5. najpotężniejsza w historii Chicago burza śnieżna nawiedziła w miniony weekend naszą aglomerację. Padający z nieba bez przerwy przez 30 godzin biały puch spowodował częściowy paraliż komunikacyjny Chicagolandu. 

Stosunkowo łagodna do tej pory zima rozpieściła na tyle chicagowian, iż pomalutku zaczęto już wypatrywać wiosny. Tymczasem niespodziewanie przypomnieliśmy sobie co faktycznie oznacza słowo “zima” dla mieszkańców metropolii nad jeziorem Michigan. Od sobotniego wieczoru do 1 w nocy z niedzieli na poniedziałek non-stop padał śnieg, którego pokrywa dochodziła do pół metra. Porywisty wiatr powodował natomiast, iż tworzyły się zaspy nawet ponadmetrowe. Około 500 pługów śnieżnych i piaskarek skierowano do utrzymania w przejezdności głównych arterii komunikacyjnych, boczne drogi starali się odśnieżać we własnym zakresie mieszkańcy, w większości przypadków aura jednak wzięła górę i samochody grzęzły w śniegowych zaspach. Dopiero w poniedziałek miało miejsce pospolite ruszenie, czyli kto żyw ruszył do odśnieżania swoich posesji, chodników i fragmentów ulic przed domami. Wszędzie widzieliśmy powszechne – jak to od niedawna w Polsce nazywają tę czynność – łopatowanie.

Blisko 1700 lotów z obu chicagowskich lotnisk zostało w niedzielę odwołanych, w poniedziałek publiczne szkoły i wyższe uczelnie były zamknięte, wielu chicagowian z przyczyn czysto technicznych nie dotarło do pracy. A przymusowe urlopy wykorzystywano na… odśnieżanie.

Tekst i zdjęcia

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *