Plejada gwiazd przyjechała dzisiaj z zachodniego wybrzeża do Chicago. W drużynie San Jose Sharks występuje bowiem wielu znakomitych hokeistów, że wspomnieć tylko takie nazwiska jak Thornton, Couture, Marleau czy Pavelski. Od wielu lat eksperci NHL typują tę drużynę do grona faworytów wygrania Stanley Cup i od wielu też lat zespół ten w decydujących momentach playoffs zawodzi. Nie zmienia to jednak faktu, że co roku każdy mecz Chicago Blackhawks z San Jose Sharks to pojedynki stojące na najwyższym poziomie.

W niedzielny wieczór było nieco inaczej. Poziom gry obu drużyn wahał się od najlepszego do średniego, ale zacięcia i walki na lodowisku nie brakowało. Hawks zaczęli znakomicie, bo od trzech goli, strzelonych przez obrońców: Trevora van Riemsdyka (pierwszy gol w karierze NHL), Brenta Seabrooka i Niklasa Hjalmarssona. Szczególnie bramka Szweda zasługuje na wyróżnienie, a to za sprawą Mariana Hossy, który wyłożył krążek koledze z drużyny w taki sposób, że Hjalmarsson musiał celnie strzelić do siatki Antti Niemiego. Goście odpowiedzieli golem Joe Pavelskiego, który zmienił kierunek lotu krążka po strzale z dystansu Justina Brauna i wykorzystał fakt, iż żaden z chicagowskich obrońców nie zauważył go stojącego samotnie przed bramką Crawforda.

Drugie 20 minut spotkania to przewaga San Jose. Gola na 2:3 strzelił ponownie Pavelski, wykorzystując przewagę liczebną swojej drużyny. Na ławce kar przebywał wówczas nie najlepiej grający wczoraj Andrew Shaw. Po tym trafieniu goście poczuli wiatr w żagle i stworzyli parę bardzo dobrych sytuacji strzeleckich. Na wysokości zadania stanął jednak Corey Crawford, który pozwolił swoim kolegom na opanowanie nerwów i powrót do “swojej” gry. Trzeba oddać także honor chicagowianom, którzy mimo przeżywania kryzysu po prostu walczyli.

Zaowocowało to w trzeciej tercji ponownym przejęciem inicjatywy przez Hawks i strzeleniem 2 goli. Na 4:2 podwyższył po indywidualnej akcji i pięknym strzale Bryan Bickell, a na 5:2 Jonathan Toews trafieniem do pustej bramki. Sharks po tych dwóch ciosach potrafili już tylko prowokować, co “zaowocowało” dwoma bojkami.

 * CHICAGO BLACKHAWKS – SAN JOSE SHARKS 5:2 (3:1, 0:1, 2:0)
1:0 Van Riemsdyk (1. gol w sezonie) asysta: Toews 12.00 min.
2:0 Seabrook (3.) asysty: Richards i Regin 14.10 min.
3:0 Hjalmarsson (1.) asysty: Hossa i Kruger 14.34 min.
3:1 Pavelski (6.) asysty: Braun i Thornton 15.32 min.
3:2 Pavelski (7., podczas gry w przewadze) asysty:  Thornton i Marleau 24.51 min.    
4:2 Bickell (2.) asysty: Oduya i Saad 55.18 min.
5:2 Toews (6., do pustej bramki) asysty: Kane i Keith 58.03 min.

Strzały na bramkę: 37-34 na korzyść Hawks.

We wtorek pojedynek z Tampa Bay Lightning, zespołem z najlepszym bilansem punktowym w NHL.

Leszek Zuwalski

meritum.us

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *