Wieści z Chicagolandu w telegraficznym skrócie:
* Do niedawna północno-zachodnie przedmieścia “Wietrznego Miasta” jawiły się jako oazy spokoju. Z każdym jednak rokiem Park Ridge, Des Plaines, Mt. Prospect czy Arlington Heights tracą wcześniej wyrobioną opinię, bo i przestępczość tam zaskakująco rośnie. Ostatni bulwersujący przypadek to napad o podłożu seksualnym w apartamencie przy 2400 South Embers Lane właśnie w ostatniej z wymienionych miejscowości. Kobieta została zaatakowana we własnym mieszkaniu około 2 w nocy w czwartek, 25 września. Przestępca dostał się do apartamentu przez uchylone okno. Policja apeluje o szczególną ostrożność i – mimo letniej wręcz aury – zamykanie na noc okien i balkonów.
* Naperville jest najlepszym miejscem do życia w Illinois, a 33. w całych Stanach Zjednoczonych – tak przynajmniej wynika z rankingu “Money Magazine”. Na 1. miejscu w tej kategorii, czyli miast o populacji od 50 do 300 tysięcy mieszkańców, uplasowało się McKinney w Teksasie. Głównymi kryteriami były poziom nauczania w lokalnych szkołach, bezpieczeństwo i rynek nieruchomości. W kategorii największych skupisk miejskich (powyżej 500 tysięcy) zwyciężyło Charlotte w Karolinie Północnej, a Chicago sklasyfikowano na 5. pozycji. W sumie “Wietrzne Miasto” zajęło zaskakująco wysoką pozycję.
* O’Hare największym lotniskiem na świecie. Przynajmniej jeśli chodzi o ilość obsługiwanych lotów i pasażerów. Po dekadzie tytuł powrócił do Chicago, ostatnimi laty dominowała w tej klasyfikacji Atlanta. Przez pierwsze 7 miesięcy br. na O’Hare wylądowało i wystartowało 580 tysięcy samolotów. Biorąc pod uwagę, że część lotów krajowych i w minimalnym stopniu międzynarodowych obsługuje jeszcze drugie nasze lotnisko, na południowej stronie miasta – Midway, nigdzie na świecie nie ma i pewnie długo jeszcze nie będzie tak zapełnionego samolotami nieba jak nad Chicagolandem.
* Czy Chicago jest zagrożone zamachem terrorystycznym? Szaleni islamscy radykałowie spod sztandarów ISIS grożą atakami na terenie USA i choć – zdaje się – w zdecydowanej większości są to przechwałki mające na celu wywołanie psychozy strachu ewentualnego zagrożenia nie można lekceważyć. Burmistrz “Wietrznego Miasta” Rahm Emanuel oświadczył, że miasto ma rozpisany plan walki z jakimikolwiek przypadkami zagrożenia zamachami. Nasza aglomeracja to tygiel narodowości, przeplatających się religii i – co chyba najgroźniejsze – rosnącej liczby neofitów spod znaku Allaha. Stąd i konieczna jest maksymalna czujność służb specjalnych połączona z profilaktyką (personifikacja nowych wyznawców nauk Mahometa), a wszystko to musi być skoordynowane w działaniami władz administracyjnych.
* W spektakularnym starym stylu (Chicago lat 30.) działa raczej na pewno jedna grupa przestępcza, bo i dopuszcza się ten prawdziwy “filmowy” gang już regularnie bezczelnych wręcz napadów w samym centrum miasta na ekskluzywne placówki sklepowo-wystawiennicze. W ciągu 8 dni dokonano mianowicie 5 niebywale zuchwałych włamań przy 1600 N. Wells, 300 N. Clark, 1800 N. Clybourn, 100 E. Oak i w słynnym John Hancock Center przy 800 N. Michigan Ave. Wszystkie napady w wymienionych miejscach downtown miały miejsce między 4 a 7 rano. Po rozbiciu lub staranowaniu samochodem witryn rabusie w błyskawicznym tempie dokonywali grabieży. Przypadkowi świadkowie bądź osoby posiadające jakiekolwiek informacje związane z tymi brawurowymi napadami czy też ich uczestnikami proszone są o kontakt pod numerem telefonu: (312) 747-8384.
* Kupuj lokalne produkty! Jeśli nie na co dzień to przynajmniej w specjalnie do tego wytypowanym dniu, czyli w sobotę, 4 października! – z takim oficjalnym apelem wystąpił gubernator Pat Quinn. Hasło wzniosłe, cała akcja odwołująca się do lokalnego patriotyzmu sympatyczna, wszystko fajne, jako że ocierające się o zbiorową solidarność. Tyle tylko, że na odległość śmierdzi tanim populizmem, bo i skąd ma klient-mieszkaniec Ziemi Lincolna wiedzieć, że dany towar został wyprodukowany w naszym stanie? Przecież na etykietach nie ma napisu “Made in Illinois”? W robieniu za troskliwego zarządcę pan Quinn chyba posunął się o jeden krok za daleko. Stan to jeszcze nie kraj stąd jego nazwa nie widnieje na metkach…
* Nasz 23-letni rodak, zamieszkały w podchicagowskim Niles Arkadiusz Krzemień zginął tragicznie w miniony poniedziałek, 22 września, w wypadku drogowym. Motor, którym kierował młody Polak, w okolicach Oakton College w Des Plaines (przy Golf Rd) zderzył się z samochodem. Nasz rodak doznał ciężkich obrażeń ciała, w wyniku których zmarł po przewiezieniu do szpitala Advocate Lutheran w niedalekim Park Ridge. Arkadiusz Krzemień był studentem Oakton College.
Opracował: LP
foto: Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us