Wiadomości ze świata, USA i Polski w telegraficznym skrócie:

* Sprawdzają się ponure przewidywania odnośnie skutków tragicznego trzęsienia ziemi w Nepalu, które miało miejsce w minioną sobotę, 25 kwietnia. Liczba śmiertelnych ofiar niestety wciąż rośnie. Na dzień dzisiejszy osiągnęła już ponad 5 tysięcy a prognozuje się, że ostatecznie może wynieść 10 tys. zabitych. Miliony osób straciły dach nad głową, stolica tego małego, bardzo biednego himalajskiego kraju Katmandu przypomina krajobraz po wojennej bitwie. Nepalski dramat wywołał powszechne poruszenie na całym świecie a podskórnie strach przed kataklizmami naturalnymi gdzie indziej, czyli dla każdego w miejscu jego zamieszkania. Stąd też odezwali się sejsmolodzy, którzy przewidują już dzisiaj podobne wstrząsy ziemi (czyli o sile około 8 stopni w skali Richtera) w najbliższym czasie w Teheranie, Stambule i Los Angeles. Tyle że naukowcy ten “najbliższy” czas określają na 20-30 lat. Wszystkim strachliwym i już pakującym walizki przykładowo w “Mieście Aniołów” trzeba przy okazji uzmysłowić, że końcowe efekty tak silnych wstrząsów tektonicznych są zwyczajowo skrajnie różne w zależności od istniejącej infrastruktury. Konkretnie – budownictwo w bogatych krajach w wielkim stopniu chroni mieszkańców przed śmiertelnymi skutkami trzęsień ziemi.

* Uliczne zamieszki po pogrzebie Freddiego Gray’a, Afroamerykanina zmarłego 19 kwietnia w wyniku uszkodzenia rdzenia kręgowego, co miało nastąpić w policyjnym radiowozie 12 tego samego miesiąca, w samym Baltimore wyraźnie tracą na sile. Chyba dlatego, iż obowiązuje tam godzina policyjna a porządku pilnuje Gwardia Narodowa. Dotychczasowy bilans zajść połączonych z aktami wandalizmu: 12 rannych policjantów, blisko 200 aresztowanych, 19 budynków spalonych i 144 zniszczone samochody oraz straty z rabunków sklepów do tej pory nie oszacowane. Natomiast fala solidarności z protestującymi w Baltimore rozlała się na inne miasta Ameryki. Konfrontacja z policją miała miejsce jednak tylko w Nowy Jorku (60 aresztowanych), w Bostonie, stolicy kraju Waszyngtonie, Houston, Seattle i u nas w Chicago demonstracje liczyły od kilkudziesięciu do kilkuset uczestników, a brali w nich udział niemal wyłącznie młodzi “kolorowi” osobnicy.

* Niewiele ponad tydzień pozostał do wyborów prezydenckich w Polsce. Warto przypomnieć, że w kraju głosowanie będzie miało miejsce w niedzielę, 10 maja, a u nas, w aglomeracji chicagowskiej – podobnie jak i w całych Stanach Zjednoczonych – wybory odbędą się dzień wcześniej, czyli w sobotę, 9 maja. Według sondaży, nadal zdecydowanym faworytem pozostaje obecnie urzędujący prezydent Bronisław Komorowski. Pytanie na dzień dzisiejszy: czy do jego reelekcji dojdzie już w 1. turze wyborów, czy też będzie miała miejsce dogrywka? Dzisiaj oddanie swojego głosu na obecną głowę państwa deklaruje 42 procent chcących wziąć udział w wyborach Polaków; bezapelacyjne zwycięstwo gwarantuje ponad 50-procentowa przewaga nad rywalami. W innym wypadku dojdzie do 2. tury po dwóch tygodniach przerwy, czyli 24 maja. W ewentualnej dogrywce rywalem Komorowskiego byłby kandydat Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Duda, wszak tylko on liczy się jeszcze w rywalizacji, cisząc się dzisiaj 27-procentowym poparciem. Pozostali kandydaci to li tylko tło, wyborcze słupy bez najmniejszych szans na końcowy sukces. Poparcie dla radykalnego eksmuzyka Pawła Kukiza to tylko 9%, ale i tak jest to zaskakująco wysoki wskaźnik niespodziewanie umiejscawiający go na najniższym stopniu podium zwycięzców. Dalej mamy jeszcze bardziej szalonego ekscentryka, czyli Janusza Korwin-Mikkego (5 procent) wyprzedzającego w sondażach staczającą się w dół wszelakich klasyfikacji przedwyborczych Magdalenę Ogórek (dzisiaj już tylko 3% zwolenników). “Barbie” Sojuszu Lewicy Demokratycznej zdaje się być twardą sztuką, kompletnie nie zrażając się coraz większą dezaprobatą okazywaną jej przez obywateli Rzeczypospolitej. Od samego początku kampanii po dziś dzień nie przestaje szokować opinii publicznej. Jeden z ostatnich “kwiatków” niewątpliwie urodziwej – ale tyle tylko – pani Ogórkowej to zadziwiająca deklaracja, jakoby była absolutnie niezależną kandydatką korzystającą jedynie z poparcia SLD. Toż to ewenement na skalę światową: odcinać się ideologicznie i programowo od partii, która wysuwa właśnie tę osobę na prezydenckiego kandydata. I jeszcze jedna ciekawostka, stanowiąca na pewno czysto polską egzotykę. Przedwczoraj, czyli 11 dni przed wyborami, prezes nad prezesy (może nie do końca określenie poprawne językowo ale skoro przyjęła się na dobre właśnie jego słynna maksyma “oczywista oczywistość” to w przypadku akurat tejże persony raczej wolno mi mieć w głębokim poważaniu ortodoksyjną poprawność słowną) Jarosław Kaczyński już zasugerował, że wyniki wyborów pewnie będą sfałszowane. Absolutne mistrzostwo świata w snuciu jakichkolwiek spiskowych teorii dziejów. Asumptem do publicznego wygłoszenia swoich wielkich wątpliwości co do uczciwości elekcji miałoby być hasło wygłoszone przez wroga numer jeden nieformalnego szefa całej obecnej polskiej opozycji w osobie prezesa PiSu, jakim po przenosinach Donalda Tuska do Brukseli jest prezydent RP Bronisław Komorowski. Który zaapelował, aby Polacy rozstrzygnęli wybory już w 1. turze. Przenikliwy umysł genialnego Kaczyńskiego Jarosława dostrzegł w tym stwierdzeniu wyraźne polecenie dla szefów komisji wyborczych, iż oczekuje od nich takich a nie innych końcowych wyników. Jakich, nikomu nie trzeba tłumaczyć, reelekcja Komorowskiego już teraz miałaby się faktycznie dokonać. Schizofrenia czy kolejna cegiełka w obsesyjnym dziele budowania posmoleńskiego muru dzielącego Polaków. Polaryzowanie rodaków to od czasu katastrofy lotniczej sprzed 5 lat, kiedy to tragicznie zginął jego brat-bliźniak prezydent Lech Kaczyński z 95 innymi pasażerami rządowego Tu154M, jakiś obsesyjny nadrzędny cel. Walka, walka, bezwzględna walka z aktualnie rządzącymi, kim by oni nie byli, z dzieleniem Polaków na tych prawdziwych (to oczywiście jego zwolennicy) i narodowych zdrajców (wszyscy ośmielający się mieć inne poglądy). No i tak jakoś właśnie niepostrzeżenie objawił nam się nowy Napoleon znad Wisły. Dyktator, autokrata, chory z nienawiści do całego świata polityk z wielkimi ambicjami bycia wiecznie w… opozycji.

* Skoro już otarliśmy się o temat ustawicznego pogłębiania przez prezesa Kaczyńskiego i jego klakierów posmoleńskiego rowu dzielącego Polaków to tak przy okazji dane sondażowe, związane z dramatem z 10 kwietnia 2010 r. Wiele wrzasku, krzyku i oburzenia z nawoływaniem do zawiązania międzynarodowej komisji do wyjaśnienia przyczyn tej katastrofy lotniczej a tu z anonimowych badań wynika, że obecnie tylko 22 procent Polaków jest przekonana, iż na lotnisku Siewiernyj doszło do zamachu. Pozostali albo nie mają w tej kwestii zdania bądź opowiadają się za zgodną z logiką wersją wypadkową. Należy tutaj mocno podkreślić, iż te dane sondażowe dotyczą naszych rodaków mieszkających w ojczyźnie. Nie ulega bowiem najmniejszej wątpliwości, że gdyby przeprowadzić podobny sondaż w polonijnym Chicago wyniki byłyby idealnie odwrotne. Jak to mawiają w przypadku takich niezręcznych sytuacji Anglicy: – No comments…

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us

foto: ketekete.com

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *