Amerykańskie Ministerstwo Pracy poinformowało o ostatnich rynkowych zmianach. Okazało się że w sierpniu po raz pierwszy od 1,5 roku ceny dla konsumentów spadły, mamy więc do czynienia z deflacją.

Ceny spadły co prawda tylko o 0,2 proc., mniejsze rachunki za energię elektryczną i paliwa  zrównoważył nieznaczny wzrost cen żywności. Był to pierwszy spadek cen (Consumer Price Index) od kwietnia ubiegłego roku, w lipcu mieliśmy wzrost, ale o zaledwie 0,1 proc. Analitycy przewidują, iż niska inflacja utrzyma się jesienią, ceny też powinny być na stałym poziomie. W ciągu ostatnich 12 miesięcy CPI do końca sierpnia wzrósł o 1,7 proc. w ujęciu nieskorygowanym.

Po ogłoszeniu przez rząd amerykański tych danych giełda nowojorska zareagowała 0,5-procentową zwyżką. Taka sytuacja na rynku powoduje, iż Bank Rezerw Federalnych – jak to ogłoszono – przez „znaczący czas” nie podniesie stóp procentowych. Dwudniowe spotkanie w tej sprawie miało miejsce w Nowym Jorku, komitet zarządzający Fed ogłosił ograniczenie o kolejne 10 mld dolarów programu skupu rządowych obligacji. Hamulcem do podwyżek stóp procentowych jest kiepska sytuacja na rynku pracy.

Co jeszcze ciekawego w ekonomii amerykańskiej? Dolar jest na najwyższym poziomie od lipca ubiegłego roku.  Wzrost płac póki co mamy minimalny, średnia stawka godzinowa wzrosła w sierpniu o 0,4 procent. Dobre nastroje panują w branży budowlanej, spadają ceny energii i paliw, benzyna nie była tak tania od kwietnia ubiegłego roku. Wskutek suszy w Kalifornii ceny żywności wzrosły  w sierpniu o 0,2 procent, w lipcu o 0,4 proc. Ostro na dół lecą ceny biletów lotniczych, odzieży i używanych samochodów, potaniały: wakacje, wyposażenie gospodarstw domowych i uczelniane czesne. Wzrosły czynsze i ceny wyrobów alkoholowych. Ku rozpaczy niektórych spirytualia zanotowały największy wzrost cen od stycznia 2007 roku!

Sławomir Sobczak

meritum.us

foto: thenews.com.pk

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *