Giełda na Wall Street po silnych wzrostach w końcu znalazła pretekst do realizacji zysków. Dzisiejszy wyraźnie ujemny poziom futures stanowi zapowiedź większych spadków. Komunikat FEDu po środowym posiedzeniu został oceniony jako jastrzębi. Mimo słabej presji inflacyjnej, Rezerwa utrzymała dotychczasową ścieżkę podwyżek stóp procentowych. Zgodnie z oczekiwaniami po posiedzeniu FEDu duży kapitał przystąpił do działania. Aktywność inwestorów wzrosła po stronie podażowej. Wczoraj prezydent Trump podpisał dekret umożliwiający nakładanie sankcji na osoby i banki finansujące wymianę z Koreę Północną. Nocny skok awersji do ryzyka z winą po stronie Korei Północnej wspiera jena i inne bezpieczne przystanie, ale też stał się łatwym pretekstem do realizacji zysków z rajdu dolara. Tradycja podpowiada odreagowanie, choć bliskość weekendu może hamować aktywność. W kalendarzu mamy sporo wystąpień i danych. M.in. konferencje  członków Fed: Williamsa, George i Kaplana. Inne ciekawe przemówienie dziś to wystąpienie premier Wielkiej Brytanii May we Florencji, które może zdefiniować przyszłość rozmów w sprawie Brexitu. Spekuluje się, że May zamierza zaprezentować otwartość Wielkiej Brytanii do zapłacenia UE 20 mld EUR w ramach zwrotu zobowiązań wspólnotowych w zamian za utrzymanie Wielkiej Brytanii w jednolitym rynku europejskim w trakcie okresu przejściowego. Po stronie danych makro mamy wstępne odczyty amerykańskiego PMI. Z Kanady dostaniemy CPI i sprzedaż detaliczną.

USD dodatkowo ucierpiał na nocnym zamieszaniu, które skłoniło inwestorów do realizacji zysków z rajdu dolara po jastrzębim wydźwięku decyzji FOMC. Mimo tego fundamentalne tło, jakie teraz buduje się wokół dolara, może być coraz atrakcyjniejsze (jastrzębi Fed, poprawa w danych, reforma podatkowa), co może podtrzymać siłę USD o końca roku. Dziś w kalendarzu mamy kilka wystąpień członków Fed: Williamsa (12:00), George (15:30) i Kaplana (19:30). Ten ostatni wydaje się najważniejszy, gdyż ostatnio jego komentarze wskazywały na malejące poparcie dla grudniowej podwyżki. Po środowej decyzji FOMC, a szczególnie po wykresie kropkowym możemy domniemywać, że Kaplan utrzymał głos za podwyżką, więc jego dzisiejsza wypowiedź zapowiada się mniej gołębio.

 

Zeszłoroczne referendum brytyjskie w sprawie potencjalnego opuszczenia struktur unijnych, rozpoczęło niezwykle aktywny okres wyborczy, którego zwieńczeniem będzie niemieckie głosowanie federalne – obywatele tego bogatego państwa wybiorą swoich przedstawicieli do parlamentu. W okresie ostatniego roku wielokrotnie przekonaliśmy się, że wydarzenia polityczne w obecnych warunkach rynkowych potrafią wstrząsnąć rynkiem. Czy teraz będzie podobnie? Z pewnością po 24 września Europa nie będzie taka sama. Angela Merkel zmierza pewnie w kierunku objęcia władzy na czwartą i ostatnią kadencję. Jej ugrupowanie nie ma jednak szans na utworzeniu niezależnego rządu, zmuszone będzie więc wejść w koalicję. Dla gospodarki najbardziej korzystne okazałoby się oczywiście połączenie CDU/CSU z SPD tak jak miało to miejsce w latach 2005-2009 oraz w trakcie kończącej się kadencji. W Niemczech coraz większą popularnością cieszy się jednak skrajnie prawicowa partia AfD, która może wejść do parlamentu pierwszy raz od czasów IIWŚ. Jej główne slogany przedwyborcze to sprzeciwianie się UE oraz imigracji. Dla niektórych zastanawiające jest skąd Angela Merkel bierze tak wysokie poparcie? Jej polityka migracyjna przysporzyła jej bowiem bardzo wielu wrogów. Większość Niemców jest jednak zadowolonych z ogólnego stanu gospodarki, co obrazuje między innymi historyczne ujęcie niemieckiego indeksu IFO, który znalazł się na wieloletnich maksimach, a stopa bezrobocia utrzymuje się na najniższych poziomach w tym roku (5,7 proc.).

 

Bardzo wysokie wyceny akcji poprzedzone okresem silnego wzrostu zysków spółek i bardzo niskiej zmienności – to zdaniem profesora Roberta Shillera typowa kombinacja rzadko niespotykanych czynników poprzedzających bessę na amerykańskim rynku akcji. Według koncepcji profesora Shillera obliczany jest cyklicznie modyfikowany c/z – zwany pod angielskojęzycznym skrótem CAPE (cyclical-adjusted price to earnings). Idea sprowadza się do uśrednienia zysków spółek za ostatnie 10 lat (skorygowanych o inflację). Profesor Shiller wyróżnił tylko 13 okresów bessy na amerykańskim rynku akcji od roku 1881. Kolejne szczyty hossy pojawiały się w latach: 1892, 1895, 1902, 1906, 1916, 1929, 1934, 1937, 1946, 1961, 1987, 2000 i 2007. W 10 na 13 przypadków bessę poprzedzały ponad przeciętnie wysokie odczyty CAPE, przekraczające 22. Obecnie CAPE dla indeksu S&P 500 przekracza już 30. Drożej było tylko tuż przed krachem w roku 1929 oraz podczas bańki internetowej w latach 1997-2002. Średnia z lat 1881-2017 wynosi 16,8. Według obliczeń profesora Shillera w szczycie hossy wysokim wycenom towarzyszy pozornie uzasadniający je szybki wzrost zysków spółek. Na początku poprzednich 13 bess w Stanach Zjednoczonych zyski spółek rosły w średnim realnym tempie 13,3 proc. rocznie. Jakby zupełnie przypadkowo w drugim kwartale 2017 roku realny wzrost zysków wyniósł… 13,2 proc … Na bazie danych historycznych okazuje się, że trzecim zjawiskiem poprzedzającym pojawienie się szczytu hossy jest nadzwyczajnie niska zmienność. I także ten czynnik występuje w tym roku: odchylenie standardowe miesięcznych stóp zwrotu wynosi zaledwie 1,2 proc. wobec 3,5 proc. średniej z poprzednich 145 lat.

 

W nocy z wieku 94 lat zmarła „najbogatsza kobieta świata”. Mowa o dziedziczce fortuny koncernu kosmetycznego L’Oréal, Liliane Bettencourt. Rynki finansowe o wiele bardziej interesuje jednak wielomiliardowy majątek nieboszczki oraz nagły wzrost wyceny akcji spółki po upublicznieniu informacji o jej śmierci. Według tegorocznego rankingu Forbesa, majątek Liliane Bettencourt przekraczał 40 miliardów dolarów, co plasowało ją w ścisłej czołówce najbogatszych kobiet. Chociaż z wystąpień publicznych zrezygnowała już 5 lat temu w związku z postępująca chorobą Alzheimera, to nadal pozostawała większościowym udziałowcem w L’Oréal (zgodnie z raportem za 2016 rok posiadając 33,05% wszystkich akcji) – w zarządzie jej pełnomocnikiem został wnuk, Jean-Victor Mayers. Jak podaje rodzina zmarłej miliarderki od wielu lat znajdowała się w strefie wpływów osób, które manipulowały nią, wykorzystując ogromny majątek. Tym też tłumaczona jest reakcja notowań spółki na informację o jej śmierci – cena w przeciągu piątkowej sesji rozrysowała siedmioletnie maksima. Z dobrej woli Bettencourt miał skorzystać między innymi Nicolas Sarkozy, który w 2007 roku dzięki jej pieniądzom mógł finansować kampanię wyborczą, którą ostatecznie wygrał. Postawiono mu zarzuty nadużycia zaufania staruszki, wobec braku ostatecznych dowodów były prezydent został ostatecznie uniewinniony. Śmierć miliarderki rozbudziła również spekulacje dotyczące możliwości przejęcia części akcji. Według Bloomberga wiadomość może skłonić L’Oréal do odkupienia pakietu ponad 20% akcji znajdujących się w rękach Nestle (wartych obecnie prawie 30 miliardów dolarów). W tym celu gigant kosmetyczny mógłby odsprzedaż pakiet udziałów, które posiada w firmie farmaceutycznej Sanofi.

Opracował: Sławek Sobczak

 

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *