Kolejny, silny huragan zbliża się do Karaibów. Maria, której siła określana była piątą kategorią dosłownie przeorała Dominikę. Jose najprawdopodobniej utrzyma się nad Oceanem Atlantyckim nie wyrządzając nikomu krzywdy. Rynki jednak skupiają się na burzy innego typu. Donald Trump już niedługo pojawi się na swoim pierwszym zgromadzeniu narodów ONZ. Oczekuje się, że prezydent USA będzie próbował lobbować za połączeniem sił przeciwko Iranowi i Korei Północnej. Na tym samym spotkaniu pojawi się również Theresa May wraz z Borisem Johnsonem. May z pewnością nie odpuści tej okazji by pokazać wszystkim, że wie jak rządzi się Wielką Brytanią.

Toys’R’Us –  prawdziwy gigant branży rozrywkowej może niedługo przestać istnieć. A to wszystko przez zadłużenie, które sięga 400 mln dolarów.  Toys’R’Us nigdy nie przeprowadziło IPO. Jest prywatną firmą, która wyemitowała sporo obligacji korporacyjnych, które teraz są silnie wyprzedawane. W ciągu ostatnich dwóch tygodni ich cena spadła z $97 do $22. Powodem nie jest z pewnością mniejszy popyt na zabawki. Wydaje się nawet, że dzieci w dzisiejszych czasach bawią się więcej niż my! Sęk w tym, że zabawa dzisiejszych dzieci przybrała inne formy. Z ciężkim okresem zmaga się znana na całym świecie firma produkująca Lego. Sytuacja jest na tyle zła, że zarząd firmy musiał zwolnić 1400 pracowników. W świecie smartfonów i ekranów LCD nawet Barbie ciężko utrzymać popularność. Blondwłosa lalka Mattela też traci na popularności. W cyfrowym świecie jedne okazje zanikają, inne pojawiają się pod samym nosem. Branża rozrywkowa warta w 2007 roku około $9,5 mld w drugim kwartale tego roku przekroczyła monstrualne 108 mld  dolarów! Wyceny spółek produkujących gry komputerowe czy narzędzia potrzebne do ich obsługi wciąż rosną. Stworzony przez eToro fundusz InTheGame w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy zyskał ponad 54 proc! A to wszystko dzięki odpowiedniemu doborowi spółek i dywersyfikacji.

Szwajcarski Komitet Nadzoru Finansowego – Financial Market Supervisory Authority –  poinformował dzisiaj o zablokowaniu działalności nieautoryzowanego dostawcy „fałszywej” kryptowaluty o nazwie E-Coin. Regulator ostrzega jednocześnie inwestorów detalicznych o innych projektach kryptowalutowych mogących nosić znamiona przestępstwa. Jak wynika z oficjalnego oświadczenia FINMA, przedsiębiorstwo QUID PRO QUO od 2016 roku zajmowało się emisją wirtualnych walut E-Coins. Współpracując z przedsiębiorstwami Digital Trading oraz Marcelco Group, podmiot oferował zainteresowanym stronom dostęp do wirtualnej platformy, na której można było dokonywać zakupu i transferu cyfrowych monet. Poprzez wspomnianą platformę zaakceptowano co najmniej 4 miliony zdeponowane we frankach szwajcarskich, należące do kilkuset użytkowników. Działalność tego typu jest zakazana jeżeli operator systemu nie posiada odpowiednich licencji rynku finansowego. Wraz z informacją odnośnie zablokowania działalności przedsiębiorstw stojących za E-Coins, FINMA wydała ostrzeżenie dotyczące innych „fałszywych” kryptowalut oferowanych przez nielicencjonowane podmioty.

Facebook, spółka należąca do FANG-u, czyli czterech jeźdźców napędzających amerykańską hossę, od początku roku dała zarobić niespełna 50 procent, natomiast od czasu debiutu ponad 481 proc. Wzrosty są niesamowite, a pomimo tego wszyscy spodziewają się kontynuacji północnego kierunku notowań. Kondycję finansową spółki można ocenić na znakomitą. Nie ma do czego się przyczepić, spółka nie posiada żadnego zadłużenia. Marża zysku netto utrzymywana jest na poziomie 41 procent, co jest jednym z lepszych wyników w tej branży. Z kolei patrząc na wskaźniki wyceny możemy być zawiedzeni. Facebook jest bardzo drogą spółką, wskaźnik PE ukształtował się na poziomie 37. Kolejnym zagrożeniem jest jej popularność, inwestorzy obdarzyli ją zbyt dużym zaufaniem, popadli w huraoptymizm, który nigdy nie kończył się dobrze. Pomimo zagrożeń oraz przewartościowania spółki analiza techniczna mówi: „sky is the limit“. Wróżenie korekty w warunkach huraoptymizmu może być nierozsądne. Od połowy 2013 roku do połowy 2017 notowania spółki poruszały się w kanale wzrostowym po czym nastąpiło wybicie górą sugerujące przyspieszenie wzrostów. Kolejnym celem kupujących może być okrągły poziom 180 dolarów, a nawet $200.

Stocznie w Niemczech otrzymują miliardowe zlecenia, chociaż przemysł stoczniowy na świecie, w tym konkurenci w Azji, nadal przeżywa poważne problemy. Tajemnicą sukcesu Niemców jest to, że kiedyś postawili na produkcje niszową, która okazała się bardzo dochodowa. Dzieje się to w momencie, kiedy dramatycznie zmniejszyła się liczba zamówień dla stoczni na świecie. Pod względem wielkości tonażu poziom zamówień jest najniższy od lat 80. XX wieku.  O ile w 2013 roku na całym świecie zamówiono prawie 3400 statków, o tyle w 2016 roku ta liczba spadła poniżej 800. Drastyczne ograniczenie zamówień dotknęło stocznie, które budowały tankowce, kontenerowce i masowce. Zajmowały się tym głównie koncerny z Japonii, Korei i Chin. Firmy z Niemiec  skoncentrowały się na produkcji statków specjalistycznych, głównie pasażerskich.  Niemcy są na 6. miejscu listy światowych potentatów pod względem skompensowanego tonażu brutto, wyprzedzając m.in. USA. Tyle że Niemcy mają 1,3 proc. udziału w rynku, a lider czyli Chiny 32,7 proc., Korea Poł. 31,8 proc., a Japonia 18,6 proc. i tylko ta trójka liczy się na świecie. Polski w czołowej 10. nie ma, choć nasze sprywatyzowane stocznie jakoś sobie radzą. Armatorzy w obliczu spowolnienia na rynku offshore mają jednak nadwyżkę statków i nowych nie zamawiają…

Według Pew Research Center ok. 20 proc. mieszkańców Stanów Zjednoczonych ma dużo wyższe niż średnie zarobki. Jak z kolei ocenia U.S. Census Bureau 2016 przeprowadzające coroczne badanie mierzące różne dane ekonomiczne, społeczne i mieszkaniowe, to grupa bogatych z  dochodem rocznym w 2016 r. sięgającym $118,080 – co oznacza dwukrotność średniej krajowej czyli $59,039. Oczywiście próg bogactwa różni się w zależności od stanu. Na przykład osoba zarabiająca $83,510 w stanie Mississippi jest już uważana za bogatą, podczas gdy w Nowym Jorku czy Illinois osoba zamożna musi mieć dochód w wysokości ponad $125,000. W Chicago maleje natomiast poziom ubóstwa, a średni dochód na rodzinę wzrósł do ponad 66 tys. dolarów. A co z prawdziwymi krezusami w Ameryce? Za “superbogaczy” uważało się w 2016 r. osoby z dochodem rocznym $389,436 przed zapłaceniem podatków, ale jest to w tej chwili tylko 1 procent populacji.

Opracował: Sławek Sobczak

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *