Barack Obama odbędzie latem pierwszą podróż do Kenii jako prezydent USA. Gospodarz Białego Domu odwiedził już ojczyznę swojego nieżyjącego ojca, ale jako senator Stanów Zjednoczonych, tym razem okazją jest szczyt liderów biznesu i przedstawicieli rządów oraz organizacji międzynarodowych, który zorganizuje Kenia.

Szósty już Global Entrepreneurship Summit po raz pierwszy zorganizuje kraj Afryki Subsaharyjskiej gdzie już czterokrotnie przebywał urzędujący prezydent, inicjatywa powołana do życia w 2009 roku przez Obamę ma na celu wzmocnienie demokracji, ekonomii i bezpieczeństwa krajów regionu. Ostatni szczyt w 2014 r. odbył się w Maroku, Obama obiecał wówczas, iż odwiedzi Kenię jeszcze za swojej prezydentury, która kończy się już w przyszłym roku. Po zakończeniu śledztwa w sprawie byłego prezydenta tego kraju Uhuru Kenyatty – oskarżonego o zbrodnie przeciwko ludzkości, które uniemożliwiło wizytę amerykańskiego prezydenta w Kenii dwa lata temu – Obama wreszcie spełni obietnicę i nawiedzi „ojcowiznę”.

Barack Obama Hussein Sr, zmarły w wypadku samochodowym w Nairobi w 1982 r. ekonomista rządu kenijskiego, przyszedł na świat w Nyang’oma Kogelo, w dystrykcie Rachuonyo gdzie jest też pochowany. Starszy Obama był dobrym studentem i jako młody ojciec dwójki dzieci powite z pierwszą żoną Kezia Aoko został wysłany przez rząd Kenii na studia amerykańskie. Najpierw na Hawajach gdzie spotkał swą drugą żonę i spłodził (aczkolwiek istnieje teoria spiskowa, iż obecny prezydent Stanów Zjednoczonych nie urodził się na terytorium amerykanskim) Baracka juniora. Starszy Obama skończył potem studia na Harvardzie i ożenił się po raz trzeci, tym razem z Żydówką Ruth Beatrice Baker, z którą miał jeszcze dwóch synów. Kochliwy i płodny członek plemienia Luo po powrocie do ojczystego kraju po kilku latach pracy na wysokim stanowisku skłócił się z prezydentem Jomo Kenyattą i dostał „wilczy bilet” co uniemożliwiało podjęcie jakiejkolwiek pracy. W ostatnim roku życia ojciec pierwszego afroamerykańskiego prezydenta USA miał trzy poważne wypadki samochodowe, ostatni zakończył jego żywot. W Kenii żyje spora część rodziny Baracka Obamy, letnia wizyta będzie więc znakomitą okazją do rodzinnego zlotu, ale pewnie nic z tego nie wyjdzie…

A teraz z innej beczki czyli jak widzą prezydenta Stanów Zjednoczonych w kraju. Przynajmniej co poniektórzy, Reuters i Ipsos przeprowadziły wśród 2.809 dorosłych ankietę badając realne zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych ze strony znanych polityków. Chyba sami autorzy sondażu zdziwili się widząc wyniki wskazujące, iż 34 proc. Amerykanów, którzy określają się jako Republikanie widzi Baracka Obamę jako bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa USA, podczas gdy na Władimira Putina wskazało 25 proc., a na prezydenta Syrii Baszara al-Assada tylko 23 proc. Barry Glassner, znany socjolog i autor książki “The Culture of Fear: Why Americans are afraid of the wrong things” twierdzi, że wyniki nie są zaskakujące biorąc pod uwagę poziom polaryzacji w amerykańskiej polityce. Czy rzeczywiście sianie strachu i demonizowanie włodarza Białego Domu to tylko działania przygotowawcze do kampanii wyborczej 2016 roku?

W badaniu przeprowadzonym w dniach 16-24 marca przebadano 1.083 Demokratów i 1.059 Republikanów, 27 proc. konserwatystów widzi w partii rywali bezpośrednie zagrożenie dla ojczyzny, 22 proc. demokratycznie myślących uważa, iż jest odwrotnie. Spoza wewnętrznych zagrożeń ankietowani najbardziej boją się potencjalnych ataków terrorystycznych, w tym bojowników ISIS obawia się 58 proc. respondentów, a Al-Kaidy 43 proc. badanych. Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un jest postrachem 34 proc. badanych, ajatollah Iranu Ali Chomenei to zmora 27 proc. Dalej na liście zagrożeń dla Ameryki są: cyberataki (39 proc.) i handel narkotykami (30 proc.). Zmiany klimatu spędzają sen z powiek 33 proc. Demokratów i tylko 27 proc. Republikanów. Ci ostatni wykazują się zadziwiającą czasem postawą w niektórych kwestiach, ocenić gorzej własnego prezydenta niż Putina – agresora na Ukrainie czy Assada, który chemicznie zbombardował własnych obywateli? Oj, którejś ze stron przydałby się prawdziwy reset…

Tekst i zdjęcie

Sławomir Sobczak

meritum.us

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *