Prezydent Stanów Zjednoczonych jest postacią potężną i wpływową. Może wiele, bardzo wiele, ale w kraju demokratycznym jakim jest USA nie wszystkie drzwi są otwarte przed wybrańcem amerykańskiego narodu. Przekonał się o tym ostatnio Barack Hussein Obama gdy przebywając podczas długiego weekendu Święta Pracy w Nowym Jorku zapragnął zagrać w golfa.
Wg WNBC prezydent Obama przybył do “Wielkiego Jabłka” na imprezę partyjną w celu zbierania funduszy wyborczych by następnie wziąć udział w ślubie swojego pracownika Sama Kassa z dziennikarką MSNBC Alex Wagner. Weselisko było jak się patrzy: w Blue Hill at Stone Barns w Pocantico Hills m.in. Obamowie wraz z dziećmi bawili się znakomicie. Do pełni szczęścia potrzebna była jeszcze partyjka ulubionej gry, ale okazało się, że personel Białego Domu ma ogromny kłopot z rezerwacją miejsca. Dla prezydenta Stanów Zjednoczonych! Na nic zdały się naciski potężnego lobby prezydenckiego, prestiżowe prywatne ośrodki golfowe: Trump National Golf Club, Winged Foot i Willow Ridge odmówiły pierwszemu obywatelowi USA miejsca na polu, nie chcąc doprowadzać do zmiany zaplanowanego już układu gier. Bo też klientami tych ekskluzywnych miejsc są osoby ze świecznika, a członkostwo kosztuje tu tyle ile większość ludzi w Ameryce zarabia przez kilka lat i to nie na byle etacie. Z przyjemności na golfowym polu nic nie wyszło, Barack Obama wrócił do Waszyngtonu po fundraisingowym przyjęciu i wrócił następnego dnia na ślubne przyjęcie swego doradcy do spraw żywienia.
Lokalna prasa spekuluje, że za spostponowaniem pierwszego w historii afroamerykańskiego przywódcy Stanów Zjednoczonych stoi Donald Trump, biznesmen i celebryta telewizyjny oraz bezwzględny krytyk poczynań Obamy, a przy okazji właściciel jednego z klubów, które odmówiły prezydentowi. “Business Insider”, który sytuację z sierpnia opisał, na pytanie zadane sekretariatowi biura Trumpa czy w przyszłości prezydent może liczyć na grę z odpowiednim wyprzedzeniem, nie otrzymał odpowiedzi…
Sławomir Sobczak
meritum.us
foto: 1966mag.com