Jak długo kierownictwo NHL będzie tolerować chamskie zachowania zawodników na lodowisku, tak długo będzie ona tracić najlepszych swoich graczy. Nawiązuje tutaj do sytuacji z pierwszej tercji wczorajszego meczu Chicago Blackhawks z Florida Panthers, kiedy to obrońca gości Alex Petrovic nieprzepisowym uderzeniem z tyłu powalił na lód Patricka Kane’a. Najlepszy zawodnik Hawks, a także jeden z najlepszych w całej National Hockey League, padając uderzył również w bandę doznając kontuzji barku. Uraz ten wykluczy Kane’a z gry na ładnych parę tygodni. Jak duża jest to strata dla chicagowian nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć.

Dlaczego winię w tym miejscu NHL? Otóż dlatego, że gdyby wyznaczeni przez tę ligę sędziowie od początku prowadzili spotkania zgodnie z regulaminem hokeja i karali hokeistów od pierwszego gwizdka tak jak należy (wczoraj zanim doszło do kontuzji Kane’a goście trzykrotnie atakowali głowy graczy gospodarzy), to do tejże kontuzji by nie doszło. A tak będzie się teraz dyskutowało więcej o tym czy było to zagranie celowe, czy też nie i ewentualnie na jak długo Petrovic powinien być zawieszony. Obstawiam, że wydział dyscypliny NHL uzna, iż o ile uderzenie z tylu Petrovica było celowe to kontuzja Kane’a oceniona zostanie już jako nieszczęśliwy zbieg okoliczności.

Wracając już do samego meczu to trzeba przyznać, że toczył się on w bardzo dobrym tempie. Pierwsze 40 minut gry to przewaga Hawks i dwie zdobyte bramki po strzałach Toewsa i Versteega.

W ostatniej odsłonie spotkania wyglądało jednak, iż chicagowianom zabrakło nieco sił, a zdesperowani Panthers podkręcili tempo i doprowadzili szczęśliwie do wyrównania (przy drugim golu dla gości krążek wpadł do bramki Hawks po odbiciu się od nogi Keitha).

W dogrywce wspomniany Keith miał znakomitą okazję do zdobycia zwycięskiej bramki, ale zamiast strzelać próbował kiwać i krążek stracił. Florida przechwyciła złe zagranie obrońcy Hawks i przez kolejną minutę nie wypuściła gospodarzy z ich strefy obrony. Gdyby nie znakomita gra w bramce Scotta Darlinga Panthers w dogrywce mecz ten by wygrali. Stało się jednak inaczej i doszło do rzutów karnych, które lepiej wykonywali Hawks i zasłużenie pojedynek ten wygrali 3:2. Podkreślić też należy, że golkiper Blackhawks uniemożliwił gościom strzelenia karnego również w regulaminowym czasie, a dokładnie w drugiej odsłonie gry.

Obie drużyny spotkają się w Miami już w czwartek i należy spodziewać się kolejnych twardych 60 minut. Mam tylko osobiste ciche życzenie, aby tym razem NHL do akcji skierowała swoich najlepszych sędziów.

* CHICAGO BLACKHAWKS – FLORIDA PANTHERS 3:2 po rzutach karnych (1:0, 1:0, 0:2, 0:0, karne 2:0)
1:0 Toews (18. gol w sezonie, podczas gry w przewadze) asysty: Hossa i Seabrook 9.25 min.
2:0 Versteeg (13.) asysty: Sharp i Richards 34.28 min.
2:1 Jokinen (6.) asysty: Boyes i Barkov 52.23 min.
2:2 Trocheck (5.) asysty: Fleischmann i Kampfer 56.31 min.

Karne: 2-0 (Toews i Sharp)

Strzały na bramkę: 38-36 na korzyść Hawks.

Leszek Zuwalski

meritum.us

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *