Producenci samochodów w Stanach Zjednoczonych ogłosili najnowszy raport sprzedaży swoich produktów i są to bardzo, bardzo dobre dla nich dane. W przeciągu roku – do końca maja – sprzedano bowiem 17.8 mln nowych pojazdów. Największe zyski zanotowała tzw. Trójka z Detroit, sprzedaż aut osobowych, SUV-ów i ciężarówek General Motors, Forda i Chryslera przyniosła zyski powyżej poziomu notowanego przed Wielką Recesją. Analitycy branżowi zastanawiają się nad możliwością zmniejszenia sprzedaży, ale przeciwko temu trendowi przemawia kilka czynników. Przede wszystkim cena paliwa: jest relatywnie tanie i jeśli jeszcze parę lat temu zakup auta był ograniczony wysoką ceną benzyny czy ropy, to dziś ta blokada (póki co oczywiście) zniknęła. Po drugie, uzyskanie kredytu na zakup pojazdu nie jest trudne, a niskie oprocentowanie sprzyja inwestycji. Spadający poziom bezrobocia to zarazem coraz większa liczba decydujących się na kupno nowego samochodu, nie wspominając o coraz szerszej masie ludzi którym auto jest niezbędne, by się dostać do iejsca pracy. Następnym aspektem jest wiek pojazdu, Amerykanie w swojej historii nie mieli nawyku jeżdżenia starymi autami, a aktualnie średni wiek samochodu w USA to 11 lat! Flota mocno zużytych czterech kółek będzie powoli odchodziła w niepamięć, a raczej na złomowiska, wracają bowiem czasy gdy co dwa lata kupuje się nowe produkty motoryzacji i wymienia na nowsze modele, również po dwóch latach eksploatacji. Plany producentów aut są wielkie, przemysł planuje sprzedać w Stanach Zjednoczonych do 2017 roku aż 20 mln sztuk, choć „stopa zastąpienia” wynosi rocznie tylko ok. 15 mln pojazdów. Trwałość wzrostu sprzedaży samochodów w USA jest w pełni uzależniona od cen cen paliw, poziomu stóp procentowych na pożyczki bankowe i średniego wieku pojazdów. Wygląda na to że na razie dla dealerów nastały dobre czasy i nic nie zapowiada by do końca dekady nastąpiły w tej kwestii większe zmiany.

 

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *