Nowojorski Blackstone nabył perłę Chicago, najwyższy budynek w “Wietrznym Mieście”.

Gdy kilka dni temu przygotowywałem materiał o najlepiej opłacanym prezesie giełdowej spółki na Wall Street ( http://www.meritum.us/2015/03/11/1-miliard-dolarow-rocznej-pensji/ ) naczytałem się o Blackstone Group LP co niemiara. Fundusz inwestycyjny, którym dowodzi Steve Schwarzman to prawdziwy rekin na rynku nieruchomości, nie tylko w Stanach Zjednoczonych, choć na tutejszym rynku ma w swoim portfolio oprócz setek biurowców i apartamentowców także ponad 50 tys. domów jednorodzinnych.

Ogłoszony właśnie zakup najwyższego budynku w Chicago jakim jest Willis Tower ( 233 S.Wacker Drive) sensacją więc bynajmniej nie jest. Pierwszy informację o podpisaniu kontraktu z brytyjską firmą Willis Gropu Holdings,Ltd. podał portal MarketWatch, cena nie wydaje się wygórowana – to 1,3 mld dolarów, choć jest rekordowa jeśli chodzi biurowiec poza Nowym Jorkiem. Budynek o wysokości 442 metrów ma 108 pięter, oddany do użytku w 1973 roku jeszcze w lipcu 2009 r. nosił nazwę Sears Tower, a po przejęciu przez londyńczyków został Willisem ku niechęci mieszkańców Chicago przyzwyczajonych do tego, że „od zawsze” mieściła się tam centrala sieci sklepów detalicznych (piąta pod względem sprzedaży w USA,  dziś siedzibą firmy jest w Hoffman Estates). W budynku na powierzchni 3,8 mln stóp kwadratowych mieści się nie tylko potężne skupisko biur, na pozostałym prawie milionie stóp ulokowano mieszkania, sale bankietowe, restauracje, punkty usługowe, sklepy, itd.

Willis Tower to wielka atrakcja turystyczna, na 103. piętrze znajduje się taras widokowy z panoramą na jezioro Michigan i sąsiednie stany. Rocznie przybywa tu ok. 1,6 mln turystów, odważniejsi mogą skorzystać ze „skydecków” wysuniętych z budynku, mające szklane podłogi konstrukcje cieszą się wielkim powodzeniem, choć przeznaczone są dla ludzi o mocnych nerwach. Blackstones planuje jeszcze rozbudować punkty widokowe by zwiększyć dochód z inwestycji z dotychczasowych 25 mln dolarów. Przykładem jest nowojorski Empire State Building, na szczyt którego co roku udaje się ok. 4,3 mln chętnych co przynosi po odjęciu kosztów ok. $82 mln, stanowiąc 40 proc. rocznego przychodu.

Oczywiście najważniejsze jest wynajęcie powierzchni biurowej, w Willis Tower to najwyższej klasy biura z klientelą z najwyższej półki. Cena stopy kwadratowej w drapaczu chmur bynajmniej nie jest jednak wygórowana (oczywiście dla gigantów typu Met Life czy United Airlines) i wynosi aktualnie $340, dużo mniej niż średnia dla tak luksusowych wieżowców w centrach innych dużych aglomeracji.

Według MarketWatch w 2004 roku budynek sprzedano za $841 mln, wynegocjowane $1,3 mld jest więc opłacalną kwotą dla sprzedającego. Ciekawe jakie komisowe wziął Douglas Harmon z Eastdil Secured, który był jedynym, ekskluzywnym pośrednikiem przy tej transakcji…

A swoją drogą czy to moralne, że inwestorzy i bankierzy z Wall Street odpowiedzialni w pełni za straszliwy kryzys na rynku finansowym teraz, gdy ceny nieruchomości spadły drastycznie w wyniku ich przestępczej nieomal działalności, wykupują za bezcen zabrane ludziom przez instytucje finansowe mieszkania i domy? Zamieniają miliony byłych właścicieli głównego celu „amerykańskiego snu” w armię wynajmujących za grubą forsę „renciarzy” i za ich zdobyte ciężką pracą pieniądze nabywają drugi co wielkości amerykański wieżowiec.

Aż chciałoby się zaśpiewać za Andrzejem Sikorowskim: „Jak kapitalizm to kapitalizm”… A może papież Franciszek się myli i „greedy is good” naprawdę?

Sławomir Sobczak

foto: Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *