chiny zloto

W tym tygodniu Chińczycy obchodząc Nowy Rok mieli wolne, emocji na rynku akcji jednak nie zabrakło. Szczególnie tyczy się to zachodnioeuropejskich parkietów, które dwukrotnie drążyły dno. Od czwartku sytuacja zaczęła się nieco poprawiać. Na tym tle dość dobrze wypadła warszawska giełda. WIG20 również tracił, ale udało mu się obronić kluczowy poziom. Najważniejszy indeks niemieckiej giełdy – DAX w tym tygodniu stracił ponad 4 procent. Inwestorzy obawiają się przede wszystkim problemów gospodarczych Europy i Stanów Zjednoczonych oraz utrzymującego się mizernego wzrostu cen wywołanego przez taniejącą ropę naftową.Przerażeni inwestorzy uciekają do złota i innych metali szlachetnych. Ceny srebra wzrosły o 13 proc. w tym roku, platyna zyskała ponad 6 proc., pallad tylko od połowy stycznia 12 proc. Istnieje przekonanie, że złoto i srebro będą zawsze mają jakąś samoistną wartość … w przeciwieństwie do waluty papierowej. Ich wartość bierze się z tego, że one dość rzadkie. Ale inne metale, które są mają szersze zastosowanie przemysłowe – takie jak miedź, aluminium i niklu – idą w dół w tym roku. Odbija się to na gigantach górniczych takich jak choćby polski KGHM. Ceny kruszców będą rosły, tak długo jak ropa pozostanie na niskim poziomie, utrzyma się spowolnienie w Chinach i stopy procentowe na niskim poziomie. Jeśli trend się odwróci, to złoto straci swój blask.

07.14. grecja

Przez Grecję przetacza się fala protestów. Ludzie obawiają się redukcji przywilejów i wyższych podatków. Jednak bez reform grecki system upadnie, co przyznaje sam premier Cipras. Inwestorzy zagraniczni już przygotowują się na czarny scenariusz i uciekają z pieniędzmi z giełdy. Jej notowania są gorsze niż w 2012 roku. Grecka gospodarka skurczyła się w czwartym kwartale 2015 roku o 2 proc. – wynika z piątkowej publikacji tamtejszego urzędu statystycznego. To najmocniejszy spadek PKB od dwóch lat. Ostatnie miesiące pokazują, że zmuszanie Grecji do reform i zaciskania pasa przynosi odwrotny skutek od zamierzonego. Gospodarka nie jest w stanie się rozwijać, a to jest potrzebne, by zacząć w końcu spłacać wciąż rosnący dług. Oficjalne prognozy zakładają, że relacja długu do PKB w 2015 roku była nawet minimalnie większa niż rok wcześniej i wyniosła 179 proc.

yelen
Janet Yellen – szefowa Banku Rezerw Federalnych obroniła się przesłuchiwana przez dwa dni w amerykańskim Kongresie. Najbardziej dociekliwym politykiem był senator Dean Heller, który bardzo chciał wiedzieć jaki jest związek przyczynowo skutkowy pomiędzy grudniową podwyżką stóp procentowych przez Fed, a trwającymi od początku roku spadkami na Wall Street. Heller miał też pretensje , iż na poprzednim wystąpieniu przed senacką komisją Yellen zapewniała , iż niskie ceny ropy naftowej nie wpłyną negatywnie na gospodarkę USA. Szefowa FED tłumaczyła się gęsto, broniąc decyzji o podniesieniu stóp procentowych i tłumacząc , że w dłuższej perspektywie Stany skorzystają z niskich cen surowców.

clintonsanders
Nocna debata demokratycznych kandydatów do prezydenckiego fotela w Milwaukee w Wisconsin momentami przypominała walkę bokserów z nieczystymi uderzeniami. Tydzień temu Hillary Clinton, była sekretarz stanu starła się z senatorem z Vermont Bernie Sandersem w grzeczny sposób, po remisie ze wskazaniem w konwentyklu w Iowa i nokaucie w prawyborach w New Hampshire przystąpiła do ataku. Clinton szukała swojej szansy koncentrując się na krytyce Sandersa za jego atak na Baracka Obamę, niedawnego idola demokratycznych wyborców. Sanders nazwał to posunięcie ciosem poniżej pasa i przyznał, że choć nie jest już przyjacielem prezydenta, ma prawo by się z jego poczynaniami nie zgadzać. – Jedno z nas walczyło w wyborach z Barackiem Obamą i to nie byłem ja – skwitował dyskusję przedstawiciel skrajnej lewicy o polskich korzeniach. Sanders z drugiej strony oskarżył Clinton o to że popiera ją kontrowersyjny były sekretarz stanu Henry Kissinger, a wielką wygraną debaty, po raz pierwszy w historii prowadzonej przez dwie kobiety, została Afroamerykańska dziennikarka PBS Gwen Ifill zadająca trudne pytania o rasizm w USA.

AIG
Spore zmiany w zarządzie AIG, jednej z największych na świecie firm ubezpieczeniowych. Gigantyczną spółkę przed upadłością uratował w 2008 r. rząd USA przejmując 80 proc. akcji American International Group za 180 mld dolarów. Część pomocy poszło na premie dla pracowników firmy co niezmiernie rozsierdziło Amerykanów, dziś AIG nie jest własnością federalną i do rozszerzonego z 14 do 16 osób zarządu właśnie weszło dwóch bardzo znanych inwestorów. Carl Icahn i John Paulson to postaci nietuzinkowe, majątek pierwszego Forbes szacuje na 14 mld dolarów, drugiego na $11,5 mld. Icahn do pracy w zarządzie desygnował jednego ze swoich dyrektorów, Paulson osobiście zajmie miejsce przy stole decydentów AIG. Icahn posiada 42.2 mln akcji, Paulson ma w portfelu 14.6 mln akcji, AIG w czwartym kwartale ub. roku odnotowała $1,84 mld straty. Rynek odnotował zmiany natychmiastowym spadkiem wartości akcji o $1,87 czyli o 3,57 proc. do $50,58 za walor.

12.14. for rent
Kryzys na rynku nieruchomości i recesja doprowadziły do trwałej zmiany odsetka Amerykanów którzy wynajmują domy czy mieszkania zamiast inwestować w ich kupno. Średnia, w zależności od regionu i demografii, wynosi teraz 43,3 proc., przy 38,5 proc. kilka lat temu. Zmiany dotyczą najbardziej miast, gdzie doszło do całej fali strat nieruchomości przez właścicieli posesji na rzecz banków. Proces najbardziej widoczny jest w Las Vegas, gdzie nastąpił najbardziej spektakularny skok zmiany sposobu zamieszkania na tzw. rent, z 39,6 proc. w 2006 r. do 49,4 proc. w roku 2014. Nieco tylko mniejszy odsetek zanotowano w Phoenix w Arizonie, Fort Lauderdale, West Palm Beach, Tampa oraz Miami na Florydzie. W minionych dziewięciu latach średnia cena wynajętej nieruchomości poszła w 50 głównych ośrodkach USA w górę o 22 proc., podczas gdy dochody spadły o prawie 6 proc. Prawie 66 proc. Latynosów mieszkających w Stanach Zjednoczonych mieszka na „cudzym”, to wzrost o 8,7 proc. Przedstawiciele białej rasy pozostają wciąż grupą najemców, która najrzadziej wynajmuje zamiast posiadać nieruchomości.

morganstanley
Morgan Stanley zapłaci olbrzymią karę w wysokości 3,2 miliarda dolarów za wprowadzanie w błąd klientów w trakcie kryzysu finansowego w 2008 roku. To kolejny efekt pracy grupy śledczych i organów regulacyjnych powołanej przez Baracka Obamę w 2012 roku – amerykański Departament Sprawiedliwości dostanie aż $2,6 mld, $550 mln trafi na rachunki nowojorskie, Illinois dostanie tylko 22 mln dolarów. Według raportu Residential Mortgage-Backed Securities Group Morgan Stanley miał budować przed inwestorami nadmiernie pozytywny obraz kredytów hipotecznych, pomimo rozlicznych problemów. W 2015 r. ten sam bank zapłacił za to samo przewinienie $ 0,5 mld.

jdimon
Jamie Dimon, dyrektor generalny JPMorgan kupił 500 tys. akcji instytucji w której pracuje co kosztowało go 26 mln dolarów. Od początku roku walory JPMorgan spadły o ok. 20 proc., ostentacyjny zakup akcji ma być prawdopodobnie wyrazem zaufania do banku. Akcja zakończyła się sukcesem, akcje giganta na Wall Street na koniec sesji podskoczyły o 2 proc. do $54. Dimon nie ryzykował bynajmniej całej własnej fortuny, jego zarobki w JPMorgan za 2015 rok wyniosły $27 mln, na co złożyła się pensja w wyskości $1,5 mln, 5 mln dolarów premii w gotówce i $20,5 mln w akcjach za wydajność. W roku 2014 Dimon zarobił w macierzystej jednostce 20 mln dolarów, śmiało mógł więc jednoroczny dochód przeznaczyć na zakup akcji banku którego jest współwłaścicielem.

Opracował:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *