Chris Weller i Skye Gould z portalu Business Insider przyjrzeli się cenom złocistego napoju w 75 miastach na całym globie i wyszło im iż królewski gród to miejsce gdzie można za najmniejsze pieniądze napić się browarniczego wyrobu. Dziennikarski duet opierając się głównie na raporcie brytyjskiej strony internetowej (http://www.goeuro.co.uk/beer-price-index) przeanalizował ceny pięciu gatunków z importu i jednego lokalnego w trzech supermarketach i trzech hotelowych barach i wyszło im po połączeniu cen, standaryzacji poziomu alkoholu i przeliczeniu walut, iż to Polska jest piwnym rajem z ceną „zimnego z pianką” ok. 1,66 dolara za 0,33 litra. Najdroższym miastem dla piwoszy okazała się Genewa gdzie butelka piwa z zawartością 1/3 l. średnio kosztuje $6,32, w Nowym Jorku jest o $1,12 tańsza, w Tokio to wydatek rzędu $4,77, w Londynie o 15 centów mniej. Drugim najtańszym miejscem do konsumpcji „browca” jest Delhi ($1,75), tylko 3 centy więcej zapłacimy w Ho Chi Minh.

Ciekawe jest też zestawienie średniego poziomu spożycia na głowę rocznie, prym wiodą tu Węgrzy i Czesi spożywający odpowiednio 133 i 130 litrów. Polska i tu jest w czołówce ze 127 litrami chmielowego napoju na głowę rocznie, przy czym przeciętnie wydaje Kowalski na piwo rocznie 634 dolary czyli więcej niż wynika z arytmetyki cytowanego rankingu. Rekordowe nakłady na piwo ponosi nowojorczyk, średnio mieszkaniec Wielkiego Jabłka wydaje na złocisty przysmak mężczyzn 1,330 zielonych spożywając go rocznie w ilości 85 litrów, łatwo więc policzyć że delektują się nim tam w dużo droższych miejscach niż badane przez GoEuro.

Czy liderowanie takiemu zestawieniu przynosi turystycznej stolicy Polski chwałę? Kraków przeżył już wielką jak tsunami falę piwnych przybyszy, nie mające końca wieczory kawalerskie fatalnie się zachowujących Brytyjczyków są wciąż zmorą restauratorów coraz częściej wywieszających na drzwiach ogłoszenie o zakazie wstępu dla synów Albionu. Tanie piwo i niewiele droższe polskie panienki w przybytkach rozkoszy usytuowanych nawet w centrum „papieskiego” grodu, to niestety zachęta doprzyjazdu nad Wisłę, aczkolwiek Wawel to Anglicy i ich sąsiedzi odwiedzający coraz bardziej stajlandyzowane Miasto Królów widzą tylko jadąc z lotniska i z powrotem. Wieliczka i Auschwitz też nie przebijają oferty setek pubów, Kazimierz się broni, ale tylko skoncentrowanymi na małej przestrzeni tysiącami miejsc gdzie można zamówić piwo za sześć, siedem czy osiem złotych. A w takim Kairze średno małe piwo kosztuje nieco ponad 2 dolary, podczas gdy przeciętny Egipcjanin wypija rocznie tylko cztery litry! Niewiele więcej bo sześć litrów „zużywa” średnio Hindus w Delhi, chorzy jacyś czy co?

 

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *