Lion’s Bank opublikował wyniki badań dotyczących warunków mieszkaniowych w Polsce. Na tle Europy wypadamy blado, na jednego Polaka przypada bowiem tylko niewiele ponad 26 m kw. powierzchni mieszkaniowej, podczas gdy przeciętny Niemiec ma do dyspozycji ponad 43 m kw., a Duńczyk czy Austriak nawet ponad 50 m kw. Bank podaje dane Eurostatu, z których wynika iż przeciętny Kowalski ma 1.1 pokoju do dyspozycji przy europejskiej średniej 1.6 pokoju na głowę. By dogonić Stary Kontynent potrzebne jest w Polsce ponad 7.5 mln mieszkań, gdy buduje się w ostatniej dekadzie tylko ok. 140 tys. lokali rocznie, więc jeśli nie dokona się cud obiecany niegdyś przez premiera Jarosława Kaczyńskiego (mniej pamiętliwym – miało to być 3 milionów mieszkań) spełnimy standardy za pół wieku. Drugim wielkim problemem mieszkalnym Polaków są warunki w jakich mieszkają, ze złym stanem technicznym nieruchomości boryka sie prawie 4 mln naszych rodaków. Dane GUS są porażające: centralnego ogrzewania nie ma 2.6 mln nieruchomości mieszkalnych, 3 proc. z nich, czyli niemal pół mln nie ma bieżącej wody, 1.2 mln lokali nie posiada łazienki, a w prawie milionie nie ma toalety. Przeludnienie dotykające co drugiego mieszkanca Polski i fatalny stan mieszkań powinny być bodźcem do natychmiastowej zmiany tej fatalnej sytuacji, wszak niskie stopy procentowe, tanie kredyty i rekordowe osiągnięcia deweloperów to fakty niezaprzeczalne od początku nowego millenium, tymczasem kolejne rządy nie mogą się z problemem uporać. Może przełom nastąpi jesienią, po kolejnych parlamentarnych wyborach? Póki co prezydent elekt Andrzej Duda obiecał frankowiczom, iż oddawać będą dług w polskiej walucie po kursie z dnia uruchomienia, co zaowocować ma spadkiem zadłużenia średnio z 475 tys. zł do 263 tys. zł (mowa o wziętej pożyczce w wysokości 300 tys. zł). Na razie po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich kurs franka szwajcarskiego wzrósł i wynosi obecnie 3 zł.96gr., a więc w ciągu kilku tygodni miesięczna rata opisanego wcześniej kredytu wzrosła o ok. 75 zł…
A jak to wygląda w Stanach Zjednoczonych? Kredyty wciąż rekordowo tanie, sytuacja gospodarcza kraju się poprawia i ceny nieruchomości powoli pną się w górę. Census Bureau podało dane o wybudowanych w 2014 roku domach i okazało się, że prawie połowa z nich posiada co najmnie cztery sypialnie! Jeśli chodzi o ilość izb w amerykańskich nieruchomościach rodzinnych w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w USA sytuacja uległa niewielkiej zmianie: w 1973 r. na rynku dominowały domy 3-sypialniowe (60 proc.) przy 15 proc. z dwoma sypialniami lub mniej i 25 proc. z czterema lub więcej. Dziś skromnych mieszkań i domów, do 1 ½ sypialni jest ok. 4 proc., wyposażonych w dwa pokoje do spania jest ok. 30 proc., tyleż samo ma 2 ½ sypialni , a 3-sypialniowych lokali i większych na rynku mamy 36 proc. Domy są za to coraz wyższe, w 1973 r. dwie trzecie stanowiły jednopiętrowe budynki, w roku 2013 to było już tylko 42 proc., a dwupiętrowe i wyższe stanowiły już resztę, przy niemal całkowitym wyeliminowaniu budowy domów typu split-level. Posiadłości w Ameryce sa też coraz większe: średnia kubatora domu w 1973 r. to było 1.525 stóp kwadratowych, w roku ub. wynosiła 2.453 stopy kwadratowe. Większą wagę przywiązują Amerykanie do swoich samochodów, 42 lata temu tylko 39 proc. przydomowych garaży było wystarczających dla co najmniej dwóch samochodów, w roku 2014 85 proc. nowych domów miało tak potężne garaże, przy zaledwie 10 proc. nieruchomości bez parkingu pod dachem czy też tzw. carport. Współcześnie domów z podpiwniczeniem, czyli popularnym „basementem” jest tylko 27 proc., w instalację klimatyzacyjną nowych nieruchomości wyposażanych jest już 92 proc. (w latach 70. ok. 46 proc.). W systemach grzewczych dominują: powietrzne i pompy, na gaz i prąd elektryczny, zniknął miemal zupełnie olej. Połowa stawianych aktualnie domów ma kominek, 6 proc. nawet dwa i więcej. Patrząc na Polskę z lotu ptaka widać jak różnica między amerykańskim standardem i polskim w indywidualnym budownictwie mieszkaniowym zmniejsza się z roku na rok. Lata zaniedbań w kraju nad Wisłą powodują jednak, że infrastruktura w Polsce wymaga mnóstwa pracy, kto jednak widział „domki” biedoty na południu Chicago czy Detroit inaczej spojrzy na dyskomfort Polaków żyjących w czynszówkach z początku XX wieku…

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *