– Nie brałem udziału w rozmowie Tusk-Putin, a ponieważ kwestia dotyczy wywiadu prasowego, informacje na ten temat znajdą się również w wywiadzie, którego udzieliłem jednemu z portali – oświadczył marszałek Radosław Sikorski podczas spotkania z dziennikarzami w Sejmie.

Sikorski odmówił udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień dotyczących wywiadu dla magazynu “Politico”.

Uparcie odsyłał dziennikarzy do niewymienionego z nazwy portalu, w którym znajdą się wyjaśnienia na temat jego słów o propozycji Władimira Putina złożonej Donaldowi Tuskowi. Miała to być oferta udziału w rozbiorze Ukrainy, “sztucznego tworu”, w zamian za Lwów, który według Putina jest “polskim miastem”.

Według Sikorskiego, dziennikarz magazynu “Politico”, Ben Judah, nadinterpretował jego słowa, a wywiad nie był autoryzowany. Judah z kolei twierdzi, że Sikorski użył dokładnie takich słów, a on jako amerykański dziennikarz nie zna terminu “autoryzacja”.

Kreml uznał rewelacje Sikorskiego za “kompletną bzdurę”.

Premier Kopacz: Nie będę tolerować takiego zachowania

Premier Kopacz była oburzona zachowaniem marszałka Radosława Sikorskiego i przeprosiła za nie dziennikarzy.

– Nie będę tego tolerować – zapowiedziała.

Sikorski dla wyborczej.pl: Biorę odpowiedzialność

Zgodnie z zapowiedzią Sikorskiego na stronie wyborcza.pl pojawił się wywiad z obecnym marszałkiem Sejmu.

W rozmowie Sikorski podkreślił, że nie był świadkiem rozmowy Donalda Tuska z Władimirem Putinem, ale że “dotarła do niego relacja”. Miały wówczas paść słowa, “które wtedy można było wziąć za aluzję historyczną albo ponury żart”. Sikorski stwierdził także, że przecież do rozbioru Ukrainy faktycznie doszło, a prezydent Rosji takim językiem rozmawia z wieloma przywódcami i przypomniał, jak Putin w rozmowie z przewodniczącym Barroso powiedział, że w ciągu dwóch tygodni może zająć Kijów.

Sikorski przyznał, że w 2008 roku, gdy miała miejsce wspomniana rozmowa, słowa te zabrzmiały surrealistycznie.

Pytany, dlaczego ani on, ani premier Tusk nie poinformowali o tej rozmowie, Sikorski powiedział, że aluzje rzucane przez Putina okazały się znaczące dopiero po wojnie z Gruzją, po szczycie NATO w Bukareszcie, gdy Putin mówił o Ukrainie jako o “sztucznym tworze”, i po aneksji Krymu.

Powiedział także, że problem Europy z kontaktem z Rosją polega na tym, że kraje Zachodu mówią wciąż językiem postmodernistycznym, w którym “konflikt jest nie do wyobrażenia”. Rosja natomiast odpowiada językiem “twardej dyplomacji i siły”. – Dosłownie w niedzielę mój niedawny kolega Sergiej Ławrow powiedział otwartym tekstem, że gdyby Mołdawia zechciała przyłączyć się do NATO czy Rumunii, to Naddniestrze może wybrać własną przyszłość . Wszyscy wiemy, co to oznacza – mówił Sikorski.

Były szef MSZ potwierdził, że przed tygodniem rozmawiał z dziennikarzem “Politico”, Benem Judah. Nazwał go rzetelnym dziennikarzem i przyznał, że choć w kulturze anglosaskiej nie ma zwyczaju autoryzowania wywiadów, to w przypadku rozmów pewne rzeczy jednak “warto doprecyzować”.

Pytany o burzę, jaka rozpętała się po jego wypowiedzi, Sikorski stwierdził, że jest to klasyczny dowód na “wsobność polskiej polityki”. – Za słowa czy działania innych krajów zawsze chłopcem do bicia musi być ktoś u nas. Trudniej jest zareagować w Rosji, Waszyngtonie czy Berlinie, a w Polsce politycy są pod ręką – uznał.

Kaczyński: Odwołać marszałka

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński już zapowiedział, że PiS złoży wniosek o odwołanie Radosława Sikorskiego z funkcji marszałka Sejmu. Zdaniem PiS zachował się on nieodpowiedzialnie, bo jeśli taka propozycja padła, powinien przede wszystkim poinformować o niej prezydenta Rzeczypospolitej.

amk

rp.pl

foto: abcnews.go.com