Po Buffalo Sabres, na kolejny pojedynek z Chicago Blackhawks, przyjechał do “Wietrznego Miasta” kolejny “średniak” NHL – ekipa Calgary Flames. Wydawało się więc, że i tym razem chicagowianie odniosą pewne zwycięstwo. Skończyło się jednak inaczej. Kanadyjczycy pokonali Hawks 2:1 po dogrywce, chociaż trzeba przyznać, że absolutnie niezasłużenie.
Chicago Blackhawks dominowało w tym pojedynku od pierwszej do ostatniej sekundy spotkania, stwarzając ogromną ilość sytuacji strzeleckich. Zabrakło jednak skuteczności i szczęścia. Świetnie spisywał się także w bramce gości Jonas Hiller, grający do niedawna w Anaheim Ducks. O przewadze gospodarzy świadczą wszystkie możliwe statystyki, oprócz tej najważniejszej – ilości zdobytych goli.
Hawks oddali w kierunku bramki Flames aż 96 strzałów. 50 z nich trafiło w światło bramki, 30 zostało zablokowanych przez zawodników z Calgary, a 16 minęło światło bramki Hillera. Chicagowianie wygrali 56% wznowień i grali siedmiokrotnie w przewadze liczebnej. Byli szybsi, agresywniejsi, ale niestety – jak wspomniałem wcześniej – bardzo nieskuteczni. Praktycznie każdy zawodnik Hawks miał szansę na strzelenie gola, oczywiście oprócz Corey’a Crawforda, który nota bene nie ponosi winy przy żadnym z goli Flames.
Mecz ogólnie mógł się podobać nawet najbardziej wybrednym kibicom Blackhawks. Cieszy coraz lepsza gra chicagowian i kolejny zdobyty punkt. Pozostał oczywiście niedosyt ze straconego “oczka”, ale ważniejsza jest sama gra ekipy z Chicago.
Trener Joel Quenneville podczas spotkania próbował nowego ustawienia drugiej i trzeciej pary obronców. Doświadczonych Niklasa Hjalmarssona i Johnny’ego Oduya ustawił odpowiednio z młodymi Trevorem Van Riemsdykiem i Davidem Rundblad. Kombinacje okazały się trafne, aczkolwiek lepsze wrażenie odniósł na mnie bardziej mobilny Van Riemsdyk. Któryś ze wspomnianych graczy usiądzie prawdopodobnie na ławce w sobotnim meczu przeciwko Nashville Predators, a to dlatego, że na lód powrócić ma Michal Rozsival. Na kogo postawi trener zobaczymy, ale o przyszłość młodych obrońców możemy być raczej spokojni.
Leszek Zuwalski
* CHICAGO BLACKHAWKS – CALGARY FLAMES 1:2 (O.T.) (0:0, 0:1, 1:0, 0:1)
0:1 Wideman (1. gol w sezonie) asysta: Colborne 31.55 min.
1:1 Shaw (2., podczas gry w przewadze) asysty: Sharp i Toews 54.15 min.
1:2 Backlund (1.) asysty: Brodie i Russell 64.35 min.
Strzały na bramkę: 50-18 na korzyść Hawks
Najbliższy mecz Blackhawks w sobotę, 18 października, w United Center przeciw Nashville Predators (początek o 7.30 PM, transmisja tv na kanale WGN)
meritum.us