Historia chicagowskiego księdza współpracującego z mafią to materiał na scenariusz hollywoodzkiego filmu i niewykluczone, że autor – Nick Allen z Associated Press będzie w produkcję zaangażowany.

Opowieść rozpoczyna się w marcu 2011 r. w więzieniu o maksymalnym rygorze w Spriegfield w Missouri gdzie Frank Calabrese Sr poprosił o spowiedź i komunię świętą. „Frankie Breeze” odsiaduje tu długoletni wyrok za współudział w 13 morderstwach popełnionych w nader brutalny sposób, m.in. za pomocą linki i brzytwy. To nie była jednak próba uzyskania boskiego przebaczenia, a rzymskokatolicki ksiądz Eugene Klein udając kapłańską posługę w książeczce do nabożeństwa przemycał dla gangstera poufne wiadomości. Działało to też w drugą stronę więc gdy Calabrese przyjmował komunię włożył w poły księdza sutanny greps dotyczący ukradzionych niegdyś skrzypiec. To miał być słynny Stradivarius, rzadki instrument sprzed 250 lat zwinięty przez Franka C. zanim trafił za kratki. Calabrese był po tym, jak na sali sądowej bezdźwięcznie ogłosił prokuratorowi „Jesteś martwy”, w pełnej izolacji, dostęp doń mieli tylko jego prawnik i kapłan.

Klein był przez dwa lata spowiednikiem, a przy okazji dostarczycielem słodkości i kopii psalmów dla kryminalisty działając też jako mafijny listonosz.  Wiadomość o tym, że w letnim domu przestępcy w Wisconsin za ścianą na strychu ukryte są skrzypce o wartości 26 mln dolarów (!) miała uratować skarb ukryty w nieruchomości przeznaczonej przez władze do sprzedaży by pokryć odszkodowanie dla ofiar zwyrodnialca, które sędzia wycenił na $4,4 mln. Desperacja gangstera musiała być zaiste wielka: “Miej ze sobą latarkę” – pisał w liściku opisując gdzie dokładnie ukrył łup należący przed kradzieżą do słynnego muzyka Liberace.

Będący 40 lat księdzem Klein skłamał następnie władzom więziennym, iż potrzebuje kilka dni by zająć się chorą matką i udał się do Chicago by w restauracji Zsa Zsa spotkać się z kumplami gangstera. Następnym krokiem było udawanie potencjalnego nabywcy domu, który – jak się jednak okazało – został już sprzedany. Tu napięcie spada niestety do zera, więzienni strażnicy zaniepokojeni częstymi odwiedzinami kryminalisty przez kapłana sprawdzili nagrania z kamer, monitoring wykazał niezbicie, że zamiast czekolady ksiądz-degenerat przekazywał i odbierał liściki od Calabrese. Przyciśnięty do muru Klein przyznał się i ujawnił sekret mordercy. W czerwcu ub. roku  został skazany na pięć lat więzienia. Calabrese zmarł trzy lata temu mając 75 lat, skrzypiec nie odnaleziono.

Ta historia może mieć jednak dalszy ciąg, w jednym z domów gangstera znaleziono dokumenty dotyczące instrumentu z 1764 roku. Choć na certyfikacie jest emblemat Stradivariego to z całą pewnością skrzypce powstały w pracowni Giuseppe Antonio Artalliego i warte są miliony dolarów.

Czy poszukiwania cennego instrumentu to tylko mityczna podróż za „jednorożcem”, czy też leżą ukryte za jakąś ścianą amerykańskiego domu? Póki co dziś już  66-letni Klein w wystąpieniu publicznym kilka dni temu przyznał się do winy i jako długoletni, dziś emerytowany pracownik U.S. Bureau of Prisons, pewnie odsiadki uniknie. Pozostają jednak dwa pytania, co z tymi skrzypcami i – może ważniejsze – co skłoniło doświadczonego kapelana do współpracy ze zdeklarowanym mordercą i zwyrodnialcem?

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: theguardian.com

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *