Najważniejsze muzeum chicagowskie właśnie dostało największy prezent w 136-letniej historii działalności tej instytucji. Dwoje filantropów: Gael Neeson i Stefan Edlis przekazało Art Instutute of Chicago swoją kolekcję sztuki współczesnej wycenianą na ponad 400 milionów dolarów!

Wśród 42 prac przekazanych instytucji usytuowanej na Michigan Avenue na 50 lat znajdują się ikony sztuki, jak prace Andy Warhola i Jaspera Johnsa. Artefakty pochodzą z lat 1953-2011, eksperci oceniają, iż jest to jeden z najważniejszych zbiorów tego typu na świecie. Douglas Druick, prezes i dyrektor muzeum nie ukrywa swojej radości z darowizny dowodząc, iż to przełomowe wydarzenie dla instytucji  i wielki dar dla miasta.

Powiernicy Art Institute of Chicago przejęli skarb wczoraj wieczorem. Robert Levy, prezes zarządu muzeum ekscytując się kolekcją zapowiedział rychłe otwarcie ekspozycji na drugim piętrze galerii w budynku Modern Wing oddanym do użytku w 2009 r. Budowa skrzydła pochłonęła 294 mln dolarów, dzięki niemu Art Institute zostało drugim pod względem powierzchni muzeum w Stanach Zjednoczonych po nowojorskim MUA.

Dzieła sztuki podarowane przez milionerów-kolekcjonerów, a wśród nich rzeźby, obrazy i fotografie skatalogowane jako Edlis/Neeson Collection, znajdą się w znakomitym towarzystwie eksponatów już wystawionych, m.in. obrazów: ”Stary gitarzysta” Pablo Picassa, „Kąpiące się nad rzeką” Henri Matisse’a czy „Sparaliżowany czas” Rene Magritte’a.

Edlis będący także darczyńcą takich kulturalnych instytucji jak Museum of Contemporary Art Chicago, Whitney Museum of American Art czy nowojorskiego muzeum Solomona Guggenheima opowiadał na uroczystości przekazania dzieł o cierpieniu jakim było podjęcie decyzji, z którymi dziełami się rozstać. Obydwoje mecenasi sztuki mieszkają na zmianę w wieżowcu przy Gold Coast lub w Aspen w Kolorado, ich kolekcja liczy wciąż ponad 200 prac, zazwyczaj wypożyczali swoje skarby na wystawy, po których kończyły na miesiące leżakowania w magazynach.

Edlis, dziś 89-latek, do Ameryki przybył z Austrii jako 19-letni młodzieniec, do fortuny doszedł zakładając Apollo Plastics i – jak mówił wczoraj – ciągle sobie zadawał pytanie czy potrzebuje w domu magazyn pełen dzieł sztuki. Gdy uznał, że niekoniecznie, wespół z ekspertami AIC wycenił część kolekcji i razem doszli do wniosku, że stanowi równowartość $400 mln co przesądziło o decyzji o darowiźnie na rzecz muzeum.

Dla chicagowskiej placówki ten prezent jest nie do przecenienia, wśród setek tysięcy eksponatów niewiele jest współczesnych prac zwłaszcza pop art. Od wczoraj sytuacja w tej materii jest dużo lepsza, rzeźby Cy Twombly, Jeffa Koonsa, Charlesa Raya, obrazy Roya Lichtensteina, Gerharda Richtera czy fotografie Richarda Price’a bądź Cindy Sherman byłyby ozdobą każdej galerii czy muzeum na świecie, a przecież w kolekcji są i dzieła Roberta Rauschenberga, Damien Hirst czy Kathariny Fritsch oraz innych rozchwytywanych twórców naszej epoki. Do wczoraj Art Institute miał tylko jednego „warhola”, teraz ma ich  dziewięć, w tym autoportrety amerykańskiego Czecha z lat 60. i wersje jego serii „Flowers” oraz „Twelve Jackies” z 1964 roku.

Zbiór dzieł sztuki jest fantastyczny, według Edlisa podjęto taką decyzję, a nie inną, by nie obarczać członków rodziny odpowiedzialnością za dalsze losy kolekcji po śmierci jej założycieli. Ładny gest, prawda?

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: wsj.com

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *