Wiadomości ze świata, Ameryki i Polski w telegraficznym skrócie:

* 3 ofiary śmiertelne i 10 rannych – to aktualna i, miejmy nadzieję, ostateczna liczba polskich ofiar środowego, 18 marca, zamachu w stolicy Tunezji. Mianowice dwie z poszkodowanych osób są wciąż w stanie ciężkim i oczywiście pozostają w szpitalu w Tunisie. Do przeprowadzenia ataku terrorystycznego przyznało się ISIS, czyli Państwo Islamskie. W sumie zginęły 23 osoby, w tym 20 cudzoziemców, większe i mniejsze obrażenia odniosło 50 osób.Tunezyjskie służby bezpieczeństwa aresztowały 9 osób, które miały pomagać dwóch napastnikom w przeprowadzeniu zamachu przed i w samym muzeum Bardo w Tunisie. Wśród około 200 turystów z całego świata znajdujących się w tym feralnym momencie w budynku była grupa 36 uczestników polskiej wycieczki biura podróży Itaka.

* Południowa Kalifornia powoli staje się… pustynią. Wprawdzie zieleni tam pod dostatkiem, jakkolwiek z każdym rokiem jest też tam coraz mniej wody. Wszak susza dotyka ten piękny stan już od 4 lat. Czyli nie ma wody jak na pustyni, a już – co niestety zapowiadają naukowcy – w 2016 r. może jej całkowicie zabraknąć. Lokalne władze musiały więc wprowadzić restrykcje związane z jej oszczędzaniem. I mają oszczędzać wszyscy – począwszy od właścicieli restauracji i hoteli aż po zwykłych obywateli, którzy na przykład podlewają trawę przed swoimi posesjami częściej niż dwa razy w tygodniu. Kara za niesubordynację to nawet $500. Długoterminowe prognozy klimatyczne są mocno pesymistyczne, jako że susza może potrwać jeszcze całe lata, stąd problem zaopatrzenia “Miasta Aniołów” i okolic w wodę powinien zostać rozwiązany w jakiś inny sposób.

* Po aferze sprzed dwóch lat z Edwardem Snowdenem w roli głównej, który przed całym światem miał obnażyć amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) ujawniając jej sposoby i skalę inwigilacji zwykłych obywateli aż 1/3 Amerykanów wpadła w panikę próbując na własną rękę jakoś się zabezpieczyć przed prześwietlaniem ich za sprawą rządowych programów. Czyli stali się ostrożniejsi w komunikacji ze światem – telefonicznym oraz internetowym. Tylko czy ma to sens i jakie są faktyczne priorytety? Czy warto pomstować na ograniczenie wolności osobistej gdy na drugiej stronie szali jest nasze wspólne bezpieczeństwo? Fakt, że wybór jest trudny, jakkolwiek w obliczu ostatnich zamachów w Paryżu i Tunisie dla wszystkich posiadających choćby odrobinę wyobraźni alternatywa nie istnieje. Lepiej być kontrolowanym niż znaleźć się w oku cyklonu, czyli centrum jakiegoś nieprzewidywalnego ataku dżihadystów. I dobrze, aby wszyscy to zrozumieli.

* Sprawiedliwość bywa ślepa, czasami nawet niestety z dramatycznymi konsekwencjami. O skutkach fatalnie błędnych werdyktów sądowych dowiadujemy się raz za razem – i mających miejsce wszędzie na świecie. Ostatni przypadek dramatu absolutnie niewinnej osoby, a skazanej za zabójstwo dotarł do opinii publicznej za sprawą wyznaczenia odszkodowania w wysokości miliona dolarów za 39-letni pobyt w więzieniu. Mający dzisiaj 57 lat niejaki Ricky Jackson został skazany na karę śmierci, zamienioną później na dożywocie. No i na szczęście w tymże wielkim nieszczęściu wyrok nie został wykonany. W zeszłym roku Jackson został zwolniony z więzienia, gdy w końcu wyszło na jaw, że zeznania świadka zabójstwa biznesmena z Cleveland, do którego doszło w 1975 r., 13-letniego wtedy chłopca są fałszywe. Co stwierdził sam zeznający na niekorzyść podejrzanego i skazanego. Jak oznajmił po latach, był naciskany przez policjantów go przesłuchujących. Ciekawe, że sąd wydając dramatyczny wyrok opierał się na świadectwie nastolatka, a każdy, nawet podrzędny psycholog jest w stanie stwierdzić, iż w tym wieku wiarogodność jest mocna wątpliwa ze względu na inklinacje do konfabulacji i bezwiednym uleganiu naciskom innych. Na szczęście niewinnie skazany Ricky Jackson doczekał dnia dzisiejszego a odszkodowanie w wysokości miliona zielonych banknotów choćby częściowo wynagrodzi mu blisko 40-letni pobyt za kratami.

* Zakończyły się wstępne eliminacje – czyli przedbiegi – do wyborów prezydenckich w Polsce, które odbędą się 10 maja. To pierwsza tura, a dogrywka będzie miała miejsce 24 tego miesiącu w przypadku, gdy żaden z kandydatów nie uzyska ponad 50-procentowego poparcia wyborców. Demokracja to ponoć najlepszy z wszystkich ustrojów społeczno-politycznych, jakie kiedykolwiek znała ludzkość. Ma jednak także trochę inne, mniej ciekawe oblicze. Bo skoro wszyscy mogą publicznie mówić co chcą to i dochodzi raz za razem do zwykłej publicznej demonstracji głupoty, nawet gdy mamy przedbiegi do wyborów najważniejszej osoby w państwie. No i z tymże faktem wiązał się pokaz politycznego infantylizmu, dawanie sobie razów na poziomie dzieci w piaskownicy – a wynikało to z prostactwa powiązanego z niedouczeniem konkretnych kandydatów na kandydatów do prezydenckiego fotela. Gdy trzeba spełnić warunek formalny zbierając 100 tysięcy głosów poparcia “oryginały” i “czuby” w naturalny sposób przestają się liczyć. Na dzień dzisiejsi do faktycznej batalii zakwalifikowali się na razie mocniejsi kandydaci, w sondażach liczy się tylko 9, a to i tak jest chyba dużo za dużo. Marginalizowani są szaleńcy, jak sądowy zadymiarz Adam Słomka, mocno kontrowersyjny reżyser Grzegorz Braun, transseksualistka albo transseksualista (nie za bardzo wiem, jaka jest w tym wypadku właściwa forma) Anna Grodzka, której atut stanowiła aby jedynie jej odmienność, prezentując się w roli jarmarcznego dziwadła, jako że programowo była nijaka oferując tylko swoją “inność”, przewodniczący partii Dzielny Tata Zenon Nowak, walczący o równouprawnienie ojców-rozwodników odsuniętych od swych dzieci (lepsze jajo!), Dariusz Laski jako przedstawiciel Wspólnoty Patriotycznej Solidarnej Deliberacji (to też pyszne!). No ale i wśród już zakwalifikowanych do decydującego biegu o prezydenturę także nie brakuje ekscentryków. Według sondażu Millward Brown dla “Faktów” TVN i TVN24 w wyborach uczestniczyć powinno 60 procent uprawnionych Polaków. Stawce przewodzi aktualny prezydent RP Bronisław Komorowski, na którego chce głosować 46%, Andrzej Duda cieszy się poparciem 31%. Dalej plasują się nowy nieformalny przywódca anarchistów znad Wisły, jako że obiecujący zniszczenie wszystkich i wszystkiego odjazdowy muzyk Paweł Kukiz (5%), Magdalena Ogórek (Blondie/Barbie na prezydentę!!! Końcowe “ę” ze względu na ostatni trend, czyli feministyczną poprawność językową, paskudzącą okrutnie mowę ojczystą ale ponoć już obowiązującą), największy ekscentryk polskiej sceny politycznej, który na spotkania przedwyborcze będzie się udawał awionetką “AirKorwinOne” (na zdjęciu powyżej; dobre, dobre, bardzo dobre!) Janusz Korwin-Mikke i polityczny kameleon Janusz Palikot (wszyscy po 4%), Adam Jarubas (to ten śliczny-zagraniczny chłop – kandydat Ludowców – z przyfarbowaną na srebro grzywką co to mówi po węgiersku, bo w tym języku przepraszał braci Madziarów za obskurne zachowanie premiery Ewy Kopacz wobec premiera bratanków Viktora Orbána, a w kołach gospodyń wiejskich przygrywając na gitarze śpiewa Grechutę tak, że Świętej Pamięci Pan Marek w grobie się przewraca), Wanda Nowicka i narodowiec (czytaj: polski nacjonalista) Marian Kowalski (po 1 procent poparcia). Z sondażu CBOS z kolei wynika, iż Komorowskiego szanse na reelekcję w 1. turze batalii wynoszą 48 procent, a na Jarosława Kaczyńskiego marionetkę, czyli na Dudę (Andrzeja) chce głosować  20 procent Polaków. W sumie wkoło jest wesoło, a chyba będzie jeszcze śmieszniej, jako że sztaby wyborcze kandydatów ponoć szykują niespodzianki…

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us

foto: Twitter

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *