St. Louis Blues – Winnipeg Jets 0:1
Nashville Predators – Colorado Avalanche 2:3

Dwa powyższe wyniki to prezenty zgotowane dla Chicago Blackhawks przez drużyny z Winnipeg i Denver. Niestety, niespodzianek tych hokeiści z “Wietrznego Miasta” nie przyjęli ulegając we wtorkowy wieczór we własnej hali Minnesocie Wild 1:2. Oznacza to, że chicagowianie, na dwie kolejki przed zakończeniem regularnego sezonu, zajmą w swojej grupie najprawdopodobniej 3. miejsce i w pierwszej rundzie playoffs zagrają z St. Louis lub Nashville. Oczywiście istnieją jeszcze inne opcje, z których najgorszą będzie opcja gry Hawks z pozycji “dzikiej karty” (dwie porażki chicagowian przy dwóch zwycięstwach Minnesoty), a najlepszą zajęcie nawet pierwszego miejsca (dwa zwycięstwa Hawks przy porażkach St. Louis i Nashville). Nie jest obojętne, z której pozycji wystartują w playoffs chicagowianie, ale najważniejsze jest to, że Hawks w decydującej fazie rozgrywek wystąpia. Dlaczego tak piszę? Wystarczy spojrzeć na tabelę Konferencji Zachodniej NHL. Obrońcy mistrzowskiego tytułu, drużyna Los Angeles Kings znajduje się na 9. miejscu w tej klasyfikacji i do wyprzedzających ją bezpośrednio hokeistów Calgary Flames traci dwa punkty. Żeby było jeszcze ciekawiej, obie ekipy zmierza się w bezpośrednim pojedynku w Calgary (w czwartek) i jeśli Kings przegrają (nawet po dogrywce czy rzutach karnych), nie zakwalifikują się do playoffs. Stąd też moja wcześniejsza uwaga o tym, iż zagwarantowanie sobie miejsca w najlepszej szesnastce zespołów NHL było i jest zawsze najważniejsze.

Wracając jeszcze do wczorajszej porażki Hawks z Minnesota Wild to można powiedzieć, że chicagowianie zasłużyli na lepszy rezultat, ale nie potrafili wykorzystać swoich okazji do zdobycia gola. Goście przeczekali napór gospodarzy i w trzeciej tercji dwukrotnie pokonali dobrze broniącego Crawforda. Wild zagrali znakomicie zorganizowany hokej, szczególnie w środkowej strefie lodowiska, a nawet jeśli Hawks dochodzili do sytuacji strzeleckich obrońcy Minnesoty nie pozwalali, aby ktokolwiek z chicagowskich napastników stał bezkarnie przed ich golkiperem Dubnykiem i próbował dobijać strzały.

Blackhawks wystąpili bez kolejnych podstawowych zawodników Timonena i Richardsa, za których weszli do składu David Rundblad i Kyle Baun. Dla tego ostatniego był to debiut w NHL i od razu trzeba podkreślić, iż debiut bardzo udany. Największą niespodzianką in minus była – po raz kolejny – słaba postawa Krisa Versteega. Jego pseudo luz jest wręcz denerwujący, gdyż więcej z niego wynika złego niż dobrego. Jeśli dodamy do tego brak widocznego zaangażowania w grę to nie zdziwiłbym się, gdyby trener Quenneville powtórzył manewr z ubiegłego playoffs i nie posadził swojego napastnika na trybunach. Na szczęście dla Versteega seria kontuzji w zespole Hawks może uratować mu skórę, ale wszystko do czasu.

* CHICAGO BLACKHAWKS – MINNESOTA WILD 1:2 (0:0, 0:0, 1:2)
0:1 Granlund (8. gol w sezonie) asysty: Parise i Pominville 49.30    min.
0:2 Zucker (19.) asysty: Stewart i Suter 53.14 min.    
1:2 Bickell (14.) asysty: Sharp i Hjalmarsson 58.12 min.    

Strzały na bramkę: 33-30 na korzyść Hawks

Leszek Zuwalski

meritum.us

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *