Powiedzieć, że Janet Yellen miała wczoraj interesujący dzień w Waszyngtonie, to nic nie powiedzieć. Jednym z głównych punktów wczorajszej dyskusji w Senacie były kwestie deregulacji i plan Trumpa, aby uchylić ustawę Dodda-Franka, która została uchwalona w celu uregulowania Wall Street po kryzysie z roku 2008. Wielu senatorów, w szczególności po stronie Demokratów, wykorzystało czas z Janet Yellen do powiedzenia jak użyteczna jest ustawa Dodda-Franka i że jest jedynym bezpiecznikiem zapobiegającym kolejnemu kryzysowi. Oczywiście to było przekonywanie przekonanych. Yellen jest twardą zwolenniczką regulowania Wall Street co podkreślała przy wielu okazjach. Yellen zaskoczyła ekonomistów mówiąc, że nie będzie odpowiadać bezpośrednio na politykę przyjętą przez Trumpa, korelując podwyżki stóp procentowych z cięciami podatków. Fed będzie raczej reagował na wspomnianą politykę, jeśli uzna że wpływa ona na prognozy inflacyjne. Oznacza to, że Fed nie będzie reagował na samego Trumpa, ale na efekty podjętych przez niech działań. Osobiście nie widzę w tym żadnej różnicy. Witamy w polityce! Janet i jej koledzy-jastrzębie zrobili jednak jedną rzecz bardzo dobrze, wprowadzili do dyskusji marzec jako termin podwyżki stóp. Oczekiwania rynkowe co do podwyżki stóp w marcu wynoszą obecnie 44 proc.
Rynki akcyjne są pełne optymizmu. Inwestujący w akcje na eToro notują cały czas zyski. Tymczasem dolar amerykański, mimo jastrzębich wypowiedzi Yellen i innych członków Fedu, a także oczekiwań rynków co do szybszej podwyżki stóp, traci dziś rano na wartości. Dolar dostał sporego kopa w górę, kiedy dane o inflacji z USA okazały się lepsze od prognoz, ale sytuacja dość szybko wróciła do normy. Podczas gdy członkowie Fedu przemawiali, dolar spadał – mimo jastrzębiego tonu wspomnianych wypowiedzi. Bardzo nietypowa sytuacja. Kalendarz ekonomiczny nie jest dziś specjalnie wypełniony. Głównym wydarzeniem jest publikacja posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego na którym zapadła ostatnia decyzja o podwyżkach stóp. EBC jest obecnie jednym z najbardziej agresywnych banków centralnych na świecie z programem Quantitative Easing wartym 80 miliardów euro. Chociaż w marcu jego wartość ma być zredukowana do 60 miliardów euro, to i tak dużo ryzykują przy takiej polityce. Co oznacza, że jeśli będą utrzymywać agresywną, luźną politykę monetarną podczas gdy reszta świata będzie zaciskać pasa, euro może ostro zapikować. EURUSD odbiło się od wczorajszych niskich poziomów wobec słabszego dolara. Dziś ta para walutowa będzie w centrum uwagi.
Południowoafrykańska komisja do spraw zwalczania nieuczciwej konkurencji zarekomendowała nałożenie kary grzywny na duże banki inwestycyjne, pośród których znalazły się Citigroup, Nomura oraz Standard Bank, w wysokości 10 proc. ich rocznych przychodów za manipulacje kursami lokalnej waluty. Jak udało się ustalić podczas dochodzenia, wymienione we wstępie instytucje finansowe dopuszczały się szeregu nadużyć w trakcie sprzedaży i zakupu walut na poczet swoich klientów. Komisja nie podaje jednak czy wspomniana grzywna w wysokości 10 proc. przychodów ma dotyczyć globalnych zysków, czy tylko środków wygenerowanych dzięki działalności w Afryce. Nomura, SB oraz Citi miały od co najmniej 2007 roku poprzez swoje trading deski wchodzić w zmowy cenowe odnośnie ofert kupna, sprzedaży walut oraz oferowanych spreadów w zakresie ZAR i USD. W oświadczeniu komisji można jednocześnie przeczytać, że podmioty tworzyły fikcyjne zlecenia zniekształcające realne prawa rynkowego popytu-podaży w celu osiągania prywatnych zysków. Wyniki dochodzenia jak na razie nie podają szczegółów nadużyć jednak traderzy wspomnianych instytucji mieli być w osobistej zmowie i korzystać z komunikatorów internetowych, połączeń telefonicznych oraz osobistych spotkań do koordynowania wspólnych działań. Całość wygląda więc bardzo podobnie do wykroczeń jakich dopuścił się osławiony już The Cartel. Południowoafrykańscy urzędnicy rozpoczęli dochodzenie w kwietniu 2015 roku dołączając do globalnych działań, które pozwoliły zwolnić setki nieuczciwych traderów i nałożyć na banki kary w wysokości ponad $10 miliardów.
Berkshire Hathaway, firma miliardera Warrena Buffeta, pozbyła się akcji sieci handlowej Walmart o wartości 900 mln dolarów – podaje serwis Business Insider. Buffet zamiast tego zainwestował w linie lotnicze. Walmart to ogromna sieć supermarketów i sklepów spożywczych działająca nie tylko w Stanach Zjednoczonych. W 2016 roku była największym pracodawcą na świecie wśród przedsiębiorstw prywatnych – zatrudniała 2,2 mln pracowników. Jednak pod względem wartości rynkowej wyprzedza ją Amazon, który jest obecnie wart 356 mld dol., podczas gdy Walmart – 298 mld. Od 2014 roku wartość akcji Walmart spadła o 21 proc., a akcje Amazon zdrożały o 119 proc. – zauważa Business Insider. Buffet stwierdził w zeszłym roku, że tradycyjne sklepy nie radzą sobie z konkurencją sklepów internetowych. Amazon, który z początku był tylko księgarnią internetową, już od dawna oferuje każdy rodzaj produktów i różnorodne usługi, w tym szybkie zakupy spożywcze.Jak przypomina Business Insider, Buffet wcześniej trafnie przewidział kłopoty dużych sieci Sears i Kmart. Te i inne spółki zamykają setki sklepów w USA.
Opracował: Sławek Sobczak