W Polsce już od rozbiorów pokutuje mit o złej rosyjskiej władzy i dobrych Rosjanach. Wystarczy cara obalić, dać ludziom swobodę, a będą tacy jak my.

Gdyby był to tylko mit literacki, pół biedy. Gorzej, że przekonanie o manichejskiej walce dobra ze złem w państwie rosyjskim bywa podstawą kalkulacji politycznych. Tymczasem nic takiego nie istnieje.

Autorytarna władza i jej poczynania to emanacja potrzeb oraz interesów narodu rosyjskiego. Nie inaczej było w przeszłości, choć niemal każdy Polak znał i zna przecież jakiegoś porządnego Rosjanina, którego do duszy przytul. Walory jednostek nie przekładają się jednak na działania wspólnoty. Rosjan można wręcz uznać za wzorcowy zły naród generalnie dobrych ludzi. W naszych sporach i konfliktach z Moskwą za przeciwnika mamy zatem nie władzę rosyjską – obecnie Putina – ale Rosjan, którzy poprzez ową władzę realizują swoje cele.

1

Badania sondażowe od lat pokazują, że poglądy kremlowskiej władzy są i tak „liberalne” w porównaniu z oczekiwaniami większości społeczeństwa. Gdyby Putin nie wziął władzy, zrobiłby to ktoś inny i zaprowadził niemal identyczny ład. Nie Putin stworzył autorytarną Rosję, obecny prezydent tylko odpowiedział 
na potrzeby narodu.

Rosyjski sposób postrzegania państwa, jego pozycji, stosunków międzynarodowych, który my uznajemy za patologiczny, nie zmieniał się wraz z bogaceniem się i rozrostem klasy średniej. Działo się tak bowiem dzięki państwu, a nie indywidualnej przedsiębiorczości, klasa średnia zaś to albo urzędnicy, albo menedżment średniego szczebla firm kontrolowanych przez państwo. Ci ludzie wcale nie pożądają ani demokracji, ani wolnego rynku czy wolnej konkurencji; przeciwnie – to zjawiska groźne dla ich karier i zdobytych już zasobów. Biedniejsi zaś w miażdżącej większości chcą od państwa opieki, regularnego wypłacania godziwych pensji i świadczeń, nic więcej.

Dopóki reżim realizuje interesy obu grup, będzie trwał, jeśli przestanie – zastąpi go inny, jeszcze bardziej paternalistyczny, czyli w rosyjskim rozumieniu skuteczniejszy.

Dlaczego jednak Rosjanie popierają ekspansjonizm i retorykę wojenną, przecież nie gwarantuje im przychodów, nie jest niezbędny dla dobrego życia? Bierze się to zapewne z wszechobecnego od wieków w Rosji poczucia cywilizacyjnej niższości, które zawsze było rekompensowane potęgą militarną i polityczną, nigdy zaś osiągnięciami ekonomicznymi czy intelektualnymi. Tak też jest dzisiaj.

2

The German Marshall Fund opublikował wyniki corocznych badań Trendy Euroatlantyckie za rok 2014, jest tam także rozdział poświęcony Rosji. Z dokumentu wyłania się obraz społeczeństwa fundamentalnie wrogo nastawionego do Zachodu i jego rozwiązań politycznych, narodu, który ani myśli włączać się w krąg cywilizacyjny, który jest nam bliski.

Tylko 10 proc. Rosjan uważa za pożądane światowe przywództwo USA, a 81 proc. za niepożądane lub bardzo niepożądane. W wypadku przywództwa Unii Europejskiej pozytywnie wypowiada się 25 proc., negatywnie – 62 proc. Jeśli zaś chodzi o światowe przywództwo rosyjskie, chce go 72 proc., przeciwnego zdania jest 21 proc. Inne dane, dotyczące np. oceny polityki administracji amerykańskiej, sympatii do USA czy UE, są utrzymane w podobnym duchu.

Gdyby przystawić do tych rezultatów analogiczne wyniki dla Polski, zobaczymy, że tworzymy społeczeństwo o sympatiach, aspiracjach i nadziejach dokładnie odwrotnych do rosyjskich. Podobnie zresztą inne nacje europejskie, poza prorosyjską Grecją, choć w większości przypadków słupki proamerykanizmu są u nich znacznie niższe niż w Polsce.

Badania GMF mają tym większą wartość, że są prowadzone corocznie według tych samych zasad, z tymi samymi, lekko tylko modyfikowanymi, pytaniami. Pokazują obraz sytuacji na długiej linii czasowej. I cóż, nieszczególnie się on zmienia, wahają się procenty, ale trend jest taki sam.

3

Nie ma zatem braci Moskali. Żyjemy w różnych cywilizacjach, mamy rozbieżne zapatrywania oraz cele. Nie my i rosyjska władza, tylko my i rosyjski naród.

Myśl polityczna zakładająca, że może on kiedyś usunąć reżim na Kremlu i dołączyć do cywilizacji, jest ślepą uliczką. Nasze i ich państwa, emanacje swoich narodów, powinny układać się jedynie na zasadzie gry interesów, wiedząc, że są sobie nieprzychylne na najbardziej fundamentalnym poziomie. Przy całej miłości do indywidualnych Rosjan jako ludzi, rzecz jasna.

Autor jest dyrektorem ds. strategii 
w Warsaw Enterprise Institute oraz dyrektorem ds. komunikacji w Sikorsky Aircraft/PZL Mielec

Andrzej Talaga

Rzeczpospolita

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *