Grunt to dobrze wystartować. Przewaga psychologiczna już po inauguracji kolejnej serii batalii playoffs może mieć kolosalne znaczenie. Drugą rundę rywalizacji o Stanley Cup nasze Blackhawks rozpoczęły we wczorajszy wieczór od cennego zwycięstwa nad Minnesota Wild 4:3 i w serii prowadzą 1:0.

Piątkowa potyczka w United Center miała niezwykle dramatyczny przebieg. Huśtawka nastrojów, jaką zaserwowali swoim kibicom chicagowianie była niewątpliwie irytująca, z drugiej strony spowodowała eskalację emocji aż do syreny kończącej regulaminowy czas gry.

A wszystko zaczęło się od piorunującego uderzenia podopiecznych Joela Quenneville. Po niewiele ponad 15 minutach gry na tablicy świetlnej widniał bowiem rezultat 3:0, a gole dla gospodarzy kolejno uzyskali Brandon Saad, Patrick Kane i Marcus Kruger. Szczególnej urody było trafienie Kane’a z pierwszego uderzenia, soczysty strzał bez przyjęcia krążka – kapitalna bramka! Gdy gracze obu drużyn zjeżdżali do szatni na przerwę po 1. tercji z pewnością większa część zgromadzonych w hali jak i ci wszyscy przed odbiornikami telewizyjnymi byli absolutnie przekonani, że już jest po kolacji. Mecz został błyskawicznie rozstrzygnięty, a kolejne dwie odsłony będą stanowiły tylko męczące “dogranie” do końca spotkania.

Jednakowoż tak tylko się wydawało. To co nastąpiło w pierwszych 10 minutach 2. tercji wprowadziło w absolutną konsternację fanów Hawks, a na trybunach United Center zapanowała przerażająca cisza, oznaczająca mocne zwątpienie i strach. Jason Zucker, Zach Parise oraz Mikael Granlund trzy razy z rzędu pokonywali Corey’a Crawforda stąd w połowie meczu potyczka zaczynała się odnowa. Notabene to już 3. pojedynek tegorocznego playoffs, kiedy w niewielkim czasowym odstępie “Jastrzębie” tracą trzy gole pod rząd. Jakby dojście do siebie całemu blokowi defensywnemu wespół z bramkarzem zabierało nazbyt wiele czasu. Na szczęście przyszło w końcu otrzeźwienie i ponownie do natarcia ruszyli miejscowi gracze. Efekt: gol Teuvo Teravainena na 59 sekund do końca tej części gry na 4:3 przesądzający – jak się ostatecznie okazało – sprawę końcowego zwycięstwa Blackhawks.

Pomimo licznych obustronnych ataków w trzeciej tercji żadnej ze stron nie udało się umieścić krążka w bramce rywali, chociaż okazji i emocji było od groma. Pasjonująca końcówka ze szczęśliwym finałem dla całego Chicago.

*  CHICAGO BLACKHAWKS – MINNESOTA WILD 4:3 (3:0, 1:3, 0:0)
1:0 Saad (3. gol w playoffs) asysta: Hossa 01.15 min.
2:0 Kane (3.) asysty: Richards i Vermette 13.11 min.
3:0 Kruger (1.) asysty: Shaw i  Keith 15.15 min.
3:1 Zucker (2.) asysty: Vanek 21.21 min.    
3:2 Parise (4., podczas gry w przewadze) asysty: Vanek i Koivu 25.07 min.  
3:3 Granlund (2.) asysta: Parise 29.30 min.    
4:3 Teravainen (1.) asysty: Sharpi Keith 39.01 min.  

Strzały na bramkę: 35-33 na korzyść Hawks

Seria: 1-0

Mecz numer 2. w niedzielę, 3 maja, także w United Center. Początek o 7.30 PM.

Leszek Zuwalski

meritum.us

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *