubowania maksimów, to w skali roku wyniki amerykańskich indeksów prezentują się imponująco: od początku stycznia Dow Jones urósł o przeszło 16 proc., S&P500 zyskał ponad 14 proc., a Nasdaq aż 23 proc. We wtorek bohaterem dnia był ten pierwszy. Nie minęło 9 miesięcy od tego, jak w styczniu zdobyta została psychologiczna reduta 20 000 punktów, a posiadacze akcji mogą się cieszyć z osiągnięcia kolejnego równego poziomu. W giełdowych komentarzach zastanawiano się jedynie, kiedy (!) DJIA wzrośnie o kolejne tysiąc punktów. O możliwości wystąpienia choćby skromnej korekty (którą ostatni raz widziano na początku 2016 roku) praktycznie nikt nie wspominał, o regularnej bessie już nawet nie mówiąc.

Tematem dnia na Wall Street pozostają wyniki kwartalne spółek. Akcje Goldman Sachs potaniały o 2,6 proc., mimo że bank wyraźnie przebił oczekiwania analityków pod względem zysku netto, zarabiając 5,02 dolara na akcję (EPS) wobec prognozowanych $4,17.  O niespełna 0,4 proc. podrożały walory Morgan Stanley, choć także ten bank ze sporym zapasem przebił rynkowy konsensus (EPS wyniósł 93 centy wobec prognozowanych 88 centów). Zwyżki z handlu posesyjnego nie utrzymały notowania Netfliksa, który po poniedziałkowej sesji zaprezentował lepsze od rynkowego konsensusu wyniki kwartalne. We wtorek papiery Netflixa potaniały o 1,6 proc. Za to bardzo zadowoleni mogli być akcjonariusze spółek z sektora opieki zdrowotnej. Akcje ubezpieczyciela UnitedHealth dały zarobić 5,5 proc. po publikacji wyników za trzeci kwartał. O 3,4 proc. wzrosły notowania koncernu Johnson&Johnson.

Podsumowując zarówno wtorkową jak i dziesiątki poprzednich sesji na Wall Street nasuwa się tylko jedno słowo: szaleństwo. Amerykańskie akcje są wyceniane najwyżej od bańki internetowej – i to zarówno w relacji do zysków (historycznych i oczekiwanych) jak i przychodów. Pomimo potencjalnie niepokojących wiadomości (Korea Płn., kryzys bankowy w strefie euro, napięcia geopolityczne, wojny na Bliskim Wschodzie itd. itp.) nowojorskie indeksy od blisko dwóch lat nie doświadczyły choćby cienia korekty. Co więcej, zmienność praktycznie umarła – od początku 2017 roku S&P500 odnotował zaledwie 8 sesji z dzienną zmianą o choćby 1 proc. To najniższy wynik od ponad 50 lat!

Rynek kryptowalut zaczyna się cofać. Po ustanowieniu kolejnych historycznych szczytów dziś BTC traci około 7 proc. Wydaje się, że musimy zrozumieć skąd pochodzą te nagłe, duże wzrosty jakie obserwujemy na Bitcoinie i pozostałych kryptowalutach. Według bitcoin.com aż 60 proc. całego wolumenu BTC jest generowane z Japonii. Około 25 proc. pochodzi z USA, a jedynie 9 proc. z Korei Południowej. Za tak dużą popularność kryptowalut w Japonii odpowiada legalizacja Bitcoina jako pełnoprawnego środka zapłaty w kwietniu tego roku. Japońscy przedsiębiorcy odnotowali wówczas znaczący wzrost takiej formy zapłaty za towary czy usługi. Nadal potrzeba nam dalszej popularyzacji Bitcoina – w Rosji, Australii czy Indiach. Miejmy nadzieję, że cyfrowa rewolucja ogarnie cały świat pozwalając na kontynuację stromego trendu BTC.

O tym, że Bitcoin to bańka mówiono już od dawna. Społeczność najstarszej i najpopularniejszej kryptowaluty zdążyła z tych ostrzeżeń stworzyć już mem, który przewija się na forach i portalach poświęconych kryptowalutom za każdym razem gdy rynek notuje bardziej spektakularne wzrosty. UBS najwyraźniej nie zdaje sobie jednak z tego sprawy. Szwajcarski bank w zaledwie kilka dni po spektakularnym utworzeniu nowych, historycznych szczytów na wykresie Bitcoina dolewa oliwy do ognia i w swoim raporcie stwierdza, że kryptowaluta znajduje się w spekulacyjnej bańce. Zdaniem UBS żaden rząd nie zdecyduje się na zaakceptowanie kryptowalut jako metody uiszczenia podatku – prawdopodobnie najważniejszej składowej ekonomii. W dobie luzowania ilościowego, które co prawda z dodrukiem gotówki nie ma nic wspólnego lecz wpływa na gospodarkę bardzo podobnie, drugi argument UBS wydaje się jednak nietrafiony. Mimo wszystko, coraz liczniejsze ICO oraz podziały już istniejących kryptowalut wskazują, że i nowa, cyfrowa waluta nie jest wolna od nadmiernej podaży.

Niezły skandal zafundowali światu sportu sportowcy w USA. Na dwa dni przed rozpoczęciem sezonu koszykarzy Chicago Bulls doszło na treningu do bójki dwóch zawodników. Starli się dwaj skrzydłowi Byków, Nikola Mirotic i Bobby Portis. To był prawdziwy pojedynek gigantów, Czarnogórzec z hiszpańskim paszportem ma 2,08 metra, Afoamerykanin mierzy 211 cm wzrostu. Efekt zajścia to złamana szczęka i wstrząs mózgu Mirotica, który prawdopodobnie wyląduje na chirurgicznym stole. Nastąpi kilkutygodniowa co najmniej przerwa w grze, a już jutro pierwszy mecz nowego sezonu w Toronto. Kierownictwo klubu debatuje nad karami dla graczy, Portis z pewnością zostanie zawieszony i prawdopodobnie relegowany z zespołu. Bulls są w kompletnej rozsypce, w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy opuścili drużynę czołowi zawodnicy: Rose, Butler, Rondo czy Wade. Mirotic, wychowanek Realu Madryt  gra w Chicago tak jak Portis od 3 lat. We wrześniu porozumiał się z Bulls w sprawie dwuletniego kontraktu o wartości 27 milionów dolarów.

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *