Korespondent meritum.us w Polsce Sławomir Sobczak spotkał się nowym-starym prezydentem Krakowa, Jackiem Majchrowskim. Jego 4. z rzędu kadencja świadczy o wielkim zaufaniu, jakim darzą akurat tego polityka – chociaż może bardziej: świetnego gospodarza – mieszkańcy podwawelskiego grodu. Krakusy to konserwatyści wychodzący z założenia, iż nie trzeba zmieniać czegoś, co zmiany nie wymaga. Dobre trzeba szanować, hołubić, eliminując niebezpieczne personalne eksperymenty, a że Majchrowski powszechnie w królewskim Krakowie postrzegany jest jako dobry włodarz to i uzyskał prolongatę na rządzenie najpiękniejszym polskim miastem.

Sławomir Sobczak: – Panie Prezydencie! Po pierwsze, gratuluję zwycięstwa w wyborach na włodarza Królewskiego Miasta Kraków. To będzie już czwarta Pańska kadencja, wyścig o fotel nie był jednak spacerkiem, choć wraz z Pana przeciwnikiem Markiem Lasotą w licznych debatach pokazaliście, że można się z klasą spierać o pryncypia i przedstawić rozsądne propozycje rozwoju i zarządzania niemal milionowym miastem. Lista dokonań Krakowa podczas trzech Pana kadencji jest imponująca, nie mogło się z pewnością udać wszystko. Co uważa Pan za swoją osobistą porażkę?

Jacek Majchrowski: – Myślę, że każdy patrząc na swoją pracę dochodzi do wniosku po fakcie, że coś można było zrobić lepiej i inaczej. Też mam oczywiście takie przemyślenia, jednak cele, które sobie założyłem udało mi się spełnić : w pierwszej kadencji nadrabiałem zapóźnienia cywilizacyjne – budowaliśmy np. wodociągi i kanalizację na peryferiach Krakowa. Druga i trzecia kadencja to budowanie roli Krakowa jako metropolii, zwieńczeniem tego było oddanie w mijającym roku do użytku Kraków Areny, największej i najnowocześniejszej obecnie w Polsce hali widowiskowo-sportowej i Centrum Kongresowego – oryginalnego budynku pod względem architektonicznym z pięknym widokiem na Wawel. Teraz czas na skupienie się na drobniejszych sprawach, które sprawią, że w Krakowie będzie się żyło coraz wygodniej. Co do porażki… Gdy patrzę na to, jak bardzo zmienił się Kraków przez ostatnie 12 lat, to czasem żałuję, że na wiele niezbędnych miastu inwestycji musieliśmy czekać tak długo. Trudno to jednak nazwać osobistą porażką – wykupy terenów, rozmaite uzgodnienia, wykonanie projektów i uzyskanie pozwoleń – to wszystko trwa. Przykład? Gdy zostałem prezydentem Krakowa w 2002 roku rozpocząłem starania o budowę Centrum Kongresowego, ponieważ zawsze uważałem, że taki obiekt jest potrzebny dla rozwoju naszego miasta. Obiekt został ukończony dopiero przed dwoma miesiącami i już mamy potwierdzenie, jak bardzo był potrzebny. Kalendarz imprez na najbliższe lata wypełnia się błyskawicznie.

– 19 listopada rada miejska zaaprobowała projekt budżetu Chicago na 2015 rok wynoszący 8 mld 900 mln dolarów. Czwarty rok z rzędu udało się dokonać tego bez podnoszenia podatków od nieruchomości, sprzedaży i paliwowego. W przypadku Chicago to znaczne kwoty: 9,25% od wszystkich towarów nabywanych, podatek katastralny – który Polsce jest wręcz symboliczny – to wydatek kilku, a czasem kilkudziesięciu tysięcy dolarów rocznie, no i w cenę każdego wyrobu tytoniowego, spirytusowego czy paliwa wliczone są także niemałe kwoty zasilające kasę miejską. Jakimi zasobami pieniężnymi dysponuje Kraków, skąd pochodzą i jak są dystrybuowane?

– Budżet Krakowa to ponad 4 mld zł. Oczywiście jest to dosyć zawiła tematyka, jednak – upraszczając – można go podzielić na trzy części: dwie pochodzą bezpośrednio z budżetu państwa i są przekazywane miastu w formie subwencji i dotacji na określone zadania. Trzecia część to dochody własne miasta pochodzące przede wszystkim z gospodarowania nieruchomościami miasta, z podatków i opłat lokalnych itd. Utrzymanie samego funkcjonowania takiego miasta jak Kraków, czyli tzw. wydatki bieżące to w skali roku koszt ok. 3,5 mld zł, z czego największe są wydatki na oświatę – ok. 1 mld zł. Pozostałą kwotę – 600-700 mln zł wydajemy rocznie na inwestycje.

– Do Starego Kraju z USA wróciło w ostatnich latach kilkaset tysięcy Polaków, także do Małopolski i Krakowa przybywają ci, którym kryzys i restrykcyjna polityka obecnej administracji odebrał sens przebywania na emigracji oraz pokolenie solidarnościowej fali wkraczające w wiek emerytalny. Znam wiele przykładów osób – sam również przeszedłem górzystą ścieżkę załatwiania spraw w urzędach – które na korytarzach spędziły wiele godzin i czekały na wyrobienie dokumentów niezbędnych do życia wiele tygodni, a czasem i miesięcy. Czy naprawdę w świecie Internetu konieczne są np. wycieczki do miejsca urodzenia po brakujący dokument? Wyrobienie prawa jazdy w Chicago zajmuje kilka godzin, przedłużenie ważności kilkadziesiąt minut, abstrahując przy tym, że opłata jest niższa od polskiej, a przecież zarobki kilkakrotnie wyższe.

– Zgadzam się z Panem całkowicie, że przy obecnym rozwoju techniki, nie ma potrzeby stania w kolejkach w urzędzie. Nie zależy to jednak od dobrej woli urzędników, tylko od obowiązujących w Polsce przepisów, z którymi zresztą staramy się walczyć, przekazując parlamentarzystom i członkom rządu nasze postulaty dotyczące uproszczenia pewnych procedur. Kraków jest liderem wśród polskich miast, jeśli chodzi o możliwość załatwienia spraw urzędowych przez internet. Nie wychodząc z domu krakowianie mają dostęp do 104 usług. Dla porównania, w drugiej w zestawieniu Łodzi przez internet załatwimy jedynie 55 spraw. Część dostępnych przez Internet procedur wymaga jednak by na koniec przyjść do urzędu, złożyć podpis  i osobiście odebrać dokument. Na to nie jesteśmy sami w stanie nic poradzić. Staramy się jednak, by załatwianie urzędowych spraw nie było katorgą. Dlatego wydłużyliśmy tak czas pracy urzędu, by można było sprawy załatwiać po południu, nie biorąc urlopu. Otworzyliśmy także punkt obsługi mieszkańca w jednaj z galerii handlowych, by sprawy urzędowe można było załatwić podczas zakupów. Także sobotnich. Rozmawiamy już z kolejnymi galeriami, bo to rozwiązanie sprawdziło się doskonale.

– Właśnie opublikowany raport mówi, iż w tym roku Kraków do grudnia odwiedziło niemal 10 mln osób, z czego 4,2 proc. to przybysze ze Stanów Zjednoczonych. Spora część z tej ogromnej rzeszy osób to Polonusi. Jaki pomysł na zatrzymanie ich jak najdłużej mają władze miejskie? Czy organizowane są specjalne imprezy akcentujące związek miasta – w którym działa konsulat amerykański – z USA i Polonią, czy w ratuszu jest wydział „amerykański”?

– Nie mamy wydziałów, które „specjalizowałyby” się w kontaktach tylko z jednym krajem. W Kancelarii Prezydenta działa natomiast Biuro Współpracy Zagranicznej, są tam zatrudnione osoby, które koordynują współpracę z poszczególnymi partnerskimi miastami amerykańskimi – Rochester i San Francisco oraz z Polonią. Partnerami są dla nas działające tam Komitety Siostrzane, urzędy miejskie lub konsulaty honorowe RP. Bardzo dobre kontakty mamy także z konsulatem USA w Krakowie. Organizujemy więc wydarzenia, które mieszkańcom przybliżają przede wszystkim osiągnięcia kulturalne naszych partnerów. Jak najdłużej staramy się zatrzymywać w Krakowie nie tylko Polonusów, ale w ogóle turystów odwiedzających nasze miasto. Dlatego zawsze powtarzam, że Kraków musi poszerzać swoją ofertę kulturalną, by dawać pretekst do powrotu. W czasie pierwszej wizyty ktoś pewnie zwiedzi Wawel, zobaczy Sukiennice i Kościół Mariacki. Ale być może wróci, by wziąć udział w doskonałym, na światowym poziomie festiwalu, czy też obejrzeć np. Rynek Podziemny i Fabrykę Oskara Schindlera, którego historię opowiedział film Stevena Spielberga, dzięki czemu nasze muzeum ciągle bije rekordy popularności wśród zagranicznych turystów.

– Chicago to ogromne miasto rozciągające się na 606 km kwadratowych, z prawie 3 mln mieszkańców. W samym tylko mieście (w aglomeracji zajmującej 28 tys. km kwadratowych zwanej Chicagoland mieszka 9,5 mln osób) mamy 552 parki miejskie na 3 tys. hektarach z pełną infrastrukturą sportową jak: hale sportowe, baseny, plaże, wybiegi dla psów, jest kilkaset boisk piłkarskich i kilka tysięcy kortów tenisowych – wszystko jest darmowe i do dyspozycji od świtu do 23:00. Czy Kraków jest skazany na Błonia, Orliki, zamknięty Zakrzówek, kilka basenów i prywatne kluby, gdzie godzina wynajęcia kortu to 85 zł za godzinę, a 60 minut pluskania w maleńkim baseniku to wydatek rzędu kilkunastu złotych?

– Kraków jest znacznie mniejszym miastem, bo mamy razem ze studentami ok. 1 mln mieszkańców. Sprawy związane z zielenią i rekreacją w całym kraju przez lata były zaniedbane. Gdy dziesięć lat temu Polska zaczęła korzystać z funduszy unijnych, w pierwszej kolejności oczywiście zaczęło powstawać to co najpilniejsze – drogi, oczyszczalnie ścieków, itp. Teraz gdy nadrobiliśmy te zaległości, więcej pieniędzy możemy wydawać na inwestycje poprawiające komfort życia w mieście. Od kiedy zostałem prezydentem w Krakowie zmodernizowaliśmy 3 stadiony piłkarskie, a właściwie należałoby powiedzieć, że stadiony Cracovii i Wisły zostały wybudowane od początku, powstało 14 „Orlików”, 19 sal gimnastycznych, 4 kryte baseny, 78 boisk sportowych przyszkolnych zostało zmodernizowanych lub wybudowanych od podstaw. Na terenach należących do klubów sportowych wybudowaliśmy 10 boisk  wielofunkcyjnych, powstało także 5 wielofunkcyjnych ośrodków sportowo-rekreacyjnych. Jako ciekawostkę mogę dodać, że w Krakowie na os. Lubicz zostało przed kilkoma tygodniami otwarte Narodowego Centrum Rugby. Proszę mi wierzyć, że plany na kolejne cztery lata mam równie bogate. Nie tylko jeżeli chodzi o obiekty sportowe, ale też parki, m. in. wspomniany przez Pana Zakrzówek. Ponieważ teraz teren wokół zalewu jest w dużej mierze terenem prywatnym, trwają właśnie rozmowy z właścicielami na temat zamiany działek, by miasto mogło w tym miejscu stworzyć park. Zważywszy na niezwykłą malowniczość tego miejsca, z pewnością będzie to krakowska perełka.

 – Chicago odniosło wielki sukces w walce z bazgrzącymi po ścianach, oczywiście graffiti jest i będzie, ale to nie jest już taki problem jak 20 lat temu. Na imprezach sportowych publiczność czuje się bezpiecznie, nie ma lokalnych wojen kibiców, które przenoszą się na ulice. Włodarze miasta 25 lat temu rozpoczęli walkę o umieszczenie bezdomnych w ośrodkach, ich liczba zmalała, a w centrum Chicago w ogóle żebrzących nie ma. Te i inne problemy wielkiego miasta to efekt wieloletnich dyskusji polityków i działaczy oraz mieszkańców Chicago. Są gotowe recepty, czy nie warto z nich skorzystać?

– Zawsze warto porównywać doświadczenia. Jestem jednak tutaj dosyć sceptyczny. Czasem trudno jest przenieść doświadczenia z jednego miasta do drugiego w ramach jednego kraju, a co dopiero zza oceanu. Przede wszystkim mam na myśli zupełnie inne uwarunkowania prawne, kompetencje poszczególnych służb, czy w końcu specyfikę miejsca. Walczymy z graffiti, cenne są dla nas także wszelkie oddolne inicjatywy mieszkańców w tej sprawie. Stałą bolączkę jest problem przestępców, identyfikujących się z klubami piłkarskimi, dlatego też miasto ściśle współpracuje z policją. Jesteśmy także na etapie opracowywania projektu nowoczesnego monitoringu, który poprawi poczucie bezpieczeństwa mieszkańców i jednocześnie wesprze np. walkę z nielegalnym graffiti. Jednego jestem pewien: podobnie jak w Chicago potrzebna jest współpraca władz miasta, stowarzyszeń i samych mieszkańców, bo osiągnąć zadowalający efekt. Na marginesie dodam tylko, że Kraków nie odbiega stanem bezpieczeństwa od innych dużych polskich miast, a od kilku lat wręcz obserwujemy, że przestępstw jest coraz mniej.

– Do Krakowa wróci w ciągu najbliższych kilkunastu lat – osiągnąwszy wiek emerytalny – rzesza emigrantów z całego świata. Czy nie warto pomyśleć o inwestycji, być może z kapitałem polonijnym, skupiającej się na zapewnieniu im godnych warunków na jesień życia? Nie wszyscy mają zabezpieczone lokum, mają jednak godziwe, jak na Polskę świadczenia.

– To ciekawy pomysł, ale jestem szczerze przekonany, że osoby zamożniejsze wracające po emigracji nie będą miały w Krakowie żadnego problemu ze znalezieniem odpowiadającego im mieszkania. Bardzo duży wybór jest zarówno na rynku pierwotnym jak i wtórnym oraz na wynajem. Być może Pana pomysł jest wart przedyskutowania z krakowskimi deweloperami. Zadaniem gminy jest przede wszystkim pomoc tym, którzy znajdują się w bardzo trudnej sytuacji finansowej i rodzinnej, i nie są w stanie sami sobie godziwego lokum zapewnić. Jesteśmy jednym z nielicznych miast w Polsce, które decyduje się na samodzielną budowę osiedli komunalnych. Właśnie rozpoczęliśmy budowę kolejnego, a w planach mamy już następne tego typu inwestycje. Nie ukrywam jednak, że potrzeby są większe niż nasze możliwości.

– Co myśli Pan o idei, by w najbliższej przyszłości skonsolidować działania wielu instytucji próbujących robić biznes w Chicago i uczelni walczących o polonijnych studentów? Dni Krakowa w Chicago to byłaby także możliwość zaprezentowania możliwości turystycznych i kulturalnych stolicy Małopolski oraz regionu, a może i podreperowania Towarzystwa Przyjaciół Krakowa, w ostatnich czasach mocno osłabionego podziałami, dziś nawet z zarządem komisarycznym?

– Nie jest to nowy pomysł, rozglądamy się za partnerami w realizacji takiego projektu zarówno po stronie amerykańskiej jak i polskiej, bo proszę pamiętać, że wiąże się to z olbrzymimi kosztami. Bardzo bym jednak chciał, by takie wydarzenie w przyszłości mogło dojść do skutku, bo jestem przekonany o korzyściach płynących z  takiej formy promocji dla obu stron.

– Na koniec jako rezydent Krakowa z dopiero dwuletnim stażem chcę Panu podziękować za zrealizowane projekty, dzięki którym mogę obejrzeć sportowe zmagania na pięknych stadionach i w największej w Polsce hali sportowej. Jako mieszkaniec Ruczaju dziękuję za możliwość znalezienia się w centrum miasta w kilkanaście minut jadąc samochodem, a w przypadku komunikacji miejskiej w pół godziny od wyjścia z domu. Po latach na obczyźnie widzę w Krakowie ogromne zmiany na lepsze, na moich już wszak oczach postawiono Centrum Kongresowe, stanęło kilkadziesiąt budynków i wciąż powstają nowe. Choć wiele rzeczy w mieście nieco razi uważam się za szczęśliwca mieszkając w mieście Kraka i mam nadzieję, że za 4 lata to miasto będzie jeszcze piękniejsze. Zapraszamy do Chicago!

– Dziękuję za miłe słowa! Kraków zmienia się każdego dnia i zapraszam wszystkich Państwa do nas, by osobiście mogli się Państwo o tym przekonać. Założę się, że jeżeli w Krakowie ktoś nie był przez kilka lat nie pozna wielu rejonów miasta. Nie tylko wyrosły nowe dzielnice, ale wypiękniało zabytkowe centrum. Życzę też Państwu w nowym roku spełnienia wszystkich marzeń. Oby nowy rok był lepszy od odchodzącego!

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: Urząd Miasta Krakowa

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *