kim-jong-un-donald-trump-mi6-war

Prezydent Stanów Zjednoczonych ostrzegł Koreę Północną, że dalsze kierowanie pogróżek w kierunku Stanów Zjednoczonych będzie zwalczane „ogniem i furią”. Na rynkach nie widać jednak silniejszej reakcji na wypowiedź Donalda Trumpa. Chociaż Trump w swoim nocnym przemówieniu stawia sprawę jasno, to eksperci nie obawiają się podjęcia zdecydowanych kroków w najbliższej przyszłości. Sekretarz ds. obrony, James Mattis, nie podpisze bowiem żadnych dokumentów zezwalających na atak przed wcześniejszym przedyskutowaniem sprawy z głównymi sojusznikami w regionie – Japonią oraz Koreą Południową. Wystąpienie Donalda Trumpa miało być odpowiedzią na oświadczenie krajowych mediów Korei Północnej, które podawały informacje o rozważaniu ataku rakietowego skierowane w należącą do terenów amerykańskich część Pacyfiku i wyspę Guam. Komentarze pojawiły się na zaledwie parę godzin po odkryciu, że Pjongjang zakończył pracę nad zminiaturyzowaną wersją broni jądrowej, mogącej zmieścić się w pociskach długiego zasięgu.

104496902-gettyimages-653668092-530x298

Rynki finansowe mogą czuć się dziś nieco poddenerwowane zwłaszcza, że eskalacja konfliktu pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a Koreą Północną postępuje. Bez wątpienia napięcia na arenie międzynarodowej odbiją się na światowych indeksach giełdowych. Choć do tej pory radziły sobie całkiem nieźle. Tymczasem na rynki powraca zmienność! Dow Jones wpadł w prawdziwy cykl. Indeks zakończył ostatnie dziesięć sesji na plusie, tworząc nowe szczyt wszechczasów. Warto wspomnieć więc o przerwaniu tej dobrej passy, nawet jeśli spadki jakich doświadczył indeks sięgają jedynie 0,15 proc. Spadki indeksów azjatyckich są z kolei znacznie poważniejsze. Nikkei225 zamknął się na 1,29- proc. stracie, natomiast China50 traci 0,56 proc. Złoto opiera się niedźwiedziom i jak na razie zyskuje niecałe 0,8%. Wzrosty cen złotego kruszcu to jeden z lepszych wskaźników tego, że komuś puszczają nerwy…

ironfx

Branża detalicznego rynku forex zawrzała, gdy świat obiegła informacja o stu milionach dolarów amerykańskich jakie spółka pozyskała na Bliskim Wschodzie. IronFX zawarł strategiczną umowę z inwestorem na kwotę 100 mln USD, która wpłącana w transzach zaspokoi potrzeby kapitałowe spółki. IronFX zamierza promować własną markę, a także przejąć inne, już istniejące w celu poszerzenia swojego udziału w rynku. Z nieoficjalnych doniesień prasowych wynika, że o przekazaniu pieniędzy brokerowi zdecydowano już w minionym tygodniu na Bliskim Wschodzie. Cała suma ma zostać przelana brokerowi w trzech transzach. Jak czytamy w oficjalnym oświadczeniu, podejrzewa portal LeapRate, IronFX może stanowić platformę do dalszej ekspansji na detalicznym rynku forex. Obecnie panujący trend zacieśniania regulacji i wciąż spora konkurencja na tym rynku powodują, że jedynie największe podmioty mają szansę zarabiać. Za obiecaną kwotę stu milionów dolarów IronFX udostępnił inwestorom jedno miejsce w zarządzie spółki. iu, pierwsza z nich już zyskała aprobatę regulatorów.

hqdefault

Zostawmy inne szczegóły propozycji reformy imigracyjnej Donalda Trumpa, a skupmy się na jej głównym założeniu: zmniejszeniu imigracji do USA o połowę w ciągu 10 lat. To niewłaściwy cel, który podważa resztę całego planu – czytamy w komentarzu redakcyjnym agencji Bloomberg. Nie ma żadnych wątpliwości, że amerykański system imigracyjny nie działa we właściwy sposób, ale obcięcie o połowę liczby imigrantów oznacza wielkie straty dla amerykańskiej gospodarki oraz stabilności finansowej kraju. Nowe prawo, zaproponowane przez senatorów Toma Cottona z Arkansas i Davida Perdue z Georgii, nie zwiększyłoby skali imigracji opartej o umiejętności. Właściwie to liczba wykwalifikowanych imigrantów z prawem pobytu pozostałaby podobna do obecnego poziomu, czyli ok. 140 tys. osób rocznie. Tymczasem likwidacji podlegałyby wizy rodzinne oraz “wizy różnorodności” (diversity visa), przeznaczone dla aplikantów z krajów reprezentowanych w zbyt małym stopniu. Dziś jest ich ok. 50 tys. rocznie. Gwałtowna redukcja liczby przybywających z zagranicy pracowników zmniejszyłaby także wpływy podatkowe z tytułu zabezpieczeń społecznych oraz programów zdrowotnych Medicare i Medicaid, które wspierają szybko starzejące się pokolenie baby boomers. Już dziś ok. 10 tys. osób dziennie z tego pokolenia odchodzi na emeryturę. Tymczasem dzięki imigrantom system zyskuje rocznie 328 mld dol. z podatków (szacunek z 2014 roku). W efekcie wprowadzenia tych zmian problemy demograficzne, z którymi zmagają się dziś USA, stałyby się jeszcze poważniejsze. Aby temu zaradzić, USA potrzebują wzrostu produktywności.

150706160050-china-magnet-investor-780x439

Walka komunistycznych władz w Pekinie z odpływem kapitału zza Muru skutkuje spadkiem wartości chińskich inwestycji na Zachodzie. Morgan Stanley szacuje, że tylko w tym roku Chińczycy wydadzą aż o 84 proc. mniej niż przed rokiem na nieruchomości komercyjne za granicą. Nowe regulacje mogą również dotknąć rynek mieszkań. Ostatnie lata przebiegały pod znakiem ucieczki pieniędzy za Mur. Chińczycy, obawiający się rosnącej presji na osłabienie juana oraz borykający się z błyskawicznie rosnącymi cenami ziemi i mieszkań w Państwie Środka, szukali bezpiecznych przystani dla swoich oszczędności. Popularnym celem były nieruchomości nabywane za granicą. Od kwietnia 2015 r. do marca 2016 r. inwestorzy z Chin kontynentalnych, Hongkongu i Tajwanu odpowiadali za 27 proc. zakupów domów w USA – wynika z danych National Association of Realtors. Napływ środków wywindował ceny mieszkań i domów w największych miastach w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie czy Australii, szczególnie w dzielnicach gdzie skupiały się chińskie inwestycje. W skali całych krajów zmianę cen najwyraźniej widać w przypadku tych dwóch ostatnich państw.Regulacje wprowadzone od początku roku dotknęły również zwykłych obywateli, którzy muszą raportować, na jaki cel zamierzają przeznaczyć wywożone z kraju pieniądze i teoretycznie nie mają prawa wydać ich na zakup nieruchomości. Indywidualny limit wynosi 50 000 dolarów rocznie. Do tej pory Chińczykom udawało się omijać podobne ograniczenia nakładane przez państwo, ale w tym roku jest to już wyraźnie trudniejsze. Odcięcie stałego i dużego strumienia środków napływających na rynek nieruchomości może spowodować pęknięcie bańki, która pojawiła się w niektórych, konkretnych lokalizacjach, gdzie Chińczycy lokowali najwięcej środków.

jobmarket

Coraz więcej Amerykanów potrzebuje drugiego zajęcia by związać koniec z końcem. Jak zdrowy jest amerykański rynek pracy? To pytanie nurtuje ekonomistów i urzędników Rezerwy Federalnej, z których wielu uważa, że ​​historycznie niska stopa bezrobocia wynosi 4,3 proc. ma oznaczać, że ​​gospodarka w Stanach Zjednoczonych znajduje się w niemal lub w pobliżu tego, co eksperci nazywają “pełnym zatrudnieniem”. W zeszłym tygodniu po publikacji raportu o nowych 209 tys. miejsc pracy giełda nowojorska zanotowała kolejny rekord. Niektórzy bankierzy twierdzą jednak, że niska stopa inflacji i brak wzrostu płac budzą poważne wątpliwości. Tymczasem Ministerstwo Pracy zgłosiło w lipcu aż 7,6 mln pracujących na dwóch etatach i jest to o 2 proc. więcej niż rok temu.  Nie jest to niestety oznaka zdrowej przedsiębiorczości. Aktualna stopa bezrobocia osób pracujących poniżej ich kwalifikacji i zarabiających mniej niż powinny wynosi 8,4 proc. Jest o 0,2 proc. wyższa od notowanej w listopadzie 2007 r., na miesiąc przed wybuchem Wielkiej Recesji…

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *