Administracja prezydenta Donalda Trumpa zaprezentowała propozycję cięć podatkowych, które określiła „największymi w historii”. Nowe rozwiązania mają uprosić cały system i zmniejszyć opodatkowanie małych i dużych przedsiębiorców. W grę wchodzi zmniejszenie wpływów podatkowych Kongresu nawet o $2 biliony dolarów każdego roku, nagrodą ma być jednak zdecydowane pobudzenie gospodarcze. Najnowszy plan doprowadziłby do zmniejszenia ilości progów gospodarczych dla osób fizycznych z siedmiu do trzech (10 proc., 25 proc. oraz 35 proc.) oraz obcięcia podatku korporacyjnego z 35 proc. do 15 proc. O ile pogłoski na temat reformy podatkowej wywołały wcześniej dynamiczne umocnienie dolara, to samo ogłoszenie decyzji przełożyło się na spadki dolara. Rynek wcześniej mógł bowiem zbyt mocno wycenić nowe obietnice amerykańskiego prezydenta. Jak zwykle gdy mowa o cięciu podatków dla przedsiębiorców, pojawiły się głosy krytyczne sugerujące wspomaganie najbogatszej części społeczeństwa. Doradcy odpierają jednak ataki twierdząc, że przełoży się to na rozwój gospodarczy i zwiększenie dostępnych miejsc pracy.
Znacznie poważniejsze skutki rynkowe miała decyzja Trumpa o nieopuszczaniu NAFTA. Skrót ten oznacza Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu i jest to nic innego jak umowa zawarta pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Kanadą oraz Meksykiem tworząca pomiędzy tymi państwami strefę wolnego handlu. Do tej pory coraz głośniej było o tarciach związanych z kwestionowaniem zapisów tej umowy – głównie przez Donalda Trumpa. Biały Dom ogłosił, że Prezydent nie ma w planach zrywać NAFTA, a liderzy wszystkich trzech krajów wspólnie mają zasiąść do rozmów na temat jej zapisów. Dynamiczna reakcja na te informacje pojawiła się na wykresie USDCAD – dolar kanadyjski silnie zyskał w stosunku do amerykańskiego.
Wskaźnik dotyczący dynamiki zmiany zamówień na środki trwałe amerykańskich przedsiębiorstw jest jednym z ważniejszych wskaźników opublikowanych podczas dzisiejszej sesji. Jego wartość odzwierciedla prognozy i oczekiwania przedsiebiorców co do przyszłej koniunktury w kraju. Marcowy wskaźnik zamówień środków trwałych okazał się być gorszy od prognoz. Pomimo rewizji poprzedniego odczytu do poziomu 0,7 proc., dynamika wzrostu bazowego wskaźnika zamówień skurczyła się o 0,2 proc. Negatywnie wypadł również szerszy wskaźnik zamówień – tu mamy do czynienia ze wzrostem o 0,7% podczas gdy rynek oczekiwał przynajmniej 1,2 proc. Nieco lepsze informacje spływają do nas z amerykańskiego Biura Statystycznego. Deficyt handlowy w marcu okazał się niższy niż zakładał to konsensus rynkowy ($64,8 mld wobec oczekiwanych $65,5 mld ). Wydźwięk dzisiejszych wartości może jedynie psuć rewizja poprzedniego odczytu do poziomu – $63,9 mld. Również liczba wstępnie zadeklarowanych bezrobotnych negatywnie zaskakuje. W minionym tygodniu amerykański Departament Pracy odnotował wzrost wskaźnika do poziomu 257 tys. z poziomu 243 tys. poprzednio (po rewizji w dół). Kurs euro do dolara raptownie wystrzelił w górę. Obecnie para powróciła powyżej poziomu 1,09.
Kolejnym niezwykle istotnym wydarzeniem było posiedzenie Bank of Japan – to jednak przeszło przez rynek bez większego echa. Instytucja zdecydowała się utrzymać dotychczasową politykę pieniężną bez poważniejszych zmian, pozytywnie zmodyfikowała jednak oceny gospodarcze sugerując poprawę dynamiki wzrostu gospodarczego. Spadkowo potraktowano jednak bazowe wskazania CPI na 2017 roku, które osuwały się z +1,5 proc. do +1,4 proc. Ogólnie rzecz biorąc, BoJ „dostarczył” dokładnie tego, czego spodziewały się rynki, w efekcie jen prezentował jedynie marginalną reakcję. USD/JPY przesuwał się zdecydowanie silniej po zaprezentowaniu przez Trumpa propozycji reformy podatkowej.
Do grona dużych instytucji finansowych, które rozważają przeniesienie swojego zaplecza administracyjnego (ang. back office) nad Wisłę, dołączył właśnie amerykański bank JPMorgan Chase. Miejsce pracy w oddziale mogłoby znaleźć nawet kilka tysięcy osób.Jak informuje agencja prasowa Reutera, źródła bezpośrednio związane z JPMorgan twierdzą, że warszawski back office miałby wspierać pracę europejskich oraz azjatyckich oddziałów instytucji. W momencie gdy Wielka Brytania przygotowuje się do opuszczenia struktur unijnych, Warszawa dla wielu przedsiębiorstw prezentuje się jako ciekawy kierunek rozwoju nowych biur – dzięki dobremu wykształceniu i znajomości języka angielskiego wśród średniej kadry biurowej i relatywnie niskim zarobkom w stosunku do państw Europy Zachodniej. Delegacja JPMorgan w zeszłym miesiącu odwiedziła Warszawę, w poszukiwaniu odpowiedniej lokalizacji do uruchomienia oddziału – byłby on największym back office finansowym w całej Polsce. Bank rzekomo jest bardzo mocno zainteresowany krajem nad Wisłą i plany w zakresie transferu są już daleko posunięte. Swoje biura w Warszawie otworzył już między innymi Goldman Sachs zatrudniając 300 osób i szukając 200 kolejnych, Credit Suisse zatrudnia natomiast już kilka tysięcy pracowników.
Fundacja Batorego to kolejna po węgierskim Central European University instytucja wspierana przez George’a Sorosa, która znalazła się na celowniku konserwatywnego rządu – pisze Bloomberg. Polska organizacja pozarządowa, finansowana przez George’a Sorosa, przygotowuje się na kolejne próby ograniczenia jej działalności przez rząd. Nie jest to pierwszy atak na działalność obywatelską amerykańskiego miliardera węgierskiego pochodzenia podejmowaną w Europie Wschodniej. Fundacja Batorego jest odpowiedzialna za dystrybucję części z ponad 800 milionów euro, które Norwegia chce przekazać Polsce do roku 2021 w celu zmniejszania nierówności ekonomicznych i społecznych. Istnieje obawa, że organizacja straci fundusze. Wicepremier Piotr Gliński powiedział w marcu, że polski rząd chce, aby pieniądze przeznaczone na budowanie społeczeństwa obywatelskiego były zarządzane przez jednostkę kontrolowaną przez państwo. Norwegia żąda jednak, żeby przekazywane przez nią pieniądze były dystrybuowane przez organizację niezależną. Krok ten to kolejna próba ugodzenia w Sorosa w tym regionie.