Chrześcijańskie Zaduszki tkwią korzeniami w pogańskiej tradycji – pisze Krzysztof Kowalski.

„Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie” – mawiał Stanisław Jachowicz. Te słowa pasują jak ulał do zachwytów nad dynią wyszczerzoną w uśmiechu z okazji Święta Zmarłych. W polskiej tradycji nie kojarzy się ono z maskaradą, wielu ludzi nie potrafi wykrzesać z siebie entuzjazmu dla amerykańskiego Halloween.

Nasze zwyczaje związane ze wspominaniem zmarłych wywodzą się z czasów pogańskich. Kościół zdołał je „ochrzcić”, wprowadzając Dzień Wszystkich Świętych obchodzony 1 listopada (IX w.) i Dzień Zaduszny (X w.).

Ale w Polsce wspominanie zmarłych jeszcze długo odbywało się na sposób pogański. „Dziady: jest to nazwisko uroczystości obchodzonej dotąd między pospólstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandii na pamiątkę dziadów, czyli w ogólności zmarłych przodków. Uroczystość ta początkiem swoim sięga czasów pogańskich i zwała się  niegdyś ucztą kozła, na której przewodniczył Koźlarz, Huslar, Guślarz, razem kapłan i poeta. Dziś pospólstwo święci dziady tajemnie w kaplicach lub pustych domach niedaleko cmentarza” – napisał Adam Mickiewicz w objaśnieniach do swojego arcydzieła.

Z ducha dziadów wywodzi się zwyczaj zapalania zniczy na grobach. To spadek po ogniskach palonych na mogiłach, aby ogrzewać dusze. Ogniska rozpalano także na rozstajach, aby wskazywać im drogę. Chrust na te ogniska ludzie przynosili przez cały rok, każdy, kto przechodził obok, dokładał do stosu gałązkę.

Duszom nie tylko przyświecano, ale także je karmiono. Do II wojny na wsiach utrzymywał się zwyczaj pieczenia chleba, gotowania kaszy, kutii w przeddzień Wszystkich Świętych i stawiania razem z wódką na noc na stole (prawosławni stawiali na grobach). Obok kładziono ręcznik, mydło i wodę. Na noc uchylano duszom drzwi.

Przed Zaduszkami po zmroku nie uchodziło ubijać masła, maglować bielizny, deptać kapusty, ciąć sieczki, wylewać pomyj i spluwać, aby nie urazić i nie znieważyć duszy odwiedzającej domostwo.

Natomiast w sam Dzień Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny na jałmużnę i poczęstunek mogli liczyć żebracy, bo taką mizerną postać może przybrać bliski zmarły, aby sprawdzić, jak toczą się sprawy na porzuconym przez niego padole.

Dziś przed 1 listopada ludzie porządkują groby i ozdabiają je kwiatami. To echo zwyczaju,  jaki zanotował Oskar Kolberg: „Sprzątali po izbach, myli szczotkami ściany drewniane, sufity, piece bielili wapnem, bo w ten dzień każdy zmarły nawiedza swój dom”.

Jak do tej tradycji ma się Halloween? Dla ludzi, dla których ex occidente lux, nie ma to znaczenia.

Krzysztof Kowalski

Rzeczpospolita

fot: zirkon777.de

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *