TattooGate – tak internauci zdążyli już nazwać problemy z najnowszym gadżetem Apple – “mądrym” zegarkiem Apple Watch. Okazuje się, że funkcje metryczne urządzenia nie działają na rękach ludzi noszących tatuaż.

Po kilku dniach narzekań stosunkowo niewielkiej grupy użytkowników Apple przyznał się do problemu na swojej stronie internetowej. “Stałe lub czasowe zmiany skórne, takie jak tatuaż, mogą wpłynąć na czujnik pracy serca – czytamy w komunikacie – atrament, rysunek lub stopień nasycenia (skóry) mogą ograniczać dopływ światła do czujnika, a tym samym utrudniać dokonanie wiarygodnego pomiaru”.

Informacje o wadzie nowego gadżetu szeroko rozpowszechniły media społecznościowe. Internauci zamieszczali na nich filmy wideo pokazujące, że urządzenie normalnie funkcjonujące na nadgarstku bez tatuażu przestaje właściwie działać po przełożeniu na rękę z wytatuowanym rysunkiem czy napisem. Apple stosuje bowiem powszechnie stosowaną technologię medyczną mierzącą poziom absorpcji światła przez przepływającą pod skórą krew. Ciemnoczerwony lub czarny barwnik wprowadzony pod skórę skutecznie to utrudnia.

Choć problem dotyczy stosunkowo niewielkiej grupy użytkowników, a problemy związane z identyfikacją osób o ciemnym kolorze skóry mieli wcześniej tacy elektroniczni giganci jak Microsoft czy Hewlett-Packard, Apple obawia się problemów wizerunkowych. W internecie już pojawiły się głosy zdziwienia, dlaczego do testów Apple Watch nie dobrano nikogo z tatuażem. Od razu przypomniano o innym problemie Apple – Antennagate, związanym z wadami funkcjonowania anten w iPhone’ach 4. Na razie jednak nie wygląda na to, aby TattooGate wpłynęła negatywnie na sprzedaż Apple Watch. Gigant z kalifornijskiego Cuperino sprzedał bardzo szybko milion tych urządzeń, a zamawiający dziś gadżet przez internet muszą czekać na wysyłkę aż do czerwca.

Tomasz Deptuła

ekonomia.rp.pl

foto: ibtimes.com

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *