Zdaje się, że łatwiej wytypować numery w Lotto niż przewidzieć rezultat kolejnego meczu naszych Blackhawks. Bo i w żaden logiczny sposób nie idzie wytłumaczyć już pewną prawidłowość: doskonałe potyczki z czołowymi drużynami National Hockey League zwykle kończone zwycięsko przeplatane męczarniami w konfrontacjach ze słabeuszami i zaskakujące porażki. Jak ta ostatnia w sobotni wieczór w wyjazdowym spotkaniu z Dallas Stars.

Najlepszym komentarzem do sobotniej porażki Chicago Blackhawks z Dallas Stars 0:4 była pomeczowa wypowiedź pierwszego szkoleniowca Hawks – Joela Quenneville, który stwierdził, że oprócz bramkarza Corey’a Crawforda trudno pochwalić kogokolwiek więcej za jego dobrą grę.

Szkoleniowiec dodał także, iż Stars byli drużyną lepszą i w pełni zasłużyli na wygraną. Nic dodać nic ująć. O tym spotkaniu chicagowianie muszą więc szybko zapomnieć i skoncentrować się na poniedziałkowym pojedynku z Carolina Hurricanes. Ekipą, która nie ma już szans na playoffs ale jak na zawodowców przystało gra do tzw. końca i sprawia nadal lepszym zespołom sporo problemów.

Hawks na pewno nie będą mieli problemów z zakwalifikowaniem się do kolejnej fazy rozgrywek NHL, ale nieoczekiwanie – dzięki słabszej grze St. Louis Blues i Nashville Predators w ostatnich meczach – otworzyła się przed nimi duża szansa nawet na wygranie swojej grupy. Czy zawodnicy z “Wietrznego Miasta” okazję wykorzystają to już zależy wyłącznie od nich samych.

* DALLAS STARS – CHICAGO BLACKHAWKS 4:0 (2:0, 0:0, 2:0)
1:0 Eaves (9. gol w sezonie) asysty: Goligoski i Jokipakka 9.36 min.
2:0 Seguin (33., podczas gry w przewadze) asysty: Benn i Spezza 16.02 min.
3:0 Horcoff (11., podczas gry w przewadze) asysty: Goligoski i Hemsky 46.02 min.
4:0 Spezza (16.) asysta: Eaves 49.32 min.

Strzały na bramkę: 33-29 na korzyść Hawks

Leszek Zuwalski

meritum.us

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *