Oglądanie na żywo meczów baseballistów Chicago Cubs staje się zajęciem ekstremalnym, w ciągu tygodnia doszło do dwóch przypadków zranienia kibiców, na szczęście bez ofiar w ludziach choć sytuacja wyglądała poważnie.

Podczas wczorajszego starcia pałkarzy Cubs z Piratami z Pittsburgha na Wrigley Field debiutant w drużynie chicagowskiej Addison Russell próbował uderzyć piłkę wyrzuconą przez Roba Scahilla. Piłka lecąca z prędkością 95 mil na godzinę tylko śmignęła obok „batmana” Niedźwiadków i pała wyślizgnęła się z rąk naszego gracza wylatując w trybuny, gdzie zraniła w głowę małego chłopca. Potrzebna była pomoc medyczna, a pierwszym, który pospieszył z pomocą był dyrektor klubu d/s operacji biznesowych Crane Kenney. Chłopiec obwinięty klubowymi ręcznikami w asyście właściciela Cubs Toma Ricketta trafił pod skrzydła paramedyków i przeszedł dokładne badania w szpitalu, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, czekamy na komunikat klubu w tej sprawie.

Co ciekawe, tydzień temu na meczu tych samych drużyn, tyle że na stadionie PNC Park w Pittsburghu, doszło do analogicznej sytuacji, zraniona została tam piłką młoda kobieta. Rozgorzała wówczas narodowa dyskusja na temat bezpieczeństwa na trybunach, tym bardziej gorąca gdy okazało się, iż gospodarz meczu nie pokrywa nawet centa z ogromnego rachunku jaki dostać można po zranieniu w wyniku latających piłek czy pałek na meczu. Zawiadujący obiektami ograniczają się do ostrzeżeń, ale jak tu być wystarczająco czujnym na meczu baseballu czy hokeja na lodzie?

Przypomnę tragiczną historię 14-letniej fanki hokeja Brittanie Cecil, która trafiona krążkiem na meczu Columbus Blue Jackets z Detroit Red Wings w marcu 2002 roku w hali Nationwide Arena zmarła zostając jedyną śmiertelną ofiarą w historii NHL. Rodzice Brittanie dostali odszkodowanie w wysokości 1,2 mln dolarów i w halach od tej pory zainstalowane są ochronne siatki.

Prawdopodobnie ostatnie przypadki w lidze MLB spowodują wprowadzenie podobnych zabezpieczeń na stadionach baseballowych.

Tymczasem drugi dzień z rzędu nie można było wczoraj rozegrać ligowego meczu w Baltimore, miasto jest sparaliżowane przez zamieszki wynikłe po śmierci jednego z mieszkańców wskutek niefortunnej interwencji policjanta. Zespół Chicago White Sox cierpliwie czeka na spokój w mieście i miejmy nadzieję, że limit pecha już się wyczerpał…

Sławomir Sobczak

foto: Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *