Ze względu na wydatki związane z ostatnimi kataklizmami jakie nawiedziły kraj (Harvey, Irma) rząd Stanów Zjednoczonych zadłużył się już na astronomiczną kwotę 20 bilionów dolarów! By zapisać tę kwotę potrzeba dwójki i trzynastu zer! A Wall Street, pomimo wszystko zamknęło się wczoraj na historycznych szczytach. Gdy teraz ktoś wspomni o bańce Bitcoinie przypomnijcie mu ten przykład. Media branżowe wspominają o ustępujących lękach na rynkach finansowych. Chwila spokoju Pyongyangu nie determinuje jednak którą nogą wstanie Kim w przyszłym tygodniu. Po części to prawda. Rynki rosną z innego powodu, a jest nim… manipulacja banku centralnego. Z tej porażającej kwoty 20 bilionów USD aż 4,5 należy do Rezerwy Federalnej. Większość tych pieniędzy skończyła na nowojorskim parkiecie. Bank centralny zburzył coś co do niedawna było świetnym barometrem rynkowego sentymentu. Dziś nikt już nie patrzy na rynki akcji pod kątem oceny apetytu inwestorów na ryzyko. Rolę tę przejęło już w całości złoto. Cenny metal również zniżkuje, spadając o $23 od ostatniego szczytu, potwierdzając domniemania dziennikarzy piszących o spadku awersji do ryzyka na rynkach. Obecnie największe bezpieczne przystanie czyli frank szwajcarski oraz japoński jen wyraźnie zniżkują. Można więc rzec, że póki co faktycznie nikt nie boi się Kima, Harvey’a, Irmy, Jose, kolejnych działań Trumpa czy niekontrolowanego wzrostu długu publicznego.

Wyraźne odbicie dolara, słabość euro i jena oraz dziwnie silny funt brytyjski, to najkrótszy opis zachowania głównych walut z pierwszych kilkudziesięciu godzin handlu w obecnym tygodniu. Odbicie dolara, to jak się wydaje skutek zdecydowanego osłabienia huraganu Irma. Na indeksie dolarowym ten ruch w górę wygląda póki co na korekcyjne odbicia, które podniosło kurs tego instrumentu do dolnych partii ważnych oporów. Tym samym, na obecnym etapie jest jeszcze za mało argumentów za większym umocnieniem USD, a tym samym póki co głównym trendem pozostaje trend spadkowy. Umacniający się dolar ale i słabnące euro, to przyczyna wyraźnego cofnięcia na EUR/USD i zejścia poniżej wsparcia na 1.2020.

Poranny dodatni poziom futures znalazł odzwierciedlenie we wzrostowym otwarciu wczorajszych notowań. Indeks S&P500 już w pierwszej połowie sesji zaatakował dotychczasowe maksima trendu wzrostowego znajdujące się w strefie 2.490-2.500 pkt. Ze spółek wyróżniły się akcje Apple zyskując 1,8 proc. Inwestorzy liczą na pozytywny odzew na zapowiadaną na dzisiaj prezentację planów zarządu spółki. Na spadek ryzyka inwestycyjnego wskazuje taniejące złoto.

Chiny wyznaczą ostateczny termin zaprzestania w swoim kraju produkcji i sprzedaży spalinowych aut, co uczyni je największym rynkiem samochodów elektrycznych na świecie. Druga największa gospodarka świata prowadzi działania mające na celu ograniczenie do 2030 roku skażenia powietrza oraz emisji dwutlenku węgla. Chiny są kolejnym po Wielkiej Brytanii i Francji krajem, który rezygnuje całkowicie ze spalinowych aut. Decyzja ta zmusi globalnych i lokalnych producentów samochodów do koncentracji na produkcji „elektryków”. O chiński rynek walczą globalni potentaci, między innymi Tesla, Nissan oraz General Motors. To jednak chińscy producenci wspierani przez rząd mogą się pochwalić największymi sukcesami na rodzimym rynku. Głównym celem państwowych subsydiów dla chińskich producentów aut elektrycznych jest ograniczenie kosztownego importu ropy. Dodatkowym wsparciem rządu dla firm ma być ułatwienie im dostępu do kredytowania. Na chiński rynek wybiera się także japońska Honda, która zawiązała współpracę nad rozwojem nowego modelu elektrycznego auta z chińskimi firmami Guangqi Honda Automobile Co. oraz Dongfeng Honda Automobile Co (które utworzyły podmiot typu joint venture). Razem planują stworzenie nowej marki. Nissan z kolei zamierza wejść na tamtejszy rynek ze swoim Leafem w 2018 lub 2019 roku.

Od kilkunastu dni w telewizyjnych wiadomościach widać setki samochodów utopionych przez żywioły w południowej części Stanów Zjednoczonych. Przygotujcie się, ewentualni przyszli nabywcy superokazji, na próbę sprzedaży takiego zalanego wodą auta. Dzieje się tak zawsze w Ameryce od ponad stulecia. Po przejściu huraganów Katrina i Sandy sprzedano w ten sposób tysiące pojazdów. W drodze do Arizony z zalanego przez huragan Harvey Teksasu jest już w tej chwili ponad 3000 takich samochodów. Oczywiście wysuszonych, lśniących, wypolerowanych i działających, ale jak długo tego nie wie nikt. Współczesne wytwory motoryzacji, naszpikowane elektroniką i elektryką są szczególnie czułe na wilgoć, zwłaszcza zalane po dach samochody. Specjaliści z Carfax już pokazują przykłady samochodowych topielców oferowanych na rynku. Nie dajcie się nabrać, takie auto jest potwornym zagrożeniem dla użytkownika. Na stronie internetowej Carfax (https://www.carfax.com/press/resources/flooded-cars) można za darmo sprawdzić czy oferowany Wam pojazd był podtopiony (“flooded”) czy też nie.

Ostatnie badanie przeprowadzone przez portal Pew Research Centre pokazuje, że jedna czwarta Amerykanów zarabia na współpracy z serwisami typu Airbnb. Lyft czy Uber. Jak dużo mogą dorobić? Portal Quartz przytacza wyniki analizy, która pokazuje, ile można dorobić pracując w sektorze ekonomii współdzielenia w USA. Okazało się, że 85 proc. pracowników firm świadczących usługi w tym zakresie zarabia poniżej 500 dol. miesięcznie. Spośród wszystkich oferujących usługi tego typu platform zdecydowanie najwięcej pozwala zarobić za oceanem Airbnb. Osoby zatrudnione w Airbnb zarabiają średnio 924 dol. miesięcznie. Mediana ich wynagrodzeń wynosi 440 dol. Kolejne w zestawieniu są serwisy TaskRabbit (średnie wynagrodzenie – 380 dol.; mediana 110 dol.), Lyft (średnia 377 dol., mediana 210 dol.) oraz Uber (średnia 364 dol., mediana 155 dol.). Średnia dla wszystkich 9 przeanalizowanych serwisów wyniosła 299 dol. Analiza wykazała ogromną rozpiętość wynagrodzeń pracowników wspomnianych firm. Najlepsi zarabiają ponad 10 tys. dol. miesięcznie, podczas gdy najgorsi poniżej 200 „zielonych”.

W Atlantic City poznaliśmy nową Miss America 2018. W nadatlantyckim kurorcie, gdzie najczęściej odbywały się wybory królowej piękności ( było ich już 97), wśród 51 kandydatek triumfowała ciemnowłosa, niebieskooka reprezentantka Północnej Dakoty, Cara Mund. Ta biała 23-latka z miejscowości Bismarck to absolwentka prestiżowej uczelni Brown University w dziedzinie biznesu. Pierwszej laureatce krajowego konkursu w historii North Dakota będzie teraz łatwiej zrealizować marzenie. A jest nim doktorat z prawa na Notre Dame Law School w czym pomoże 50 tys. dolarów zdobyte wczoraj w Boardwalk Hall jako nagroda za wygraną. Cara interesuje sie polityką, jej kuzynka Victoria Woodhull była pierwszą kobieta kandydującą do fotela prezydenta w 1970 roku! Na początek na scenie w New Jersey skrytykowała Donalda Trumpa za złą jej zdaniem decyzję o W pierwszej “piątce” obok mistrzyni USA w tańcu towarzyskim (!) znalazły się: Jennifer Davis (Miss Missouri), Kaitlyn Schoeffel (Miss New Jersey), Briana Kinsey (Miss District Of Columbia) oraz Margana Wood (Miss Texas). W czołowej 15. znalazła się Miss Illinois, Abby Foster, ale do finału wejść nie zdołała.

Opracował: Sławek Sobczak

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *